Najlepsze myszki gamingowe do 250 zł – Glorious, Razer, HyperX. Myszki dla graczy
Spis treści
Najlepsze myszki gamingowe do 250 zł – Glorious, Razer, HyperX
Najwyższa liga gamingowych myszek – elita elit. Jeżeli rozważamy tylko modele przewodowe, to właśnie w cenie około 250 – 300 złotych odnajdziemy większość profesjonalnych produktów stosowanych przez zawodowych graczy. Wbrew pozorom, na tym pułapie cenowym jest dość ciasno, gdyż większość producentów pragnie ukroić dla siebie jak największy kawałek tortu z napisami „gaming” i „e-sport”. Sięgając po urządzenia z tej kategorii w zasadzie na pewno będziemy zadowoleni z funkcjonalności, ale nie oszukujmy się – do okazjonalnego grania spokojnie możemy pozwolić sobie na zakup czegoś tańszego.
Oprócz modeli takich marek jak SteelSeries, w „ekstraklasie” myszek znajdziemy także produkty Logitecha, Razera, Glorious i HyperX. Praktycznie wszystkie propozycje w tej cenie oferują szalone wręcz sensory o rozdzielczościach wynoszących 16 000 – 26 000 DPI.
Logitech G502 Hero
Model G502 od Logitecha był popularnym gryzoniem w środowisku graczy zbierającym praktycznie same pozytywne opinie. Logitech G502 Hero to nic innego jak próba ulepszenia czegoś, co zdaniem wielu otarło się o ideał. Czy to zadanie się udało?
W stosunku do zwykłej G502 zmienił się m.in. kluczowy element, czyli sensor. Czujnik Pixart PMW3366DM został zastąpiony przez autorski model HERO 16K oferującym, jak nazwa wskazuje, maksymalną czułość na poziomie 16 000 DPI. Z czasem pojawił się jeszcze nowszy sensor HERO 25K, co poskutkowało tym, że wszystkie produkty HERO 16K działają teraz z rozdzielczością 25600 DPI. Dodatkowo ulepszona wersja myszki dla graczy pozwala zapisać więcej profili, pomiędzy którymi da się w szybki sposób przełączać. Wcześniej był trzy, obecnie dostępnych jest pięć. Wszelkie ustawienia zmienia się w rozbudowanym oprogramowaniu Logitech G HUB.
Wagę urządzenia da się dostosować wedle swoich upodobań. W pudełku z Logitech G502 Hero zawarty jest zestaw odważników. Przy ich użyciu możliwa jest także zmiana środka ciężkości. Przewodowa myszka bez dodatkowego obciążenia waży 121 g. Do dyspozycji użytkownika oddano 11 w pełni programowalnych przycisków, nienachalne podświetlenie RGB oraz metalową rolkę działającą w dwóch położeniach. Oprócz tego standardowego możliwe jest również wychylanie jej na boki.
SteelSeries Aerox 3 (2022)
„Dziurawą” myszkę ma w swojej ofercie również SteelSeries. Aerox 3, bo o niej mowa, to sprzęt dla graczy z wyższej półki. Widać to m.in. po cenie. Za urządzenie trzeba zapłacić 229 złotych. Za te pieniądze dostaje się bardzo lekką, odporną na zanieczyszczenia i wodę konstrukcję z efektownym podświetleniem, które można w pełni kontrolować. Ważący zaledwie 59 gramów model został wyposażony w optyczny sensor TrueMove Core. Zapewnia on bardzo dokładne śledzenie ruchów gracza, które są potem wiernie odwzorowane na ekranie.
Z innych danych technicznych warto wspomnieć o maksymalnej rozdzielczości 8 500 DPI, 6 konfigurowalnych przycisków i odpinanym kablu USB-C. Przewód w oplocie sprawia wrażenie solidnego i taki też jest w rzeczywistości. Nie ma obaw, że szybko – jeśli w ogóle – się przetrze. O wysokiej ogólnej wytrzymałości świadczą także przełączniki z żywotnością do 80 milionów kliknięć.
SteelSeries Aerox 5
To niesamowite, ale w chwili aktualizowania zestawienia przewodowy Aerox 3 mieści się cenowo w tej samej kategorii co teoretycznie lepszy Aerox 5. Ten drugi jest obecnie droższy o zaledwie… 10 złotych. Prawdopodobnie wynika to z topniejącej, choć wciąż i tak niezłej dostępności „trójki”. Żeby się za dużo nie powtarzać, postanowiliśmy skupić się wyłącznie na różnicach pomiędzy dwoma gryzoniami.
Pierwszą widać już od razu. Chodzi mianowicie o kształt. Oba modele mają perforowaną obudowę, ale „piątka” oferuje więcej bocznych przycisków. Dokładnie cztery (jeden można obsługiwać dwie funkcje, bo wychyla się w górę i dół) zamiast skromnych dwóch. Ma to swoje przełożenie na wagę urządzenia. Aerox 5 jest o 7 gramów cięższy – waży więc 66 gramów.
Istotniejszą rozbieżnością są różne sensory. W wyższym modelu „siedzi” TrueMove Air o maksymalnej rozdzielczości 18 000 DPI – da się ją zmieniać w przyrostach co 100 DPI. Po stronie „piątki” jest też większa wartość przyśpieszenia, tj. 40 G zamiast 35 G. W praktyce obie myszki działają bardzo dobrze, zwłaszcza do 4 000 DPI i ostateczną decyzję zakupową uzależnilibyśmy od preferowanego designu – bo przecież nie od ceny, przynajmniej w momencie pisania tego zdania.
HyperX Pulsefire Raid
Ten model firmy HyperX to myszka klasy high-end. Model cechuje się dość nietypowym kształtem (wyprofilowanym z myślą o osobach praworęcznych) i sporym rozmiarem – na pierwszy rzut oka wygląda na dość niewygodną, ale szybko okazuje się, że dłoń spoczywa w bardzo komfortowej pozycji, szczególnie korzystnej dla nadgarstków. Bardzo przyjemne w dotyku są też powierzchnie boczne.
Wysokiej klasy czujnik Pixart 3389 o rozdzielczości 16 000 dpi to już w zasadzie standard w tej klasie cenowej. Gracze spędzający długie godziny w produkcjach MMO czy MOBA z pewnością docenią aż 11 programowalnych przycisków, które (wraz z oświetleniem) można konfigurować w coraz lepszym oprogramowaniu HyperX NGENUITY. Waga 95 g bez kabla nie klasyfikuje Pulsefire Raid do grupy piórkowej, ale dzięki wielkim ślizgaczom, mysz bez problemów radzi sobie na większości powierzchni. Zresztą przybyła do naszej redakcji w towarzystwie twardej podkładki FURY Ultra (ją trzeba niestety dokupić osobno). Razem tworzą one całkiem udany duet, choć można odnieść wrażenie, że akurat ten model gryzonia woli nieco bardziej miękkie powierzchnie.
Glorious PC Gaming Race Model D Mat
Glorious Model D nie jest raczej popularnym wyborem wśród graczy. Ba, mało kto w ogóle o nim słyszał. Trzeba to jak najszybciej zmienić. Prezentowany gryzoń to bowiem znakomity produkt.
Myszka została zaprojektowana z myślą o osobach praworęcznych z dość sporą dłonią i należy do grona urządzeń bardzo lekkich. Masa matowego wariantu to 68 gramów. Wagę udało się zredukować za pomocą licznych otworów w obudowie. Wewnątrz niej znaleźć można optyczny sensor PMW 3360 o czułości do 12 000 DPI i odświeżaniu 1000 Hz. Producent wykorzystuje go chętnie również w swoich innych modelach. Testy pokazują, że gryzoń działa prawidłowo w każdym zakresie DPI – ruch ręki jest odwzorowany wzorowo.
Nie wszystko zostało tu przemyślane. Z niewiadomych powodów projektanci umieścili diodę wskazującą aktywny profil DPI na spodzie urządzenia. Poza tym ze względu na brak gumowych elementów u niektórych użytkowników pojawiają się drobne problemy z pewnym chwytem. Dlatego gryzonia warto sprawdzić przed zakupem (we większości sklepów kosztuje ok. 250 złotych) na żywo.
Razer Basilisk V3
Razer czuje się pewnie na rynku peryferii komputerowych (ma ku temu powody) - zamiast opracowywać kolejne modele, producent często dopieszcza już te znane. Takie działanie można krytykować, ale w praktyce okazuje się mieć ono sens, nie tylko z biznesowego punktu widzenia. Potwierdzeniem tego jest trzecia wersja Basilisk.
Wraz z kolejną odsłoną gryzonia zmienił się kształt. Nie można tu jednak mówić o rewolucji. W V3 wciąż da się doszukać echa pierwotnego zarysu. Odświeżona konstrukcja jeszcze lepiej leży w dłoni, ale tylko tej prawej. Pewny chwyt zapewniają m.in. ogumowane boki. Basilisk V3 został wyposażony w autorskie, optyczne przełączniki o deklarowanej żywotności do 70 milionów użyć oraz znakomity sensor Focus+ z maksymalnym DPI na zawrotnym poziomie 26 000 DPI.
Ciekawostką są trzy tryby pracy rolki. W pierwszym działa ona standardowo, tj. czujemy kolejne przeskoki. W drugim jest już całkowicie luźna. Ostatnia opcja została nazwana inteligentną. Po jej aktywacji scroll zachowuje się inaczej, gdy przewijanie jest powolne i dynamiczne. Rolka dostosowuje się więc automatycznie do akcji użytkownika.
Nie wszystkim podpasuje spora waga gryzonia – 101 gramów. Poza tym nomen omen ciężko się tu do czegoś doczepić.
Razer Mamba Elite
Zawsze mamy wątpliwości czy polecać modele, które debiutowały kilka lat temu – w tym przypadku w 2018 roku. Ostateczna decyzja jest uzależniona nie tylko od dostępności w sklepach, ale przede wszystkim od tego, czy ktoś wciąż kupuje takie urządzenia. Po Razer Mamba Elite gracze sięgają chętnie do dziś. Cena zaczyna się od 231 złotych.
Gryzoń został opracowany z myślą o osobach praworęcznych. Ergonomia stoi tu na wysokim poziomie – oprócz wyprofilowanej góry obudowy jej boki umożliwiają pewny i wygodny chwyt. Przyczepić nie można się również do jakości użytych materiałów do produkcji. Coś dla siebie znajdą też miłośnicy RGB. Oprócz dwóch pasków po bokach świeci się jeszcze logo oraz scroll. Ciekawostką są „wyloty powietrza” pod dwoma głównymi przyciskami.
O precyzyjne i szybkie działanie dba autorski czujnik optyczny Razer 5G Advanced Optical Sensor. Oferuje on rozdzielczość do 16 000 DPI, Ultrapolling 1 000 Hz oraz 50 G akceleracji. W dedykowanym oprogramowaniu da się zaprogramować 5 progów czułości, pomiędzy którymi można przełączać się przyciskami umiejscowionymi pod rolką. W praktyce mysz sprawuje się bardzo dobrze. W dynamicznych FPS-ach gryzoń nadąża za ruchami gracza, a w wolniejszych produkcjach dokładnie trafia w niewielkie elementy interfejsu.
Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!