Najlepsze gry 2021 roku, które przejdziesz w 10 godzin
Nie każdy może pozwolić na spędzenie kilkudziesięciu godzin przy jednej grze. Wybraliśmy więc najlepsze pozycje 2021 roku, które wymagają o wiele mniej czasu na przejście. Naszą górną granicą było dziesięć, jakże skromnych, godzin.
Spis treści
Pamiętacie czasy, gdy w gry się grało, a nie je wypróbowywało? Gdy po dorwaniu się do tytułu, który przypadł nam do gustu, długie godziny spędzaliśmy, przechodząc go od deski do deski, starając się wyłapać wszelkie smaczki? Gdy wszyscy znajomi grali w to samo, bo akurat któremuś z nich udało się zdobyć coś nowego? Ja też nie.
Pamięć przysłoniła rzeczywistość, w której niemal każdy ma dostęp do dziesiątek, setek, tysięcy pozycji na wyciągnięcie ręki. Gry rozdawane są za darmo, przeceniane lub w niecny sposób udostępniane w pirackich zatokach. Deweloperzy wypluwają tytuł za tytułem, a gracz oszołomiony bogactwem i mnogością opcji zaczyna odczuwać FOMO – strach przed tym, że coś go ominie.
Żebyśmy nie zrozumieli się źle – nie narzekam, nie ogłaszam klątwy urodzaju. Sam jestem produktem naszej rzeczywistości, a moja growa percepcja przesunęła się ku pozycjom krótkim, które nie wymagają poświęcenia im mnóstwa godzin. Z jednej strony FOMO, z drugiej brak czasu coraz częściej podpowiadają mi i doradzają przy wirtualnej półce sklepowej.
Tak oto powstała niniejsza lista – topka gier 2021 roku, które można przejść w niecałe 10 godzin. Niech Wam, duszom podobnym do mnie i potrzebującym od czasu do czasu czegoś na jeden czy dwa wieczory, służy i pomaga.
Call of Duty: Vanguard
- Data premiery: 5 listopada 2021
- Producent: Sledgehammer Games
- Gatunek: FPS
- Średni czas przejścia wg strony howlongtobeat.com: 6 godzin
Czym jest Call of Duty: Vanguard?
Jaki jest CoD – każdy widzi. Od wielu lat Activision stara się utrzymywać tę grę w ramach wytyczonych przed laty przez przełomowe Modern Warfare, a później Black Ops. I konsekwentnie realizuje swój plan. Jeśli chodzi o kampanię – ma być widowiskowa, filmowa i zróżnicowana. I właśnie to dostajemy w osiemnastej już części Call of Duty.
Tym razem (ponownie?) zostajemy przeniesieni w realia drugiej wojny światowej oglądane oczami czterech bohaterów, w których wciela się gracz. Wraz z nimi bierzemy udział w jednych z najsłynniejszych wydarzeń znanych z kart historii, takich jak desant w Normandii czy bitwa o Midway. Gra nie odbiera nam też przyjemności uczestniczenia w – będącej swego rodzaju „must have’em” – misji snajperskiej w Stalingradzie, a dla urozmaicenia scenerii przenosi nas na kontynent afrykański.
Dlaczego warto zagrać?
Mimo pewnej wtórności i zmęczenia materiału przyznać trzeba, że jako FPS i widowisko CoD niezmiennie utrzymuje się na branżowym piedestale. Strzelanie jest bardzo przyjemne, przedstawione tu wydarzenia pękają w szwach od rozmachu, wizualnych fajerwerków, wybuchów i wartkiej akcji. Emocje gwarantowane.
Nie dziwi również pieszcząca oczy szata gry czy pieczołowicie przygotowane lokacje. Do tego seria zdążyła nas przyzwyczaić. Podobnie, a powiedziałbym nawet, że lepiej niż zwykle, wygląda sprawa z udźwiękowieniem, które wspólnie z efektowną grafiką tworzy prawdziwą audiowizualną ucztę.