autor: Krzysztof Gonciarz
Na Wschód
Gry rosyjskie nie bez powodu wydają się nam być egzotyką. Niskie nakłady finansowe odbijają się na ich jakości od strony technicznej, z drugiej strony pozostawiając niemało swobody dla inwencji twórczej.
Od redakcji: Poniższy tekst nie ma charakteru recenzującego gry, ani nie aspiruje do miana przeglądu rosyjskiego rynku gier - między innymi nie podejmuje on tematu wysokobudżetowych gier tworzonych na zamówienie zachodnich wydawców. Jest to opowieść o tym, jakie szanse na urzeczywistnienie w świecie opanowanym przez pieniądz mają nietuzinkowe pomysły na gry. Felieton powstał dłuższy czas temu i pewne zawarte w nim informacje o planach wydawniczych mogą być nieaktualne.
Gry produkcji rosyjskiej nie bez powodu wydają się nam być specyficzną egzotyką. Niskie nakłady finansowe oraz przeważnie brak zainteresowania ze strony światowych koncernów odbijają się na ich jakości od strony technicznej, z drugiej strony pozostawiając niemało swobody dla inwencji twórczej. Prawda jest przy tym taka, że nasi rodzimi developerzy możliwości mają przecież z gruntu porównywalne. Można się dopatrywać jakichś tam, ideologicznych bądź praktycznych, różnic, ale jedziemy raczej na tym samym wózku i niczyja duma tego faktu nie zmieni. Tym bardziej warto się przyjrzeć temu, co nasi słowiańscy pobratymcy wklepują w klawiatury setki kilometrów na wschód od nas. Chcąc przybliżyć sobie i wam owo zagadnienie, zagryzając wodę mineralną ogórkiem kiszonym zasiadłem do analizy kupki płyt-demek od firmy 1C, jednego z wiodących, rosyjskich wydawców. Ostatecznie zdecydowałem się przybliżyć bądź przypomnieć naszemu gremium o pięciu pozycjach figurujących w planie wydawniczym 1C na najbliższe miesiące.
Na pierwszy ogień poszedł FPP pod groźnie brzmiącym tytułem You Are Empty. Zapowiadana już od dłuższego czasu produkcja okazała się skokiem z miejsca na głęboką wodę, jako że odważnie podejmuje ona tematykę totalitaryzmu. Miejscem akcji jest pewne zniszczone przez rządowe eksperymenty miasto, opanowane na ich skutek przez zdziczałe mutanty. Prawdopodobnie nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie bijąca po szczęce atmosfera żelaznej kurtyny, obecna na każdym niemal kroku. Propagandowe plakaty, pomniki Lenina, monumentalna architektura doby socjalizmu realnego, szara, ciężka kolorystyka – to wszystko ma coś w sobie. Podobnie jak przeciwnicy, wśród których spotkamy chociażby zdeformowanych, radzieckich żołnierzy. Wspomnieć też wypada o GENIALNYM intrze, po części ręcznie rysowanym, czarno-białym filmie animowanym, przywodzącym na myśl chociażby kultowe anime Memories.
Akcja gry toczy się pod koniec lat pięćdziesiątych i przedstawia pewien alternatywny bieg historii XX wieku. Cóż, jest to pomysł. Gameplay mamy za to dość standardowy, choć podobno w wersji finalnej pojawić mają się również akcenty przygodowe. Demko, które obczaiłem, ograniczało się do biegania z pukawką (tych jest dość pokaźny i oryginalny zestaw) i eksterminowania przeciwników. Niby nic, a jednak coś.