Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 9 września 2018, 14:18

autor: Patryk Fijałkowski

Jeśli coś ma ekran, to można na tym grać w Dooma

Jedna z najbardziej znanych strzelanek w historii działa na aparacie fotograficznym, termostacie i pokładowym komputerze Porsche 911. Dlaczego pasjonaci wciąż portują Dooma, choć od premiery minęło już ćwierć wieku?

Spis treści

Mówi się, że trudniej znaleźć urządzenie, na którym pierwszy Doom się nie uruchomi niż takie, na którym kultowa produkcja zadziała. Lata zabawy i kolejnych wyzwań przemieniły portowanie tej gry w swojego rodzaju dyscyplinę sportową programistów.

Kulka śnieżna

Rok 1992. id Software nie próżnuje. Po sukcesie Wolfensteina 3D tworzy nie tylko prequel tej gry, zatytułowany Spear of Destiny, ale też coś zupełnie nowego. Coś, co zaczęło jako luźny miks inspiracji filmami sci-fi i prywatnej kampanii Dungeons and Dragons deweloperów. Takiej, w której demony przybyły z piekła i zawładnęły światem. Doom z początku miał opierać się na licencji Obcego, ale finalnie postawiono na w pełni autorski projekt, by zachować twórczą swobodę. Gra miała łączyć elementy futurystyczne z okultyzmem. Miała stawiać na szybką, brutalną akcję. Miała też być o wiele bardziej przyjazna programistom.

W swoich czasach ta gra była technologicznym szczytem możliwości, na który z zachwytem patrzyli gracze i konkurencja. - 2018-09-07
W swoich czasach ta gra była technologicznym szczytem możliwości, na który z zachwytem patrzyli gracze i konkurencja.

Początkowo chcieliśmy zrobić grę na bazie licencji filmu Obcy - decydujące starcie i faktycznie byliśmy w trakcie negocjacji i w ostatniej chwili się wycofaliśmy, bo chcieliśmy mieć pełną kontrolę na tworzeniem gry, a tego się nie da osiągnąć, jeśli pracuje się na czyjejś licencji.

John Romero

“Winnym” tej ostatniej decyzji był Wolfenstein 3D, który nie ułatwiał moderom eksperymentów, bo u swoich podstaw był zbyt uzależniony od DOS-a. Fanów nie powstrzymywało to oczywiście przed gmeraniem w bebechach produkcji i tworzeniu nowej zawartości, id Software postanowiło jednak w przypadku Dooma ułatwić cały proces. Grę napisano od podstaw tak, by łatwo było z nią eksperymentować. Ba, jej pierwszą wersję wypuszczono w 1993 jako shareware, czyli darmowe oprogramowanie, którym można się dzielić i dowolnie rozpowszechniać. Efekt? Gra została zainstalowana na większej liczbie komputerów niż Windows 95.

A skoro o systemach operacyjnych mowa… W 1994 Dave Taylor, jeden z deweloperów id Software, przygotował port Dooma na Linuksa. Co ważne, nie był to port oficjalnie wspierany przez studio. Powstał ot tak, bez planów zarobkowych; zwyczajnie dlatego, że Linux „podniecał” Taylora, jak ten przyznał w pliku readme. W tamtych czasach już sam fakt gry działającej na Linuksie był czymś wyjątkowym. Taylor nie spodziewał się też pewnie, że niejako rozpoczyna fenomen, który trwać będzie do dzisiaj.

W 1997 - już po zdobyciu ogromnej popularności, premierze rozszerzonej wersji sklepowej i wydaniu szybkiego sequela - id Software udostępniło kod źródłowy Dooma oparty właśnie na wersji z Linuksa. Edycja z DOS-a korzystała z zastrzeżonej biblioteki dźwięków DMX, więc opublikowanie jej byłoby znacznie bardziej skomplikowane pod kątem prawnym. Postawiono na łatwiejsze rozwiązanie.

Za dopracowanie kodu źródłowego z Linuksa odpowiadał programista Bernd Kreimeier, który chciał wydać całą książkę poświęconą silnikowi Dooma. Kod źródłowy miał być jej częścią. Niestety, o ile Kreimeier prosił o dostęp do kodu już w 1995, o tyle id Software z Johnem Carmackiem na czele zdecydowało się odezwać do niego dopiero w 1996. Kreimeier otrzymał wtedy wymagający poprawek kod i od razu wziął się do roboty. W 1997 popularność Dooma spadła jednak na tyle, że żaden wydawca nie był już zainteresowany książką. Udostępniono więc po prostu sam kod źródłowy.

Od samego początki id Software chciało, żeby ich gra była możliwie przystępna dla programistów i moderów. - 2018-09-07
Od samego początki id Software chciało, żeby ich gra była możliwie przystępna dla programistów i moderów.

To z kolei sprawiło, że zapaleńcy chcieli przeportować linuksową wersję z powrotem na inne systemy operacyjne. Chi Hoang od razu zabrał się do roboty i stworzył port na DOS-a, który posłużył za fundament wielu następnych portów. Bo na tym, oczywiście, nie zakończono całej zabawy. Drzewo genealogiczne kolejnych portów rozrastało się latami.

Warto nadmienić, że kod źródłowy id Software został opublikowany na licencji, która nie wymagała od programistów dzielenia się swoimi modyfikacjami publicznie. W efekcie pierwszy port wykorzystujący OpenGL - glDoom - został bezpowrotnie utracony po awarii dysku twardego twórców. Ten przypadek sprawił, że w 1999 kod źródłowy został opublikowany ponownie, tym razem na GNU General Public License - licencji wolnego i otwartego oprogramowania, które wymagało od użytkowników udostępniania swoich modyfikacji. Był to z pewnością kolejny ważny krok w historii Dooma, pogłębiający otwartość gry. Ułatwił wszystko, co nastąpiło potem.

Portowanie Dooma na kolejne platformy stało się bowiem zjawiskiem kultywowanym do dzisiaj. Pytanie “czy pójdzie na tym Doom?” stało się nie tylko stałym, popkulturowym żartem, ale przede wszystkim zupełnie poważnym świadectwem niezwykłej kreatywności społeczności zebranej wokół gry z 1993 roku. W ciągu 25 lat od premiery widzieliśmy już porty na najróżniejsze, najbardziej absurdalne i niewyobrażalne urządzenia. Ludzie zdają się prześcigać w kolejnych szalonych pomysłach.

TWOIM ZDANIEM

Grałeś/łaś w pierwszego Dooma?

Tak
76,2%
Nie
21,1%
Nie pamiętam
2,6%
Zobacz inne ankiety