Najbardziej wymagające ustawienia graficzne w nowych grach. Jak przez 10 lat zmieniły się gamingowe laptopy?
Spis treści
Najbardziej wymagające ustawienia graficzne w nowych grach
Gry wyglądają coraz lepiej, ale trzeba mieć też coraz mocniejsze maszyny, aby móc cieszyć się nimi w pełnej krasie. Co jest największym wyzwaniem dla współczesnych laptopów gamingowych?
Dużo mocy potrzebują chmury i nie jest to żart. Nie chodzi jednak o pierwsze lepsze obłoczki, a te wolumetryczne. Są one obecne m.in. w Assassin’s Creed Odyssey. Choć zjadają sporo kl./s, zwłaszcza na mniej wydajnym sprzęcie, wyglądają przepięknie. Efekty wolumetryczne nie kończą się na chmurach. Dotyczą one często także mgły oraz dymu. To dlatego na bagnach w Wiedźminie 3 płynność jest niższa. Jeśli chodzi o dym, to ogromne spadki FPS-ów można odczuć w CS:GO, gdy wejdzie się w dym z granatu.
Inną rzeczą palącą komputery są cienie. Te standardowe nie potrzebują dużej mocy obliczeniowej nawet po ustawieniu ich na wysoki poziom. Naprawdę wymagająco robi się dopiero po włączeniu Ambient Occlusion i jego wariacji. Okluzja otoczenia wpływa na jeszcze większą szczegółowość i precyzyjność cieni. Jej aktywowanie włącza cieniowanie globalne, przez co cień zaczyna rzucać praktycznie wszystko to, co powinno. Oczywiście jest to odpowiednio zoptymalizowanie i czasami używa się drobnych oszustw. W innym przypadku żadne GPU nie byłoby w stanie sobie poradzić z tymi obliczeniami.. Lżejszym typem ze względu na wykorzystanie cieni w niskiej rozdzielczości jest SSAO. Dokładniejsze cienie zaobserwuje się po włączeniu HBAO. Najbardziej zaawansowane technologie to HDAO i HBAO+.
Powyższe rzeczy to pikuś przy śledzeniu promieni. Technologia ray tracing została wprowadzona przy okazji premiery kart graficznych NVIDIA z serii RTX 2000. Obsługuje ją także kolejna generacja, czyli RTX 3000. Śledzenia promieni nie zabraknie również w rodzinie układów RTX 4000. Dobrze, ale czym ono w ogóle jest? Technologia sprawia, że światło zachowuje się w grze tak, jak w rzeczywistym świecie. Wszystko zaczyna się od źródeł światła. Stamtąd dociera ono do gracza w sposób bezpośredni lub niebezpośredni. W tym drugim przypadku chodzi m.in. o odbicia w kałuży czy w wypolerowanej posadzce. Do obliczania interakcji strumieni światła z otoczeniem w czasie rzeczywistym potrzebna jest ogromna moc. W tym celu wymieniona wcześniej grupa kart graficznych wykorzystuje dedykowane rdzenie RT.
Mając w swoich rękach Acera Nitro 5 z GeForce’m RTX 3050 Ti na pokładzie, nie mogliśmy odmówić sobie przeprowadzenia testów w grach z włączonym śledzeniem promieni. W tym celu zainstalowaliśmy trzy produkcje: Control, Watch Dogs Legion oraz Cyberpunk 2077. Działały one tak:
Jak możecie zauważyć, wszystkie tytuły były jak najbardziej grywalne bez włączonego śledzenia promieni. Po aktywowaniu tej funkcji wydajność spadła o połowę w Watch Dogs Legion i jeszcze bardziej w Cyberpunku 2077. Najlepiej wyglądało to w przypadku Control, ale i tu z prawie 60 kl./s zrobiło się nieco ponad 30 kl./s. Na całe szczęście jest jeszcze DLSS, czyli druga z technologii NVIDII, która zadebiutowała wraz z kartami serii RTX 2000. Znacznie podnosi ona wydajność poprzez generowanie obrazu w niższej rozdzielczości i skalowaniu jej do tej natywnej. Kosztem wzrostu płynności jest pogorszenie jakości obrazu, ale jest ono widoczne głównie przy DLSS ustawionym na Wysoką wydajność.
Po włączeniu skalowania wspieranego przez sztuczną inteligencję klatkaż w Control i Watch Dogs Legion znów zakręcił się wokół 60 kl./s. W Cyberpunku 2077 nie było już tak kolorowo. Ktoś może powiedzieć, że z płynnością na poziomie 40 kl./s da się już prowadzić rozgrywkę, ale przy DLSS ustawionym na Wysoką wydajność jakość obrazu pozostawiała już sporo do życzenia. W tym przypadku radzimy po prostu odpuścić sobie RT. To, że dość podstawowy laptop dla graczy wyciąga w tak wymagającej produkcji niemal 60 kl./s na średnich detalach i tak jest imponujące.
Laptopy z serii Nitro 5 możesz znaleźć w dobrych cenach w Media Expert.
ZASTRZEŻENIE
Materiał powstał we współpracy z firmą Acer.
Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!