autor: Nowak Jakub
Punk dla planety, drugiej takiej nie będzie. Dlaczego Cyberpunk 2077 potrzebuje solarpunka
Spis treści
Punk dla planety, drugiej takiej nie będzie
Z niecierpliwością czekam aż hypetrain Cyberpunka 2077 w końcu ruszy pełną parą. Wiedźmin 3 był reklamowany sloganem „ten świat nie potrzebuje bohaterów”, ale w przypadku tej gry to po prostu nie zadziała. Niewiele jest rzeczy, których możemy być pewni co do nadchodzącego RPG twórców Wiedźmina, ale jedno mamy jak w banku: zarówno nasz świat, jak i uniwersum stworzone przez Mike’a Pondsmitha rozpaczliwie potrzebują bohatera. W sumie to cała armia bohaterów byłaby jeszcze lepsza.
CP2077 będzie pełen rozmaitych rzeczy jak cygański tobołek. Z niecierpliwością czekam, by zobaczyć, jak będzie wyglądać system progresji, a także jak będą zachowywać się samochody w grze. Fascynujące okaże się zapoznanie się z polską interpretacją tego nieco oldskulowego uniwersum. Oczywiście możecie być pewni, że my i inne media poinformujemy Was o klasach postaci dostępnych w grze, głównych frakcjach, zarysie fabuły itp., itd.
Na razie jednak, ponieważ ciągle tak mało wiemy, mimo że pierwsze oficjalne informacje pojawiły się siedem lat temu, chciałbym pozwolić sobie na spekulacje na temat tego, co CDPR może zrobić, by podnieść poprzeczkę nieco wyżej. Aby pokazać, że gry wideo to nie tylko frywolna rozrywka i naciskanie wirtualnego spustu; pokazać, że całe medium i legiony kreatywnych ludzi, którzy za nim stoją, mają coś do powiedzenia. Aby dać światu nie tylko grę roku, ale także grę pokolenia – co, szczerze mówiąc, jest jedynym sposobem, w jaki można by ulepszyć Wiedźmina 3, który w oczach wielu graczy stanowi niedoścignione doświadczenie gamingowe. A żeby to osiągnąć, „Redzi” mogą uciec się do solarpunku.
Cyber czy solar?
Radykalny ekologizm; pozbawienie złudzeń. Spodziewać się najgorszego, ale mieć nadzieję na to, co znośne – o to w dużym skrócie chodzi w solarpunku. Gatunek ten jest stosunkowo młody, sam termin zaczął krążyć w sieci około 2008 roku. Od tego czasu nie brakuje różnych form sztuki – od wizualnej, przez prozę, po poezję – autorstwa świadomych ekologicznie artystów z całego świata. Solarpunk nie rysuje wizji utopii, nie udaje, że wszystko jest cacy – raczej w pełni dostrzega zagrożenia i wyzwania współczesnego świata; przyznaje, że jeśli nie weźmiemy się w karby jako gatunek, wszystko przepadnie szybciej, niż zdążymy powiedzieć „zabijanie potworów”.
I jako taki stanowi idealny nośnik dla wiadomości, jaką CD Projekt RED może chcieć przekazać w Cyberpunku 2077. Ekipa warszawskiego studia wie, jak opowiadać historie. Seria Wiedźmin jest pełna osobliwych, małych przygód oraz wspaniałych, zmieniających świat intryg; szczególnie Dziki Gon wyznaczył nowe standardy snucia historii w grach wideo. Również w poprzednich tytułach „Redzi” udowodnili, że nie boją się zabrać głosu w ważnej sprawie, nawet jeśli tylko poprzez postawienie graczy wobec dylematu i zostawienie ich z nim bez słowa podpowiedzi czy komentarza.
Ale czy warszawskie studio nie wybrało już swojego punka? W rzeczy samej. Pracuje ono z marką Cyberpunk i oryginalny papierowy system RPG z całą pewnością posłuży jako główna inspiracja dla gry. „Cyber” może dostarczyć realia, zbudować świat, zdefiniować mieszkańców i wewnętrzne mechanizmy – już praktycznie nikt nie wyobraża sobie najbliższej przyszłości bez wielkiej korporacji, rosnącej mechanizacji pracy czy scalenia wetware’u z hardware’em i cybernetyką. Problemy stawiane przez „cyber” są w dalszym ciągu bardzo istotne i jestem przekonany, że będą stanowić znaczącą część gry.
Miejsce dla „solara” byłoby gdzie indziej. „Solar” mógłby dostarczyć odpowiedzi na nowe pytania i wyzwania. Gra byłaby wtedy zasadniczo debatą pomiędzy dwiema wizjami przyszłości – mroczną i dystopiczną, w której większość populacji sprowadzona została do pogrążonej w ubóstwie, bezrobotnej, odurzonej i szalonej masy; oraz mroczą, ale zasilaną energią słoneczną, w której sprawy zasadniczo nie wyglądają przecież aż tak źle. To z kolei może podsycić kluczowy konflikt w grze – walkę między chciwymi korporacjami i opresyjnym rządem, a czymś, co sprowadza się w swojej istocie do cyberhippisów XXI wieku uzbrojonych w spluwy Kang Tao.
I zanim powiecie, że to przecież nonsens, spróbujcie sobie przypomnieć, co pomyśleliście, kiedy pierwszy raz zobaczyliście trailer Cyberpunka z ostatniego E3? Powiedziałbym, że zdecydowana większość osób spodziewała się wizji brutalnego, zalanego neonami Nocnego Miasta niczym z Blade Runnera. A jednak – i tu jest pytanie, na ile celowe było to zagranie – polscy deweloperzy zdecydowali się na przyjemne kalifornijskie słońce – bardzo nieoczekiwane, nawet ekscentryczne, ale być może także wskazujące na fakt, że Cyberpunk 2077 będzie grą, która zmaga się z tematami typowymi dla solarpunku.