Pracownicy elektrowni atomowych „świecą” w nocy. Czy elektrownia jądrowa może wybuchnąć jak bomba?
Spis treści
Pracownicy elektrowni atomowych „świecą” w nocy
Cóż, przynajmniej mogą zaoszczędzić na energii elektrycznej i latarkach. A tak na poważnie – to kolejny mit. Praca w elektrowni jądrowej niesie ze sobą pewne zagrożenia, ale poza tym niewiele różni się od innych form zatrudnienia. Stosuje się tam cały zestaw przeróżnych zabezpieczeń, by ochronić ludzi przed tym, co dzieje się w rdzeniu reaktora. Myśląc o pracy w takim miejscu lepiej skupić się na pozytywach – obcowaniu z nauką, interesującymi maszynami i wyzwaniami.
Pracownicy, którzy mogą być narażeni na promieniowanie noszą cały czas dozymetry. Aktualna norma przyjętej radiacji w elektrowni jądrowej mówi o maksymalnie 20 mSv rocznie (milisiwertów). Czy jest to dużo? W przybliżeniu jest to dawka równa kilkunastu tomografiom lub kilku mammografiom. Zabrzmiało groźnie, ale warto mieć na uwadze, że trzymając się z dala od takich miejsc nie uciekniemy od promieniowania jonizującego – „od natury” i tak dostaniemy ok. 3 mSv przez rok (a nawet 6 mSv w niektórych miejscach).
Źródła naturalne fundują nam corocznie dawkę równą 1,5 – 3 tomografiom. Najgorzej mają pod tym względem astronauci na stacji ISS. Podczas rocznego pobytu na orbicie mogą przyjąć nawet 80 mSv. Przebywając na pułapie ok. 400 km pozbawieni są ochrony przed radiacją kosmiczną, jaką daje atmosfera. Także piloci samolotów rejsowych wystawiają się na działanie zwiększonego promieniowania – nawet kilka dodatkowych milisiwertów rocznie (a razem z nimi osoby często podróżujące samolotem).
Zostało jeszcze 47% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie