Zaklejone logo Steam i błędy w instrukcji pudełkowego Metro Exodus
Kontrowersji towarzyszących premierze gry Metro Exodus i jej czasowej "ekskluzywności" na platformie Epic Games Store ciąg dalszy: tym razem w postaci edycji pudełkowych, w których wciąż widać "pamiątki" po Steamie.
O ile samej grze Metro Exodus zarzucić można stosunkowo niewiele – średnia ocen na poziomie 84/100 (w wersji na PC) mówi sama za siebie – tak atmosfera otaczająca niedawną premierę jest nie do pozazdroszczenia. Na niecały miesiąc przed trafieniem produkcji na sklepowe półki wydawca zdecydował się usunąć ją ze Steama na rzecz rocznej wyłączności na Epic Games Store – co zostało skrytykowane nie tylko przez sporą część graczy, ale i Dmitrija Głuchowskiego, autora książek, na podstawie których powstał cykl studia 4A Games. Teraz, w parę dni od premiery, pojawia się coraz więcej dowodów na to, że rezygnacja z platformy Valve była decyzją podejmowaną w pośpiechu, a nie przemyślanym i zaplanowanym działaniem.
- Zniknięcie gry Metro Exodus ze Steama to dopiero początek
- Recenzja gry Metro Exodus – Red Dead Redemption 2 wśród FPS-ów
Świadczył o tym już chociażby fakt, że pre-load – a więc pobieranie plików gry z wyprzedzeniem – był dostępny wyłącznie na Steamie. Teraz z kolei okazało się, że Metro Exodus w limitowanej edycji Aurora posiada na pudełku nadruk z logo platformy Valve, ukryty przy pomocy naklejki z oznaczeniem Epic Games Store. Aż przypomina się casus No Man’s Sky i zasłoniętej naprędce informacji o możliwości rozgrywki wieloosobowej.
Kolejne wpadki czekają na nas w instrukcji polskiej wersji produkcji, gdzie w dziale „Instalacja” cała strona jest poświęcona instalacji… przy użyciu Steama. Pojawia się tam również zapis: „Gra zostanie zainstalowana z wykorzystaniem plików na płycie DVD”, mimo że na dysku w pudełku znajduje się wyłącznie klient platformy Epic Games Store, a samo Metro Exodus – a więc 59 GB danych – trzeba pobrać. Kolejnym absurdem jest umowa licencyjna, której treść – jak donosi portal GryNieznane.pl – najwidoczniej została bez zmian skopiowana z tej z produkcji wyścigowej Dakar 18.
Atmosfera wokół premiery Metro Exodus pogorszyła się do tego stopnia, że jeden z deweloperów otwarcie zagroził PC-towym graczom, planującym bojkot gry, że kolejna odsłona serii nie ukaże się w takim wypadku na komputerach osobistych. Do akcji musiała wkroczyć wówczas firma Koch Media, która wzięła na siebie odpowiedzialność za decyzję o przyznaniu czasowej ekskluzywności platformie Epic Games Store i poprosiła, by wszelka krytyka kierowana była w jej stronę – nie w deweloperów ze studia 4A Games. Trudno się zresztą dziwić twórcom z ukraińskiego zespołu, którym puszczają nerwy – w końcu przez kiepskie decyzje wydawcy owoc ich ciężkiej pracy debiutuje w otoczce antykonsumenckich kontrowersji.
Festiwal wpadek wydawcy, rozpoczęty wraz z ogłoszeniem informacji o czasowej ekskluzywności tytułu, trwa więc w najlepsze. Najwidoczniej firma Koch Media podjęła decyzję o przyznaniu Epic Games Store czasowej wyłączności na ostatniej prostej przed premierą i nie zdążyła poprawić wszystkich szczegółów, które przypominały o tym, że do niedawna to właśnie Steam stanowił dla niej najważniejszy kanał dystrybucji na komputerach osobistych. Być może całe zamieszanie wokół Metro Exodus stanie się lekcją dla innych wydawców, a kolejne decyzje o ekskluzywności dla którejś z platform będą podejmowane znacznie ostrożniej i podawane z odpowiednim wyprzedzeniem. Szkoda tylko, że przy okazji ofiarami zostają PC-towi gracze oraz utalentowani deweloperzy.