Valorant nie będzie miał litości dla toksycznych graczy. Riot Games zapowiada ważne zmiany
Studio Riot Games wysłuchało uwag fanów i nie chce cackać się z toksycznymi graczami. Karą za najbardziej dobitne przykłady takiego zachowania mogą być blokady sprzętowe.
Groźby i agresja werbalna to jeden z mniej chwalebnych nieodłącznych elementów Internetu (niestety). Niemniej w ostatnim czasie wydawcy gier deklarują walkę z takimi niedopuszczalnymi zachowaniami. O krok dalej idzie studio Riot Games, bo twórcy LoL-a i Valoranta planują, że najbardziej toksycznie karygodne wypowiedzi mogą skończyć się nawet blokadą na sprzęt (czyli tzw. hardware banem).
Ban na sprzęt za toksyczność
Anna Donlon, szefowa zespołu odpowiedzialnego za strzelankę studia, opublikowała filmik, w którym wyłożyła postawę firmy wobec nienawistnych osobników (via serwis X / YouTube). Przyznała, że Riot Games nie robi „wystarczająco wiele, by usunąć najbardziej uciążliwych graczy Valoranta”. Takich, którzy pod przykrywką tzw. „shit talkingu” wygłaszają negatywne oświadczenia (w oryg. „evil statements”).
Dlatego właśnie w ciągu 30 dni Riot Games planuje zakończyć prace nad zaktualizowanymi regulaminami użytkownika. Mają one pozwolić szybciej i dosadniej karać za najpoważniejsze przewinienia, takie jak mowa nienawiści, wulgarne treści o charakterze seksualnym oraz groźby przemocy.
Donlon podkreśliła, że najbardziej skrajne przypadki mogą skutkować przyznaniem wspomnianych banów na sprzęt gracza. Innymi słowy, kara za toksyczność będzie taka sama, jak za nagminne oszukiwanie w grze.
Deweloperka przyznała przy tym, że same zautomatyzowane systemy to za mało i wymagają one stałego nadzoru i poprawek, a czasem „boleśnie ręcznej” interwencji twórców. Stąd inne zmiany: większe wsparcie dla „manualnego” sprawdzania raportów graczy oraz rozszerzenie systemu ewaluacji czatu głosowego na kolejne regiony.
Donlon odniosła się też do kwestii „wyciszania graczy”, często przytaczanej w dyskusjach o toksycznych zachowaniach. Amerykanka podkreśliła, że obecność opcji „mute’owania” toksycznych graczy nie jest uzasadnieniem dla ich wybryków.
Riot odpowiada na aferę?
Problem skandalicznego zachowania w grach nie jest niczym nowym, ale w ostatnich latach sprawa przyciągnęła uwagę większej liczby osób, także spoza branży gier. Co więcej, dwa tygodnie temu głośna była sprawa streamerki Taylor Morgan, która stała się celem gróźb na tle seksualnym.
Amerykanka zwróciła się z apelem do Riot Games, twierdząc, że tacy osobnicy nigdy się nie zmienią i jedynym rozwiązaniem jest nałożenie blokady sprzętowej. Prośbę streamerki szybko poparli inni internauci i wygląda na to, że niektóre wypowiedzi Donlon odnoszą się bezpośrednio do tej sprawy.
Nie dziwi więc, że internauci ciepło przyjęli oświadczenie deweloperki. Oczywiście pojawiły się też krytyczne głosny, choćby osób nawołujących, by Riot Games wzięło się też za tzw. smerfy (czyli doświadczonych graczy zakładających nowe kontra, by gromić nowicjuszy). Niemniej zdecydowana większość osób przyklasnęła twórcom Valoranta.