autor: Szymon Liebert
Twórcy serii ArmA straszą przerażającą skalą piractwa na pecetach
Pracownik studia Bohemia Interactive, znanego z serii gier ArmA, przedstawił dość zatrważający obraz piractwa pecetowego. Jego zdaniem, na trzech legalnych użytkowników grających w trybie multiplayer w jedną z gier dewelopera przypada około 100 prób nielegalnego dołączenia do zabawy. Jakie jest zdanie czeskiego producenta na temat zabezpieczeń DRM?
Twórcy serii ArmA przedstawili przerażający obraz piractwa na rynku pecetowym w rozmowie z serwisem PC Gamer. Przedstawiciel studia Bohemia Interactive stwierdził, że na trzech legalnych nabywców gry grających w trybie multiplayer przypada około 100 nieudanych prób dołączenia do zabawy na nielegalnym egzemplarzu produkcji. Jak widać, problem jest nadal powszechny.
O piractwie opowiedział Marek Španěl ze studia Bohemia, znanego z realistycznych strzelanek wojennych oraz symulatora Take on Helicopters. Jego zdaniem, skala piractwa na pecetach jest ogromna i zagraża niezależnym producentom. Przywołując powyższą statystykę dotyczącą trybu multiplayer, Španěl dodał, że sytuacja jest pewnie gorsza w trybie single-player.
![Twórcy serii ArmA straszą przerażającą skalą piractwa na pecetach - ilustracja #1](/Galeria/Html/Wiadomosci/153460484.jpg)
Marek Španěl przyznał, że klasyczny DRM nie zawsze pomaga w walce z piractwem, więc Bohemia Interactive stara się usuwać go ze swoich gier, gdy tylko jest to możliwe. Producent sprzedaje tytuły w wersji wolnej od konwencjonalnych zabezpieczeń w swoim sklepie sieciowym. Dodatkowo, czeskie studio ma w zanadrzu własny, dość nietypowy system uprzykrzania życia piratom.
System wykorzystywany przez studio nosi nazwę DEGRADE i sprawia, że piracka wersja gry z czasem staje się niemal niegrywalna. W przykładowej serii ArmA posiadacz nielegalnego egzemplarza musi borykać się z gorszą celnością broni oraz okazjonalną transformacją w... ptaka. Twórcy chcą w ten sposób przekazać prostą wiadomość: pirackie produkcje są gorsze od oryginalnych.
![Twórcy serii ArmA straszą przerażającą skalą piractwa na pecetach - ilustracja #2](/Galeria/Html/Wiadomosci/153460500.jpg)
„Jeśli pięć procent piratów kupiłoby grę, baza legalnych użytkowników mogłaby podwoić się lub potroić”, powiedział Marek Španěl. Mimo tak wszechobecnego piractwa, czeski deweloper nie zamierza rezygnować z pecetów. Španěl wyjaśnił, że tylko ta platforma pozwala tworzyć nowoczesne gry i daje swobodę od strony producenckiej i wydawniczej. Fani studia mogą więc spać spokojnie.