autor: Marek Makuła
Twórcy tej gry chcą, byś przeszedł ją w 2 godziny i zdążył odzyskać pieniądze
Steam od dawna zalewany jest setkami, jeśli nie tysiącami, gier o wątpliwej jakości. Głośny w ostatnich dniach tytuł Refund Me If You Can próbuje zwrócić na siebie uwagę dziwnym zabiegiem marketingowym.
- Twórcy Refund Me If You Can zachęcają do ukończenia gry w dwie godziny i dokonania zwrotu na Steamie.
- Produkcja Sungame Studio jest jedną z niezliczonych niemal identycznych gierek bez większej wartości, jakie zaśmiecają platformę firmy Valve.
Refund Me If You Can („Zwróć mnie, jeśli zdołasz”) to przewrotny tytuł, który w ostatnim czasie został rozsławiony przez zachodnie serwisy o grach przez ciekawą kampanię „marketingową”. Deweloperzy stawiają nam wyzwanie, by ukończyć produkcję w dwie godziny, czyli w okienku, w jakim na Steamie można odzyskać pieniądze za kupioną grę po jej uruchomieniu.
Ta gra Ci się zwróci
Refund Me If You Can to horror, w którym jest jeden labirynt przypominający kanał i jeden ścigający nas potwór z długimi pazurami. Należy odnaleźć drogę do wyjścia w ciągu dwóch godzin, za co przewidziano nawet osiągnięcie, które zostanie trwale zablokowane, jeśli przekroczymy wyznaczony czas. Można nieco ułatwić sobie zadanie, oznaczając drogę flarami, i nie należy pozostawać w jednym miejscu dłużej niż przez 45 sekund (to rada autorów; po tym czasie istnieje spora szansa, że zaatakuje nas potwór).
Producenci zachęcają do ukończenia gry w dwie godziny i zwrócenia jej na Steamie. W założeniu problem ma polegać na tym, że wcale nie jest łatwo przejść tę produkcję w wymaganym czasie – choć niejeden gracz chwali się w komentarzach na Steamie dotarciem do finału w około pół godziny. Labirynt ma około 100 ścieżek, z których tylko jedna jest właściwa, więc w teorii bez szczęścia lub poradnika mało kto będzie w stanie odzyskać pieniądze po zobaczeniu napisów końcowych. A umówmy się – horror z jednym przeciwnikiem i jedną lokacją nie jest wart 17,99 zł.
Jest tego więcej
Niektórzy deweloperzy całkowicie rezygnują z tworzenia gier, zniechęceni steamową polityką zwrotów (jak autorzy Summer of ‘58), inni – jak widać – znaleźli sposób na zrobienie z tego reklamy. Produkcja Sungame Studio stanowi jednak przejaw szerszego zjawiska, jakim jest wysyp małych, byle jakich horrorów, które praktycznie niczym się od siebie nie różnią i nie wnoszą zupełnie nic do branży czy życia graczy.
Źródła problemu można upatrywać się w sukcesie produkcji pokroju Slendera, Poppy Playtime czy mobilnej Granny, które cieszą się dużą popularnością zwłaszcza wśród młodszych odbiorców i niektórych streamerów. Motywowani możliwością łatwego zarobku, deweloperzy zaczęli hurtowo tworzyć podobne do siebie tytuły, przez które coraz trudniej znaleźć na Steamie coś wartościowego.
Co prawda Refund Me If You Can może pochwalić się opiniami użytkowników, które są w większości pozytywne, jednak nie napisano ich zbyt wiele – po dwóch dniach od premiery na Stamie widnieje raptem 19 recenzji. Można zatem wywnioskować, że marketingowa sztuczka nie sprawdziła się najlepiej, a z wielkiej (?) chmury spadł mały deszcz.
Sprawa Refund Me If You Can zwraca też uwagę na niedoskonałości systemu zwrotów na platformie Valve. A może właśnie o to chodziło autorom? Może chcieli w ten sposób zaprotestować przeciw polityce korporacji?