Twoja postać w Starfield jest ciągle przeciążona? Według Todda Howarda sam jesteś sobie winien
Todd Howard w jednym z podcastów przyznał, że do Starfielda celowo trafiła tona rupieci, aby dać graczom wolność wyboru. Szef Bethesdy dodał, że gracze sami sobie robią „krzywdę” podnosząc każdy przedmiot dostępny w produkcji.
Hitowy tytuł Bethesdy – Starfield – po brzegi wypełniony jest przedmiotami, które gracz może podnieść i przenieść do ekwipunku. Z tego powodu wielu graczy – szczególnie tych cierpiących na syndrom zbieractwa – na przestrzeni kosmicznej przygody często pada ofiarą problematycznego przeciążenia.
Zbieranie kubków, szczypiec chirurgicznych i innych przedmiotów w płonnej nadziei, że te mogą przydać się później, jest w Starfieldzie na porządku dziennym.
Gdy po pewnym czasie okazuje się, że większość napotkanych w świecie gry przedmiotów to tylko rupiecie, gracz zadaje sobie pytanie: dlaczego te bezużyteczne obiekty trafiły do produkcji?
Z odpowiedzią na to pytanie pospieszył Todd Howard, który w podcaście z Tedem Price’em ze studia Insomniac Games poświęcił chwilę na omówienie filozofii, jaka przyświeca Bethesdzie w kreowaniu swoich wirtualnych światów – co doskonale widać na przykładzie omawianego Starfielda.
„Nie, nie potrzebujesz tacek i ołówków”
Howard przyznał, że decyzja o umieszczeniu w grze wielu przedmiotów to tak naprawdę kwestia dania graczom wolności, co jego zdaniem jest mocną stroną gier Bethesdy.
Chodzi o priorytetowe traktowanie wolności gracza pod względem tego, gdzie możesz się udać, co możesz zrobić. Wydaje się, że ludzie zawsze to robią za każdym razem, gdy grają w jedną z naszych nowych gier: zbierają wszystkie rzeczy. Ich postacie natychmiast zostają przeciążone. Nie, nie potrzebujesz tacek i ołówków, ale podoba nam się, że masz wybór – że możesz je podnieść.
Warto zwrócić uwagę, że problemem dla większości graczy Starfielda nie są jednak same przedmioty, a sposób, w jaki gra sygnalizuje o ich użyteczności (via GamesRadar).
Zeskrobuję cez ze ścian, ponieważ martwię się, że będę go potrzebował później, a potrzebowałem kogoś, kto po prostu powiedziałby: „Nie martwiłbym się o to, stary”.
Słowa Howarda wskazują jednocześnie, że Starfield – choćby w minimalnym stopniu – stawia na przeżycia, nazwijmy to, sandboskowo-symulatorowe. Przecież nawet błahe, niepotrzebne z pozoru przedmioty, nie są do końca bezużyteczne. Zawsze możemy je bowiem sprzedać – choć to może niezbyt optymalna metoda na zarobek w tym kosmicznym RPG-u.
Na szczęście system przeciążenia postaci w najnowszej produkcji Bethesdy został dość ciekawe rozwiązany i nie jest aż tak uciążliwy, jak w grach z serii Fallout.
Dźwigając zbyt dużo sprzętu w Starfieldzie, wciąż możemy bowiem poruszać się swobodnie, a nawet biec – tyle że wówczas szybciej zużywamy zasoby cennego tlenu.
Pamiętajmy również, że ekwipunek możemy składować czy to u naszych towarzyszy, w placówkach, czy na swoich statkach. Absolutnym fanom wszelkiego zbieractwa (na PC) z kolei polecamy liczne mody, które odciążą naszego bohatera.