Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 12 marca 2023, 11:30

To już nie tylko gra. Football Manager produkuje prawdziwych trenerów piłki nożnej

Football Manager to seria symulacyjnych gier piłkarskich, w której wcielamy się w menedżera zespołu – wciągająca na tyle, że z FM-a można przejść na prawdziwe piłkarskie boiska i trenować profesjonalną drużynę.

Źródło fot. Pixabay
i

Football Manager jest bez wątpienia serią wyjątkową w świecie interaktywnej rozrywki. Skupia wokół siebie dość hermetyczne środowisko prawdziwych fanatyków, którzy w poszukiwaniu idealnych rozwiązań taktycznych są w stanie poświęcić wszystko – dosłownie! Rozwody, zwolnienia z pracy i inne rzeczy, których raczej nikt nie połączyłby z niewinną symulacją życia trenera, przypominającą skoroszyty z Excela, to historie prawdziwe i pokazujące, jak wielka jest moc FM-a. Moim zdaniem jednak jeszcze bardziej przekonującym, oddziałującym na zmysły i wyobraźnię przykładem wielkości tego cyklu jest to, że będąc fanem Football Managera można zostać prawdziwym trenerem, a sama gra stanowi doskonałe podwaliny pod rozwój w tym zawodzie.

Od monitora do szatni w Ligue 1

Środowiska fanów Football Managera i piłki nożnej żyją od pewnego czasu niewiarygodną historią pewnego Belga. Will Still, bo o nim mowa, osiągnął prawdopodobnie coś, co wielu może nazwać nirwaną, samospełnieniem lub po prostu gigantycznym sukcesem. Otóż w wieku zaledwie 30 lat został trenerem drużyny z francuskiej ekstraklasy – Stade Reims.

Najbardziej fascynujące w tej historii jest to, że Still tak naprawdę poświęcił swoje życie Football Managerowi i od 2001 roku regularnie grał w każdą kolejną odsłonę tego cyklu. Było to zajęcie do tego stopnia uzależniające, że rodzice martwili się o swoje dziecko, które cały wolny czas spędzało na doskonaleniu wirtualnych taktyk. Miłość do piłki nożnej zaprowadziła chłopca na boisko, ale jako piłkarz nie zrobił kariery. Natomiast dość szybko, bo w wieku 19 lat, został asystentem trenera drużyny do lat 14 w angielskim Preston. Gdy nabrał nieco doświadczenia, zgłosił się do belgijskiego Sint-Truiden, gdzie zatrudniono go jako wideoanalityka, a kilka lat później miał na koncie funkcję asystenta w paru innych klubach. Zaliczył też trochę meczów jako menedżer pierwszej drużyny, gdy zwalniano trenerów i dano mu szansę na wykazanie się umiejętnościami.

Na razie same sukcesy

Mimo wszystko była to chyba ta spokojniejsza część jego życiorysu (choć kluczowa do zrozumienia skali sukcesu), bo prawdziwy rollercoaster rozpoczął się w październiku 2022 roku. Still pełnił wtedy funkcję asystenta trenera we francuskim Stade Reims i po zwolnieniu szkoleniowca Oscara Garcii powierzono mu rolę tymczasowego menedżera. Zespół radził sobie wtedy poniżej oczekiwań i zajmował zaledwie 15 miejsce, tuż nad strefą spadkową. Powiedzieć, że młody Belg poprawił rezultaty, to nie powiedzieć nic.

Od połowy października Will Still poprowadził zespół w 15 meczach Ligue 1 i nie przegrał żadnego! Zaliczył 7 zwycięstw i 8 remisów, a przecież ekipa Stade Reims to przeciętniak z tendencją do słabeusza jak na realia tej ligi. Włodarze klubu byli pod takim wrażeniem, że zaoferowali Stillowi kontrakt do końca sezonu (do 30 czerwca 2023 roku), i to pomimo faktu, że nie posiada on ważnej licencji UEFA Pro, bo jest jeszcze w trakcie kursu. Oznacza to, że za każdy mecz ze Stillem na ławce trenerskiej Stade Reims płaci 25 tysięcy euro kary, ale bądźmy szczerzy – przy takich wynikach chyba nikt nie zrobiłby inaczej. Ekipa prowadzona przez Belga jest obecnie na najlepszej drodze do utrzymania się w lidze, co kibice przyjmują z ogromnym entuzjazmem, bo przed sezonem typowano ten zespół jako jednego z kandydatów do spadku.

Wielu dziennikarzy sportowych wróży Stillowi wielką karierę, a w kuluarach już mówi się o zainteresowaniu nim dużo większych klubów. Wśród mocnych cech trzydziestoletniego menedżera wymienia się przede wszystkim znakomitą dyscyplinę taktyczną, umiejętność rozpracowywania rywali i stawianie na młodych zawodników. I mam pewne podejrzenia, czym mógł się sugerować, oceniając potencjał swoich juniorów...

Wyjątkowa baza danych

Potężna baza danych tworzona przez ekipę Sports Interactive oraz tysiące reasercherów z całego świata to bez wątpienia bardzo mocny punkt Football Managera. W dowolnej chwili mogę ją sobie odpalić i zobaczyć, gdzie gra mój ulubiony zawodnik, kto zostanie w przyszłości wielką gwiazdą, jakiego menedżera nie lubi Cristiano Ronaldo i wiele innych rzeczy. Możliwości są tu w zasadzie nieskończone, a liczba danych dostępnych na wyciągnięcie ręki tak duża, że w zasadzie można z nią zrobić wszystko.

To już nie tylko gra. Football Manager produkuje prawdziwych trenerów piłki nożnej - ilustracja #1
Z drugiej strony złożoność Football Managera sięgnęła już takiego poziomu, że może skutecznie odstraszyć każdego, kto boi się, że nie ogarnie jednocześnie spraw boiskowych, kontaktów z mediami i rozbudowy stadionu. Na szczęście nie za wszystko musimy odpowiadać osobiście. (fot. Sega)

Do podobnych wniosków doszły w pewnym momencie firmy analityczne, takie jak np. Stats Perform, i postanowiły wejść z FM-em w komitywę. Już w 2006 roku Sports Interactive połączyło siły ze Stats Perform, znanym wówczas jako ProZone, i zaimplementowało jego oprogramowanie w swojej produkcji. Dzięki temu gracze w Championship Managera (dawna nazwa serii) zyskali dostęp do zupełnie nowych narzędzi analitycznych, pozwalających badać więcej aspektów wirtualnej piłki niż kiedykolwiek.

Chcesz znaleźć talent? Kup FM-a!

Kilka lat później, bo w 2014 roku, świat obiegła wiadomość, że ProZone aktywnie korzysta ze wspomnianej wcześniej bazy danych z Football Managera. Owocem tej współpracy było powstanie odrębnej bazy znanej jako ProZone Recruiter, która zawierała szczegółowe informacje na temat ponad 80 tysięcy piłkarzy. Mogli z niej korzystać partnerzy firmy, tacy jak trenerzy, menedżerowie czy skauci. W tamtym czasie szef Sports Interactive – Miles Jacobson – przyznał, że jego ekipa korzysta od 22 lat z wiedzy ponad 1300 skautów z 51 krajów na całym świecie. Ówczesny szef ProZone – Thomas Schmider – stwierdził natomiast, że „baza danych stworzona przez Sports Interactive jest bardzo dokładna i stanowi cenne źródło informacji, które pomogą w większym stopniu rozwijać świadczone usługi skautingowe”.

To już nie tylko gra. Football Manager produkuje prawdziwych trenerów piłki nożnej - ilustracja #2
Leo Messi był znanym łowcą talentów z Football Managera jeszcze przed przekroczeniem progu dorosłości (fot. Football Manager 2005 | Sports Interactive).

Do korzystania z zasobów FM-a przyznał się angielski zespół Everton, który w 2008 roku nabył prawo do używania bazy danych z gry do celów skautingowych. Z kolei były zawodnik i menedżer Manchesteru United – Ole Gunnar Solskjaer – przyznał, że Football Manager pomógł mu przygotować się lepiej do roli trenera. Joey Barton, chodząca kontrowersja, zawodnik m.in. Manchesteru City, a obecnie szkoleniowiec Bristol Rovers, wspomniał, że oprócz kursów szkoleniowych na bieżąco „edukował się”, grając właśnie w produkcje Sports Interactive.

To już nie tylko gra. Football Manager produkuje prawdziwych trenerów piłki nożnej - ilustracja #3

Prawdziwą legendą obrosła w środowisku FM-a historia opowiedziana przed laty przez Alexa McLeisha, byłego menedżera Glasgow Rangers. Podobno, gdy trenował szkocką ekipę, jego syn grający nałogowo w Football Managera powiedział mu, że powinien do swojej drużyny ściągnąć pewnego młodzieńca z drugiej drużyny FC Barcelony... Okazało się, że chodziło o 13-letniego wówczas Lionela Messiego, który seriami zdobywał bramki na wirtualnych boiskach dla juniorskiego zespołu z Katalonii. Fani z czasem sprostowali nieco słowa szkoleniowca, bo w rzeczywistości Messi miał wtedy lat 16, a pierwszą odsłoną gry, w której się pojawił, był Football Manager 2005, wydany w październiku 2004 roku. Niemniej nikt jeszcze wówczas nie wiedział, że Argentyńczyk będzie dysponował aż takim talentem i podbije świat piłki nożnej. Nikt poza FM-em.

Polacy nie gęsi i w FM-a też grają

Przykład Willa Stilla to coś naprawdę imponującego, ale postanowiłem poszukać FM-owych inspiracji znacznie bliżej, gdzieś w Polsce. W końcu wśród profesjonalnych trenerów musi znajdować się jakiś fan FM-a, prawda? Okazało się, że i owszem, bo do absolutnych fanatyków tej gry należy Jakub Słota, trener żeńskiej drużyny Legii Warszawa (Legia Ladies), a prywatnie mój serdeczny przyjaciel. Na potrzeby tego tekstu przeprowadziłem z nim krótki wywiad na temat wpływu Football Managera na jego życie zawodowe – zobaczcie sami, co ma do powiedzenia.

Mikołaj Łaszkiewicz: Cześć Kuba, dzięki za możliwość rozmowy. Zacznijmy od kwestii kluczowej – jaki wpływ na Twój warsztat trenerski miał Football Manager?

Jakub Słota: Bardzo duży. Na długo przed tym, nim zostałem trenerem, chciałem być najlepszym menedżerem w Football Managerze. Trafiłem kiedyś na specjalny dział na forum Sports Interactive poświęcony taktyce. Dużo się stamtąd nauczyłem, wyciągałem ciekawostki i informacje na temat taktyki. To pewien wyróżnik. Niektóre zależności taktyczne z FM-a można przerzucić na boisko, ale nie jest to narzędzie doskonałe. Odwzorowanie 1:1 takiego stylu gry, jaki chcę prezentować, jest w sumie niemożliwe w FM-ie, bo jednak gdzieś te narzędzia są ograniczone.

M.Ł.: Powiedz mi w takim razie, w jakim stopniu taktykę z Football Managera można przenieść na boisko?

J.S.: W dużym – ale na pewnym poziomie szczegółów trzeba robić więcej. Dzisiaj jest to jednak znacznie bardziej zaawansowane [w grze – przyp. red.]. Mocno pomogło w tym odejście od suwaków na rzecz słownych poleceń drużynowych i instrukcji indywidualnych. To może nie kropka w kropkę język trenerów z kursów, ale ogólnie jest to zbliżone.

M.Ł.: A taktyki rywala można się nauczyć?

J.S.: W zasadzie tak, choć indywidualna jakość poszczególnych zawodników czasem potrafi przesądzić. Stworzenie w FM-ie i na żywo idealnej taktyki przeciw komuś jest teoretycznie wykonalne, ale z drugiej strony jeden błyskotliwy piłkarz może kompletnie zmienić wszystko.

M.Ł.: Twoim zdaniem jako trenera FM jest realistyczny?

J.S.: Sam silnik meczowy – nie do końca. Są pewne ograniczenia, bo to jednak gra komputerowa, jest to zaprogramowane, nie ma aż takiej ilości wariacji, jakie występują naprawdę. Są tu np. zbyt mocne taktyki, dopasowane do algorytmu. Kwestie transferowo-kontraktowe zostały poważnie uproszczone, ale w dobry sposób. Nie bierze się pod uwagę czynników środowiskowych, które często okazują się ważne. Sztab jest przełożony raczej średnio: brakuje mu osobowości i te interakcje z nim są niespecjalnie potrzebne, nie czuć go, jest trochę takim zadaniem pobocznym. Kwestie dynamiki i morale zespołu są nieco za mocno zależne od reputacji.

To już nie tylko gra. Football Manager produkuje prawdziwych trenerów piłki nożnej - ilustracja #4

Nie dajcie się zwieść excelowej estetyce, pod tym natłokiem liczb kryje się jeden z najbardziej uzależniających produktów w historii interaktywnej rozrywki. (fot. Sega)

M.Ł.: No dobrze, ale tak szczerze: gdyby nie Football Manager, czy byłbyś trenerem?

J.S.: Nie.

M.Ł.: Coś czułem, że tak odpowiesz. A jakbyś miał powiedzieć, jak Football Manager pomógł Ci w karierze trenerskiej?

J.S.: Sprawił, że w ogóle poszedłem w tym kierunku. Wiedzę taktyczną naprawdę można wyciągnąć z FM-a, a to inne podejście niż u większości trenerów i często pomaga. Jednoczesna fascynacja Football Managerem i Barceloną za czasów Pepa Guardioli popchnęła mnie dalej w tym kierunku. Zainteresowałem się jej taktyką, rolami zawodników, tworzeniem przestrzeni – to było inspirujące. Trudno dowiedzieć się tego na jakichś kursach, to jest dość unikalna wiedza. Chciałem przenieść tę taktykę na boisko. Postanowiłem, że zostanę trenerem i postaram się odtworzyć tamtą Barcelonę, np. na boiskach Ekstraklasy.

M.Ł.: Tiki-taka w Polsce to coś, na co nasi kibice mogą nie być gotowi... A jak podchodzisz do kwestii rozwoju zawodników w Football Managerze?

J.S.: Moim zdaniem system z FM-a jest zaskakująco kompletny, bo na żywo też da się mniej więcej ocenić, jak piłkarz ma szansę się rozwinąć. Obserwując go na boisku, możemy przewidzieć, co osiągnie i – przede wszystkim – gdzie leżą jego ograniczenia. Jest wiele przykładów przeciętnych zawodników, którzy po zmianie taktyki nagle wskakiwali na kompletnie inny poziom. To dzieje się też w FM-ie.

M.Ł.: A teraz coś z mojego poletka zainteresowań, czyli jak według Ciebie sztuczna inteligencja może pomóc FM-owi i piłce w ogóle?

J.S.: Uważam, że jej zastosowanie w grze zmieni wszystko. Może zniknąć element przewidywalności, SI będzie „myślała sama” i wtedy nie będzie algorytmu ani exploitów. Być może będziemy wówczas mówić o całkowitym oderwaniu gry od skryptu. W prawdziwej piłce SI również może zmienić mnóstwo rzeczy: pomóc w analizie gry (podobnie jak w szachach), podawać optymalną drogę do bramki w zależności od ustawienia zawodników broniących, obliczać szanse powodzenia podania, szanse kontrataku itp. Na podstawie analizy tysięcy, dziesiątek tysięcy meczów, będziemy mogli przewidywać, jak konkretni piłkarze będą się zachowywać i co będą robić – niczym w Football Managerze.

M.Ł.: A czy na sam koniec zechciałbyś się podzielić kilkoma ciekawymi faktami z pracy trenera, które mają związek z FM-em?

J.S.: Sądzę, że tym, co można by przenieść z Football Managera do prawdziwej piłki, jest myślenie taktyczne, te role, żeby mocniej zindywidualizować i wyspecjalizować piłkarzy. W grze działa to świetnie. Co więcej, na kursach trenerskich mówi się, że świadomość taktyczną piłkarz powinien nabywać już w wieku 14–15 lat, a tego w ogóle nie ma. Gdyby trenerzy przekazywali w przystępny, dostosowany do odbiorcy sposób, na tak wczesnym etapie taką wiedzę, jaką ja sam wyciągnąłem z FM-a, to juniorom byłoby dużo lepiej.

Piękna gra

Historia Willa Stilla, ale także mniej spektakularne przykłady osób, które w profesjonalnym futbolu odnalazły się dzięki FM-owi, to pożywka dla bujnych marzeń każdego fana tej gry. Nie zliczę, ile razy sam przed snem układałem w głowie taktykę na następny mecz albo zastanawiałem się, jakie transfery przeprowadzić w moim klubie z trzeciej ligi niemieckiej, który za trzy lata ma grać w Bundeslidze. Jestem pewien, że wielu fanów cyklu robiło dokładnie to samo, a niemała część z nich zapewne marzyła po cichu, że kiedyś naprawdę poprowadzi klub w prawdziwym meczu. I te marzenia najwidoczniej nie muszą być mrzonką. Choć Football Manager to „tylko gra”, nie da się zaprzeczyć, że można dzięki niej coś osiągnąć. Trzeba tylko tony samozaparcia, wiele szczęścia i „odrobiny” umiejętności.

Mikołaj Łaszkiewicz

Mikołaj Łaszkiewicz

W GRYOnline.pl pracuje od maja 2020 roku. Najpierw był newsmanem w dziale technologii, z czasem zaczął udzielać się w grach i publicystyce, a także redagować oraz nadzorować działanie newsroomu technologicznego. Obecnie jest redaktorem naczelnym serwisu Futurebeat.pl. Wcześniej swoimi przemyśleniami na temat gier wideo dzielił się m.in. na różnych grupach tematycznych. Z wykształcenia prawnik. Gra na wszystkim i we wszystko, co widać czasem w recenzjach. Jego ulubioną konsolą jest Nintendo 3DS, co roku gra w nową część serii FIFA i stara się poszerzać gamingowe horyzonty. Uwielbia szeroko pojęty sprzęt komputerowy i rozkręca wszystko, co wpadnie mu w ręce.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Grałeś w Football Managera?

Tak.
69,2%
Nie.
30,8%
Zobacz inne ankiety