Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość Materiały promocyjne 30 września 2024, 13:35

Tak wyobrażaliśmy sobie ray tracing parę lat temu - technikalia w Star Wars: Outlaws

Ray tracing jeszcze nigdy nie był tak widoczny w grach, jak teraz. Star Wars: Outlaws doskonale pokazuje, że ten trend będzie coraz bardziej istotny, a starsze techniki powoli zaczną odchodzić w cień.

Pamiętam, jakby to było wczoraj, gdy NVIDIA pokazała światu TO demo technologiczne. Nikt w kwietniu 2019 roku nie przypuszczał, że wkrótce gry będą wyglądać właśnie tak. Wydawało się to wręcz niemożliwe – takie odbicia były domeną wysokobudżetowych filmów i prerendowanych animacji. A jednak, jak sami zresztą zobaczycie, to już się dzieje, ray tracing wkroczył na salony i zdecydowanie nie zamierza ich opuszczać.

Kartę graficzną RTX 4070 Super kupicie tutaj

W Star Wars: Outlaws jest to szczególnie widoczne, bo pewnych elementów technologii śledzenia promieni nawet nie da się wyłączyć. Są podstawą budowania wyglądu świata gry i to dzięki nim wszystko ma więcej głębi i „mięsistości”. A im wyższe ustawienia, tym lepiej gra się prezentuje, choć wiąże się to ze spadkami wydajności, aczkolwiek i na to jest pewna recepta (ale nie uprzedzajmy faktów).

TO NIE JEST RECENZJA GRY

W tym tekście przyglądamy się technologiom zastosowanym w Star Wars: Outlaws oraz sprytnym sposobom na poprawę liczby klatek i jakości obrazu z wykorzystaniem obecnej generacji kart Nvidii.

Recenzję Star Wars: Outlaws napisał Dariusz Matusiak.

Star Wars: Outlaws jest naprawdę ładne (zazwyczaj)

Wszystkie wyniki wydajności Star Wars: Outlaws w tym tekście odnoszą się do gry testowanej na komputerze z kartą graficzną KFA2 GeForce RTX 4070 Super.

Wbrew temu, co mogliśmy zobaczyć na wielu pokazach przedpremierowych, obecnie Star Wars: Outlaws wygląda naprawdę dobrze – przynajmniej na odpowiednio mocnym pececie. Jeśli chodzi o wydanie konsolowe, cóż... da się w nie grać, w trybie jakości jest nawet całkiem ładne, ale ewidentnie widać, że wiele ustawień zostało tu poświęconych na rzecz płynności działania. W trybie wydajności największym poszkodowanym okazuje się rozdzielczość renderowania, która regularnie spada poniżej 1080p na PS5 i nawet mimo upscalingu da się tu dostrzec sporo artefaktów związanych z użyciem FSR.

Wyznam szczerze, że doniesienia o niskiej jakości oprawy graficznej mnie zmartwiły, na szczęście w rzeczywistości jest dużo lepiej (co zresztą możecie sami zobaczyć na screenach). Silnik Snowdrop, wykorzystany przez deweloperów ze studia Massive, także w zeszłorocznym Avatarze: Frontiers of Pandora, błyszczy szczególnie podczas pokazywania flory i fauny świata Star Wars. Jestem dużym fanem ładnie zrobionej trawy w grach, bo zwiększa ona immersję i powoduje, że świat staje się bardziej żywy. Doskonale zrozumiało to Nintendo, projektując Zeldę: Breath of the Wild, a na „dużych” konsolach i pecetach świetnie było to widać w Red Dead Redemption 2 czy Horizon Forbidden West. Nie inaczej jest w przypadku Star Wars: Outlaws, gdzie trawa ugina się pod stopami bohaterki w przyjemny dla oka sposób, a po włączeniu ray tracingu na ultra ta drobna roślinności rzuca wokół bardzo realistycznie wyglądające cienie.

Jeśli chcecie się pozachwycać Star Wars: Outlaws, powinniście udać się raczej w bogate w roślinność i kolorowe scenerie, a nie w zamknięte przestrzenie, w których siłą rzeczy trudniej uchwycić wszystkie graficzne wodotryski. Chociaż i tam da się zawiesić oko na świetnie wykonanych cieniach, bardzo połyskliwych metalach i świetle sączącym się z różnego rodzaju źródeł.

Niestety, nie wszystkie elementy gry są tak ładne i dopieszczone, bo jak niemal w każdej produkcji Ubisoftu muszę ponarzekać na niedopracowane i robotyczne animacje postaci oraz ich bardzo uproszczoną mimikę. Naprawdę, mając tak fenomenalne oświetlenie i znakomite cieniowanie, nie można zrobić fotorealistycznych i dobrze animowanych twarzy? Szkoda, że nie można.

Star Wars: Przebudzenie śledzenia promieni

Po pierwszym uruchomieniu Star Wars: Outlaws krótko pobawiłem się ustawieniami, dopasowałem rozdzielczość, włączyłem DLSS w trybie jakości i odpaliłem predefiniowany zestaw ustawień „ultra”. W grze przywitało mnie całkiem stabilne 60 klatek na sekundę w rozdzielczości 3440p na 1440p. Byłem z tego zupełnie zadowolony, szczególnie że włączyłem również technologię rekonstrukcji promieni, co najbardziej dało się dostrzec w odbiciach na powierzchni wody podczas przemierzania otwartego świata. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że grę testowałem w jej najnowszej wersji, po kilku aktualizacjach – opcja rekonstrukcji promieni wygląda teraz dużo lepiej niż w dniu premiery.

A co tak w ogóle daje rekonstrukcja promieni w grach? Przede wszystkim, jak możecie sami zobaczyć w wideo udostępnionym przez Nvidię, niesamowicie wręcz poprawia szczegółowość wszystkich odbić korzystających z ray tracingu. Bez rekonstrukcji promieni odbicia są dostrzegalne, ale ich jakość okazuje się znacznie niższa. Jak na dłoni widać tu pracę AI, które dodaje dodatkowe piksele w scenach intensywnie korzystających z efektów ray tracingu.

Nie zauważyłem jednak, iż jedna z opcji była odznaczona. Ubisoft nazwał ją „oświetlenie bezpośrednie – NVIDIA RTX” i zaznaczył, że można ją włączyć wyłącznie (jak wskazuje nazwa) na kartach graficznych z rodziny RTX firmy NVIDIA. Po aktywowaniu oświetlenia bezpośredniego liczba FPS-ów na ekranie spadła do niecałych 40. Auć. Ale to wszystko miało swoje uzasadnienie, bo choć wydajność zmalała, efekt wizualny był imponujący. Ten rodzaj oświetlenia powoduje bowiem, że w zasadzie każde światło i cień w grze korzystają z ray tracingu, a więc są oświetlane i cieniowane w czasie rzeczywistym, nie mając żadnych predefiniowanych map światła i cieni. To niesamowite, bo tak jak w słynnym demie technologicznym wszystkie źródła światła w grze wpływają na to, co widzimy na ekranie. Jeśli nasza postać porusza się w pobliżu jakiejś lampy czy ogniska, wszelkie efekty światła i cienia pochodzące od tych obiektów wyglądają niesamowicie naturalnie i inaczej w zależności od tego, jak się ustawimy. Takie detale, jak np. mały kubek na stoliku, który rzuca miękki, realistyczny cień na stół, sprawiają, że cały świat przedstawiony prezentuje się o niebo lepiej.

A w jaki sposób można zniwelować wpływ oświetlenia bezpośredniego na wydajność? Włączając generowanie klatek. Frame generation z wykorzystaniem technologii DLSS uruchomią wyłącznie posiadacze kart graficznych Nvidii z serii GeForce RTX 40. W przypadku Star Wars: Outlaws pozwoliło to na podwyższenie wspomnianych wcześniej 40 klatek na sekundę do około 70–75 FPS-ów, czyli zdecydowanie bardziej grywalnych wartości. Jeśli obawiacie się ewentualnego dodanego opóźnienia, informuję, że z włączonymi technologiami DLSS i Reflex jest ono w zasadzie takie samo jak natywne. Jakość obrazu w rozdzielczości 1440p i trybie jakości również okazuje się znakomita, a w 4K można nawet pokusić się o ustawienie skalera w pozycji „zrównoważonej” i obraz nadal będzie naprawdę bardzo ostry i wyraźny.

Poza technologiami związanymi stricte z wydajnością gry nowe karty graficzne mogą też posiadać dodatkowe udogodnienia dla graczy w postaci aplikacji na PC czy urządzenia mobilne, za pomocą których łatwo skonfigurujemy dany sprzęt. Przykładowo kartą KFA2 GeForce RTX 4070 Super możemy sterować z poziomu komputera i nie jest do tego wymagana specjalistyczna wiedza ani specjalne umiejętności.

Źródło: Xtreme Tuner, KFA2. - Tak wyobrażaliśmy sobie ray tracing parę lat temu - technikalia w Star Wars: Outlaws - wiadomość - 2024-09-30
Źródło: Xtreme Tuner, KFA2.

Aplikacje mobilne to zdecydowanie większa nowość – w przypadku KFA2 dostajemy całkiem sporo narzędzi, które umożliwiają kontrolę wentylatorów, łatwe zwiększanie wydajności czy podejrzenie parametrów karty. To może być przydatne, jeśli nie chcemy używać różnego rodzaju nakładek na gry z danymi, przełączać się między aplikacjami w trakcie rozgrywki i nie mamy dwóch monitorów.

Aplikacja mobilna do karty graficznej to trochę bajer, ale może ułatwić kontrolę nad sprzętem.Źródło: Xtreme Tuner, KFA2.

Jedyne zawirowania z generowaniem klatek powoduje sama gra, bo jeśli macie włączone frame generation, Star Wars: Outlaws zacznie nagle obciążać Waszą kartę do 100% i spowoduje, że jej wiatraki rozkręcą się do maksymalnych obrotów. Następuje to wyłącznie w menu oraz podczas otwierania zamków przez Kei. Czemu tak się dzieje? Nie wiadomo, ale od premiery pojawiło się kilka patchy i Ubisoft nadal tego problemu nie rozwiązał. Dziwne. Na szczęście w trakcie regularnej rozgrywki tak się nie zdarza, więc chociaż tyle dobrego.

Pecetowcy mogą być zadowoleni

Port Star Wars: Outlaws na komputery osobiste prezentuje się aktualnie dużo lepiej niż np. Star Wars Jedi: Ocalały w okresie popremierowym. Nie będziecie mieć tu poważnych kłopotów z ładowaniem się obiektów przed oczami, co jest domeną Unreal Engine’u, nie uświadczycie także „ścinek” podczas szybkiego przemierzania świata gry, bo silnik Snowdrop to bardzo dobry, autorski, twór Ubisoftu. Warto też zaznaczyć, że Star Wars: Outlaws powinno radzić sobie nieźle również na starszym sprzęcie, gdyż optymalizacja nie została tu potraktowana po macoszemu.

Wymagania Star Wars: Outlaws

Minimalne: (30 FPS-ów / 1080p) Intel Core i7-8700K 3.7 GHz / AMD Ryzen 5 3600 3.6 GHz, 16 GB RAM-u, karta graficzna 6 GB GeForce GTX 1660 / Radeon RX 5600 XT

Zalecane: (60 FPS-ów / 1080p) Intel Core i5-10400 2.9 GHz / AMD Ryzen 5 5600X 3.7 GHz, 16 GB RAM-u, karta graficzna 8 GB GeForce RTX 3060 Ti / 12 GB Radeon RX 6700 XT

Ultra: (60 FPS-ów / 4K) Intel Core i7-12700K 3.8 GHz / AMD Ryzen 7 5800X3D 3.4 GHz, 16 GB RAM-u, karta graficzna 16 GB GeForce RTX 4080 / 24 GB Radeon RX 7900 XTX

Jak sugerują wymagania sprzętowe podane powyżej, gra odpali się nawet na pececie wyposażonym w słabiutkiego GTX-a 1660 i wtedy możecie liczyć na mniej więcej 30 klatek na sekundę w rozdzielczości 1080p. Nie będzie to jednak najbardziej komfortowe doświadczenie. Do uzyskania płynnych 60 klatek na sekundę potrzeba karty graficznej pokroju RTX-a 3060 Ti – w tym przypadku z włączonym DLSS możecie grać nawet w wysokich ustawieniach graficznych (ultra lepiej nie włączajcie). Na Steam Decku gra w ogóle nie zadziała, chyba że zainstalujecie na nim Windowsa 11, ale nie wiem, czy dla 27 klatek na sekundę, w niskich ustawieniach i rozdzielczości 720p warto się z tym męczyć – moim zdaniem nie bardzo.

Nie polecam jednak zabawy w Star Wars: Outlaws bez włączonego upscalingu, bo wbudowane rozwiązanie TAA sprawia, że obraz robi się paskudny, rozmyty i nieprzyjemny dla oka. Jeśli macie kartę graficzną Nvidii, zdecydowanie aktywujcie DLSS. Natywna rozdzielczość w zasadzie nie różni się niczym od trybu jakości w rozdzielczościach od 1440p wzwyż, a zyski FPS-ów są znaczne. Włączenie trybu jakości w DLSS-ie może dać Wam nawet o 20–30% klatek na sekundę więcej. Jeśli nadal macie monitor 1080p, włączenie DLAA przyniesie znacznie lepsze rezultaty wizualne niż w przypadku TAA. Posiadaczom GPU producentów innych niż NVIDIA polecam używanie upscalingu XeSS Intela, bo gwarantuje on widocznie mniej szumu i więcej detali niż FSR firmy AMD. No chyba że chcecie korzystać z generowania klatek, wtedy musicie zrezygnować z XeSS, gdyż Intel jeszcze nie wprowadził autorskiej techniki frame generation.

W ogólnym rozrachunku Star Wars: Outlaws broni się od strony technicznej. Jak widzicie, początkowe obawy o niską jakość oprawy graficznej były bezpodstawne, a niesławne gameplaye musiały pochodzić z jakiejś bardzo wczesnej, kiepsko wyglądającej wersji testowej. Star Wars: Outlaws nie jest najlepiej wglądającą grą, w jaką grałem (do Cyberpunka 2077 z path tracingiem sporo mu brakuje), ale muszę przyznać, że w ustawieniach ultra można na nim zawiesić oko, a całkiem niezła optymalizacja powoduje, że większość z Was powinna cieszyć się zupełnie niezłą liczbą FPS-ów w trakcie rozgrywki.

Tekst powstał we współpracy z firmą NVIDIA.

Mikołaj Łaszkiewicz

Mikołaj Łaszkiewicz

W GRYOnline.pl pracuje od maja 2020 roku. Najpierw był newsmanem w dziale technologii, z czasem zaczął udzielać się w grach i publicystyce, a także redagować oraz nadzorować działanie newsroomu technologicznego. Obecnie jest redaktorem naczelnym serwisu Futurebeat.pl. Wcześniej swoimi przemyśleniami na temat gier wideo dzielił się m.in. na różnych grupach tematycznych. Z wykształcenia prawnik. Gra na wszystkim i we wszystko, co widać czasem w recenzjach. Jego ulubioną konsolą jest Nintendo 3DS, co roku gra w nową część serii FIFA i stara się poszerzać gamingowe horyzonty. Uwielbia szeroko pojęty sprzęt komputerowy i rozkręca wszystko, co wpadnie mu w ręce.

więcej