Śmierć to dopiero początek - pograłam w The Sims 4: Życie i śmierć i już nie mogę doczekać się tego, jak zmieni życie moich simów
Miałam szansę przetestować najnowsze rozszerzenie do Simsów pt. Life & Death, a także porozmawiać z dwiema osobami odpowiedzialnymi za jego powstanie – producentką Morgan Henry oraz dyrektorem produkcji Dave’em Miotke.
Ostatniego dnia października zadebiutuje najnowszy dodatek do The Sims 4 zatytułowany Życie i śmierć. Dzięki uprzejmości studia Maxis mogłam wypróbować go trochę wcześniej - teraz zaś mogę się podzielić z Wami wrażeniami, które udało mi się wzbogacić o perspektywę twórców.
Historie, jakich jeszcze nie było
Osobiście jestem ogromną fanką wszystkiego, co upiorne, mistyczne i mroczne, więc już od pierwszych zapowiedzi byłam nieziemsko podekscytowana wizją dodatku Życie i śmierć. To, czego doświadczyłam, przerosło jednak moje już i tak wysokie oczekiwania.
Zawartość tego DLC jest naprawdę ogromna, ale łatwo wyróżnić tu kilka segmentów – świat i jego historię, nową drogę od życia do śmierci (i jeszcze dalej), upamiętnienie zmarłych oraz elementy nadprzyrodzone.
Rozpoczynając zabawę w nowym DLC, trafiamy do Ravenwood, czyli tajemniczej krainy stanowiącej dom dla ekscentrycznych żywych simów oraz zbłąkanych dusz. Chociaż z czasem się do niej przekonałam, uznałabym ją mimo wszystko za najsłabszą część dodatku.
Inspirowana Transylwanią okolica ma swój niepodważalny urok, zaklęty w bogatej roślinności czy europejskiej architekturze, jednak moim zdaniem jest mimo wszystko zbyt pogodna i przytulna jak na to, czego mamy w niej doświadczyć.
To, co jednak finalnie nie pozwoliło mi jej nie lubić, to cała masa historii oraz sekretów do odkrycia. Urozmaicając tradycyjną rozgrywkę, mamy tu szansę przeżyć tekstowe przygody w mrocznych katakumbach, wypełnić misje fabularne dla poszczególnych postaci czy odkryć paranormalne właściwości otaczających nas miejsc.
Liczba tych nieoczywistych na pierwszy rzut oka elementów jest tak duża, że postanowiłam zapytać o ich skalę samych twórców.
Jest wiele osób, w tym i ja, które faktycznie interesują się lore’em Simsów – czuję, że to jeden z tych aspektów, w których dodatek Życie i śmierć naprawdę zachwyca. Mamy tu postacie opowiadające własne przygody, mamy samą historię Ravenwood jako świata – przygotowaną właśnie dla ludzi, którzy są zainteresowani tym obszarem gry. Do tego oczywiście kilka znajomych twarzy. Moglibyście dać graczom małą wskazówkę, od czego zacząć zagłębianie się w tę opowieść?
Morgan Henry: Jeśli szukasz zabawnych wyzwań, to przy drzewie w Morningvail jest duch o imieniu Alice –wiąże się z nim bardzo interesująca linia zadań, podobnie jak z Edith w Crow’s Crossing. Jestem również wielką fanką rodziny Spectre. W każdej dzielnicy są także księgi tarota, po kliknięciu których dowiadujemy się czegoś o zakonie Lenore, co jest bardzo fajną częścią lore’u, nie brakuje też związanych z nimi zadań, takich jak zebranie wszystkich kolekcjonerskich elementów tarota. I mają naprawdę ciekawe historie, np. w jednej misji pomagasz Nyan’owi Spectre – który może być dzieckiem Ponurego Żniwiarza – odnowić kontakt z ojcem. Uwielbiam to.
Dave Miotke: Jest wielu maniaków lore’u Simsów, którzy pracują nad The Sims i naprawdę dobrze się bawili, dodając trochę narracji do świata i postaci, zarówno tych nowych, jak i starych. Cieszę się, że to zauważyłaś. To bogaty w lore dodatek.
Tarot? Upiory? Mistyczne zakony? To właśnie kolejny z elementów The Sims 4: Życie i śmierć. Chociaż pośmiertne wersje naszych postaci już wcześniej istniały w grze, dzięki towarzyszącej dodatkowi aktualizacji oraz samemu DLC duchy otrzymały nowe życie.
Od teraz możemy tworzyć je w kreatorze postaci, a podczas samej rozgrywki mają dużo więcej unikalnego charakteru, co zbliża je do poziomu rozbudowania innych nadnaturalnych bohaterów, takich jak wampiry, wilkołaki czy syreny.
To naprawdę świetnie wykorzystana okazja, by uwielbiany przez wielu unikatowy rodzaj simów został ulepszony i cieszył bardziej nawet tych, którzy nie posiadają dodatku Życie i śmierć.
Tam, gdzie mistyczne spotyka się z przyziemnym
Wielu graczy w The Sims 4 jest jednak fanami rozgrywki stricte imitującej realne życie. Niemniej i ta grupa powinna pokochać dodatek Życie i śmierć. Spełnia on bowiem marzenie wielu członków społeczności, którzy do tej pory ratowali się modyfikacjami, by móc z godnością żegnać swoich zmarłych simów.
Nowe DLC pozwala budować własne cmentarze i odprawiać pełnoprawne, spersonalizowane ceremonie pogrzebowe. Przed przejściem na „drugą stronę” możemy także zająć się spisaniem testamentu czy zapisać swoje najcenniejsze przedmioty w spadku. Wszystkie te opcje to zupełnie nowa porcja realizmu, nadająca jeszcze większe znaczenie każdej stworzonej przez nas postaci.
Obserwując komentarze online, nie dziwię się, jak bardzo społeczność jest podekscytowana możliwością upamiętnienia swoich ulubionych simów lub poznania trochę lepiej Ponurego Żniwiarza. Miałam okazję spędzić nieco czasu z tym dodatkiem i zauważyłam, że część dotycząca życia w Życiu i śmierci nie jest wcale jakaś przypadkowa. W związku z całym systemem celów do osiągnięcia przed śmiercią oraz ciekawymi, nowymi interakcjami między postaciami podejrzewam, że to DLC może bardzo spodobać się również graczom, którzy skupiają się głównie na rozgrywce rodzinnej. Czy uważacie, że to rozszerzenie znajdzie fanów wśród tych, którzy nie są specjalnie zainteresowani postacią Ponurego Żniwiarza i tym, co z nim związane?
Dave Miotke: Mam taką nadzieję. Jest wiele możliwości opowiadania historii dzięki temu dodatkowi, nawet bez wchodzenia w elementy nadprzyrodzone. Ale przygotowaliśmy też kilka rzeczy, aby ułatwić dostęp właśnie do nich. Może wcześniej nie było wystarczająco dużo interakcji z duchami, może sprowadzenie ducha do swojej rodziny wydawało się trochę za trudne, może nie chciałeś zabić swojego sima, ponieważ czułeś, że to oznacza jego koniec – naprawdę staraliśmy się zatrzeć niektóre z tych granic w trybie tworzenia postaci.
Chcieliśmy zachęcić Was do zabawy rzeczami, którymi być może baliście się bawić wcześniej albo nudziliście się nimi. Ale naprawdę fajne są też po prostu wszystkie elementy normalnego życia – dostępne nawet wtedy, gdy nie wywołujesz śmierci celowo, chociażby sama możliwość zaplanowania pogrzebu i rozdania pamiątek po zmarłym. A w przypadku tych graczy, którym nie przeszkadza odrobina śmierci, myślę, że to naprawdę wzmacnia pokoleniową rozgrywkę. Wiem, że to jest działka w sam raz dla Morgan.
Morgan Henry: Potrafię dobrze się bawić z nadnaturalnymi elementami, ale tak, zdecydowanie jestem graczem w stylu rodzinnym. Wcześniej, że gdy twoje simy umierały, bywało to smutne, ponieważ można było poczuć, że nie ma dość wielu sposobów na ich upamiętnienie. Ale dzięki temu dodatkowi możesz na przykład odziedziczyć po nich pamiątki. Nadal możesz spoglądać na ten przedmiot, który ci o nich przypomina, i przywoływać związane z nim historie. To tak, jakby w pewien sposób wciąż tu byli.
Podobnie jest z personalizowaniem ich nagrobków, np. z wykorzystaniem ich ulubionych przedmiotów. Myślisz sobie: »To był mój sim, który naprawdę lubił konie, więc postawię pluszowego konia na jego grobie«. To pomaga mi pamiętać moje pokoleniowe historie.
Sama mogłam odczuć, że chociaż te mniej naturalne elementy stały się twarzą dodatku Życie i śmierć, to jednak codzienne, prozaiczne i wielopokoleniowe historie odgrywają w nim równie ważną rolę. Jeśli z góry odrzuciliście to rozszerzenie, bo nie jesteście fanami magii i upiorów, myślę, że moglibyście się pozytywnie zaskoczyć.
Chociaż wszystkie te elementy wydają się skrajnie odmienne, w wykonaniu Maxis fajnie ze sobą współgrają. Połączenie klasycznych, znanych wszystkim pogrzebów z bardziej mistycznymi akcentami wypada bardzo naturalnie, tworząc spójne DLC nadające się do wymyślania naprawdę unikatowych historii.
Zwiastun rozgrywki, który się niedawno pojawił, wydał się wielu graczom dość szokujący, ponieważ poza bardziej oczywistymi dla naszej kultury elementami związanymi ze śmiercią, takimi jak pogrzeby, cmentarze czy testamenty, sygnalizował też sporo ekscentrycznych możliwości. Chciałam podpytać o Wasz proces researchu, a także o to, jak udało się Wam połączyć wszystkie te tak różne kultury, tematy i elementy, aby mogły naturalnie współistnieć w grze?
Morgan Henry: Naszym celem zawsze było trafić w potrzebę realistycznej symulacji. Wiemy, że to tym interesują się gracze, ale chcieliśmy też, żeby było przy tym zabawnie. Staraliśmy się uwzględnić ten zwariowany, okultystyczny aspekt oraz odrobinę mroku.
Dave Miotke: Żyjemy w wielkim świecie i jest w nim wiele różnych kultur, więc chcieliśmy upewnić się, że możesz opowiedzieć różnorodne, autentyczne historie o śmierci lub końcu życia. Nie próbujemy forsować jednej wizji, więc cmentarze stały się miejscami, które można w pełni dostosować. Sama zadecydujesz, jak mają wyglądać rytuały żałobne, testamenty. Chcieliśmy zapewnić dużą elastyczność i autentyczność. Nawet historie dotyczące śmierci mogą być bardzo osobiste i poważne, a także lekkie i zabawne. Miejmy nadzieję, że ten dodatek nie wyda się ludziom zbyt cyniczny ani przygnębiający.
Moim zdaniem najlepszym przykładem tego połączenia sacrum i profanum śmierci jest zupełnie nowa profesja – nasze postacie zostają pomocnikami Ponurego Żniwiarza. To spełnienie moich najskrytszych marzeń, czego nie spodziewałam się znaleźć właśnie w The Sims 4.
Pomimo przyjęcia dość komicznej funkcji podwładnego charakternego ucieleśnienia śmierci zostajemy nierzadko postawieni przed wyborem oszczędzenia konających simów, wyzwaniem pocieszania bliskich czy doświadczania ostatnich momentów naszych ulubionych sąsiadów. Zamiast tego możemy jednak zawsze zdecydować się na bardziej konwencjonalną profesję grabarza.
Śmierć to dopiero początek
Łącząc wszystkie omówione wcześniej aspekty rozgrywki, mechanika „podróży duszy” zmusza do prowadzenia żywotów simów zgodnie z sentencją „memento mori”. To dodatkowy element życiowych planów, który ma wskazać cele prowadzące poszczególne postacie do ostatecznego spełnienia i satysfakcji ducha. Niezależnie od tego, czy ich charakter każe im podążać za miłością, rodziną, pieniędzmi lub też przygodami, jeśli wykorzystają swój ograniczony czas w pełni, będą mogli kontynuować swoje plany w roli ducha lub odrodzić się w nowej postaci dzięki reinkarnacji.
Ta koncepcja odmienia całe The Sims 4, w praktyce zmieniając sposób naszej rozgrywki. Zamiast codziennie zmuszać naszych wirtualnych podopiecznych do pracy, oglądania telewizji i spania, szybko poczujemy potrzebę próbowania nowych, ciekawych rzeczy.
Wszystko, o czym wspomniałam, to zaledwie ułamek dostępnych opcji. Godne dodatkowego docenienia są z pewnością klimatyczne stroje i meble oraz trzy nowe cechy charakteru – makabryczny, ścigany przez śmierć i sceptyczny. Jestem jednak pewna, że każdy będzie w stanie znaleźć tu coś unikalnego, co wyjątkowo przypadnie mu do gustu.
Czy moglibyście mi powiedzieć, jaka część DLC podoba się Wam najbardziej?
Morgan Henry: To trudne pytanie, bo to generalnie tematyka, którą bardzo lubię. Myślę, że możliwość posiadania dzieci z Ponurym Żniwiarzem to fajne urozmaicenie. Uwielbiam historie, które można dzięki temu opowiedzieć.
Zaskakująca rzecz, która okazała się jedną z moich ulubionych, choć nie sądziłam, że tak będzie, to podróż duszy. Uwielbiam listy rzeczy do zrobienia przed śmiercią, zdecydowanie zmieniło to sposób, w jaki gram w tę grę. Myślę, że to moja ulubiona niespodziewana cecha dodatku.
Dave Miotke: Też mam wielu faworytów. Zmieniają się co tydzień. Ale myślę, że najbardziej ekscytuje mnie wizja momentu, kiedy dodatek zostanie wydany i zobaczę, jak miliony graczy faktycznie po niego sięgają i mogą się nim cieszyć. Czekam na te wszystkie zaskakujące historie, których się nie spodziewaliśmy. To będzie świetna zabawa.
Dodatek The Sims 4: Śmierć i życie ma naprawdę duże szanse stać się moim ulubionym w historii serii. Odliczam dni do przyszłego tygodnia, gdy będę mogła poznać go w pełnej okazałości oraz wypróbować w połączeniu z innymi DLC.