autor: Bartosz Świątek
Seksizm w Riot Games. 150 pracowników protestowało na ulicy
150 pracowników studia Riot Games wyszło na ulicę, by zaprotestować przeciwko stanowisku firmy wobec oskarżeń o molestowanie seksualne i dyskryminację. Pracodawca zmuszał poszkodowanych do rozwiązywania spraw tego typu w drodze arbitrażu zamiast na sali sądowej.
W SKRÓCIE:
- studio Riot Games zmusza pracowników do rozwiązywania spraw o molestowanie seksualne w drodze arbitrażu, a nie przed sądem;
- ograniczenie nie będzie obejmowało nowych pracowników, ale dotyczy obecnych – w tym osoby powiązane z zeszłoroczną aferą obyczajową;
- pracownicy firmy zorganizowali protest uliczny.
Serwis Kotaku donosi, że deweloperzy ze studia Riot Games – twórcy popularnej strategii MOBA League of Legends – protestują przeciwko sposobowi, w jaki firma zareagowała na oskarżenia o molestowanie seksualne i seksizm. Kiedy pięcioro pracowników postanowiło wytoczyć proces pracodawcy, szefostwo wykorzystało specjalne klauzule w umowach, by zmusić ich do skierowania spraw przed sąd rozjemczy (arbitrażowy). Dzięki temu studio chce uniknąć prawdziwego procesu sądowego (który potencjalnie mógłby skutkować wyrokiem mniej korzystnym dla firmy, z uwagi choćby na większe gwarancje bezstronności) i zachować szczegóły postępowań w tajemnicy, zapobiegając stratom wizerunkowym. Dwie osoby ugięły się przed tymi żądaniami, zaś pozostałe nadal chcą skierować sprawę przed sąd, co oznacza, że prawdopodobnie zrezygnowały z pracy w Riot Games.
To, gdzie pracujesz, nie powinno definiować tego, w jaki sposób możesz korzystać z systemu sądowego. W zeszłym roku zarząd zgromadził nas wszystkich w pokoju i powiedział: "Słyszymy Was, chcemy być lepsi". Cóż, oto Wasza szansa. Bądźcie lepsi – anonimowo powiedział serwisowi Game Informer jeden z pracowników.
Reagując na kontrowersyjne pomysły pracodawcy, 150 pracowników Riot Games zdecydowało się na zorganizowanie protestu, w ramach którego wyszli oni przed siedzibę firmy z transparentami i/lub zaklejonymi ustami. Celem akcji jest przede wszystkim zwrócenie uwagi na problem.
Nie wydaje mi się, żeby zarząd przejmował się tym, że tu jesteśmy. Ale za to zależy im na tym, by ludzie nie wiedzieli, że ich to nie obchodzi – powiedział jeden z uczestników protestu.
Nie wydaje mi się, aby oni (Riot - przyp. red.) nauczyli się czegokolwiek w ciągu ostatniego roku trwania tego g*wna. Założyli lepszą PR-ową maskę, pogodzili się z mediami, które ich obserwują, ale pracownicy nadal nie mają dla nich znaczenia. Jeśli coś takiego mi się kiedyś stanie, będę hałasował/a najbardziej, jak tylko mogę. Fakt, że nie chcą, abym to zrobił/a, sam z siebie jest niemal tak samo dużym problemem - skarży się trzeci anonimowy rozmówca.
Wydarzenie zostało uchwycone na zdjęciach przez e-sportowy serwis Upcomer, który opublikował kilka fotografii na Twitterze.
Obecna sytuacja jest pokłosiem afery związanej z dyskryminacją i molestowaniem seksualnym w Riot Games, o której serwis Kotaku pisał w sierpniu zeszłego roku. Warto też odnotować, że do niedawna firma stała na stanowisku, że wszystkie podobne sytuacje – zarówno w przypadku obecnych, jak i przyszłych pracowników – mają być rozwiązywane poprzez arbitraż. Ostatecznie zarząd ugiął się jednak pod presją i częściowo zmienił zdanie – nowo zatrudnione osoby będą miały możliwość szukania sprawiedliwości przed sądem. Niestety, dla dotychczasowych pracowników jedyną opcją nadal pozostaje sąd arbitrażowy.