autor: Maciej Myrcha
Second Life - realny pozew za podróbki w wirtualnym świecie
Już od ponad 6 lat na rynku branżowym obok „morderczych” MMO w rodzaju World of Warcraft czy Warhammer, egzystuje bardziej pokojowo nastawiona produkcja tego gatunku, Second Life. To tutaj właśnie, bez nabijania punktów, pasków życia czy many, wieść możemy sobie spokojne życie, wirtualne rzecz jasna, a przy okazji zarobić nieco pieniędzy – tym razem rzeczywistych.
Już od ponad 6 lat na rynku branżowym obok „morderczych” MMO w rodzaju World of Warcraft czy Warhammer, egzystuje bardziej pokojowo nastawiona produkcja tego gatunku, Second Life. To tutaj właśnie, bez nabijania punktów, pasków życia czy many, wieść możemy sobie spokojne życie, wirtualne rzecz jasna, a przy okazji zarobić nieco pieniędzy – tym razem rzeczywistych.
Jak bardzo popularne jest Second Life, mogą świadczyć wybrane wydarzenia z dotychczasowego funkcjonowania gry – otwarcie wirtualnej siedziby agencji Reuters, ambasada rządu Szwecji czy też bardziej swojsko – Kraków w Second Life. Oczywiście nie mogło zabraknąć również tematu seksu – domy schadzek, pisma erotyczne czy intymne spotkania awatarów to można rzec codzienność w grze. Codzienność, za którą tak jak w życiu rzeczywistym należy płacić, i na której można całkiem nieźle zarobić.
Za przykład niech posłuży firma Eros, która w Second Life zajmuje się rozprowadzaniem produktów z serii SexGen – łóżek, dywaników, sof a nawet ... trumien, służących oczywiście do wirtualnych igraszek. Biznes kręcił się wspaniale do momentu gdy w grze zaczęły pojawiać się podróbki wspomnianych produktów! Nie wiem co w takim wypadku zrobiłby europejski właściciel firmy, jednak za Wielką Wodą sposób jest jeden – idziemy do sądu. I w taki oto właśnie sposób, twórcy gry, Linden Lab, otrzymali pozew sądowy od założyciela Erosa, pana Kevina Aldermana, który swoją rację argumentuje tak: „Sprzedawcy, którzy rozprowadzają tanie podróbki udające produkty marki SexGen, szkodzą interesom Erosa wprowadzając wśród konsumentów zamieszanie. Podróbki te nie działają zgodnie z oczekiwaniami klientów.”
Można uśmiechać się pod nosem czytając o handlu artykułami erotycznymi w grze będącej bądź co bądź tylko wirtualną odskocznią od rzeczywistości, jednak uśmiech znika gdy dowiadujemy się, że w ciągu ostatnich 5 lat firma Eros miała w Second Life ponad 100,000 klientów i wygenerowała dochód w wysokości 1 miliona dolarów amerykańskich. Jest więc zatem o co walczyć. Adwokat reprezentujący interesy Erosa prowadzić będzie również inną sprawę przeciwko Linden Lab, aczkolwiek również dotyczącą naruszenia praw intelektualnych – pozywającą jest Shannon Grie, która twierdzi, iż w grze pojawiły się podróbki zaprojektowanej przez nią linii ubrań.
Przedstawiciele Linden Lab odmówili komentarzy.