Resident Evil 9 ma być rewolucją dla serii na miarę RE 4 i RE 7
Capcom nadal pracuje nad Resident Evil 9, które nieoficjalnie ma być równie wielką „reinwencją” dla serii, co „czwarta” i „siódma” odsłona cyklu.

Resident Evil 9 ma być rewolucją dla serii horrorów Capcomu na miarę RE 4 i RE 7: Biohazard.
Do takich informacji dotarł Dusk Golem, informator specjalizujący się w doniesieniach na temat działań firmy Capcom. Insider nie jest nieomylny, ale nie raz zdarzyło mu się dzielić prawdziwymi informacjami, nawet jeśli na ich potwierdzenie trzeba było dlugo czekać (np. w przypadku przecieków na temat serii Silent Hill).
Wcześniej, w maju 2024 roku, Dusk Golem twierdził, że premiera RE 9 może nastąpić jeszcze na początku tego roku – co, jak widać, nie miało miejsca, o czym zresztą wspomniał w tym samym miesiącu. Jego nowy wpis w serwisie X może wyjaśniać tę sprawę. Informator twierdzi, że prace nad „dziewiątym” Resident Evil trwają tak długo, bo to „wielkie odświeżenie serii” (w oryg. „reinvention”), porównywalne z tym, co mogliśmy zobaczyć w „czwórce” oraz „siódemce”.
Akcja czy groza?
Dla przypomnienia: RE 4, choć zachował wiele klasycznych elementów z oryginalnej trylogii, znacznie odszedł od klimatów survival horroru i postawił bardziej na akcję (na tyle, że część fanów nawet nie uznaje tej pozycji za reprezentanta tego gatunku). Z Resident Evil 7 było na odwrót: Biohazard postawił mocniej na grozę, m.in. poprzez wykorzystanie widoku FPP, gdyż – jak mówił reżyser RE 9 w lipcu – Capcom zdał sobie sprawę, że Resident Evil musi być przerażający.
Oczywiście w parze z tymi ogólnymi założeniami szły zmiany w rozgrywce. Również w „dziewiątce” twórcy mają wypróbować wiele nowych i „bardzo ambitnych” pomysłów. Jednakże ubocznym efektem tego są przedłużające się prace nad grą – najwyraźniej dopracowanie takich eksperymentów zajmuje dużo czasu.
Niestety, w tej chwili Dusk Golem nie jest nawet na 100% przekonany, że Resident Evil 9 zostanie ujawniony w tym roku – aczkolwiek jest tego „niemal pewien”.
Miejmy nadzieję, że tym razem jego „przecieki” nie miną się z prawdą, ale, jak zawsze, przypominamy, by ostrożnie podchodzić do wszelkich nieoficjalnych informacji.