autor: Bartosz Świątek
Red Dead Redemption 2 – lokacje w grze kontra rzeczywistość
Projektując lokacje do Red Dead Redemption 2, studio Rockstar Games czerpało inspirację z licznych miejsc znanych z prawdziwego świata – głównie (ale nie wyłącznie) budynków zlokalizowanych w Nowym Orleanie.
Wygląda na to, że sporo lokacji w Red Dead Redemption 2 bazuje na miejscach znanych z prawdziwego świata (a także z historii, bowiem w niektórych wypadkach chodzi o budynki uwiecznione na archiwalnych fotografiach). Fani dotarli do szeregu ilustracji ukazujących podobieństwo pomiędzy hitem Rockstar Games a „realem”.
Red Dead Redemption 2 a prawdziwy Dziki Zachód
Na obrazku zamieszczonym powyżej widzicie jeden z budynków ulokowanych w Nowym Orleanie, wraz z odpowiednikiem z RDR2. Co ciekawe, jest to jedno z miejsc o najmniejszym poziomie podobieństwa. Przykładowo rzućcie okiem na latarnię morską zwaną New Canal Lighthouse, która znajduje się na północ od wspomnianego miasta.
Bliźniacze podobieństwo widać też w przypadku altanki ulokowanej w parku Mill Creek (Youngstown w stanie Ohio).
Praktycznie idealnie przeniesiono również jeden z kamiennych mostów, które można znaleźć w City Parku (również Nowy Orlean).
Bardzo podobnie do jednego z miejsc w RDR2 prezentuje się też kolejny budynek w Nowym Orleanie – ulokowany pod adresem 624 Bourbon Street.
Nie tylko Nowy Orlean
Co ciekawe, Nowy Orlean nie jest jedynym miastem, które posłużyło za inspirację w czasie pracy nad Red Dead Redemption 2. W grze znaleźć można także nawiązanie do Chicago, choć jest ono zdecydowanie bardziej subtelne – chodzi o ilustrację z katalogu firmy Wheeler & Rawson. Zaprezentowany na niej budynek jest wzorowany na prawdziwym miejscu, niegdyś będącym siedzibą firmy Sears Roebuck and Company.
Co ciekawe, uwieczniony na powyższych ilustracjach budynek stoi do dziś, choć uległ częściowemu przekształceniu – znajdziemy go pod adresem 607 W Fulton St (Chicago, Illinois).
- Red Dead Redemption 2 – strona oficjalna
- Red Dead Redemption 2 – poradnik
- Gram w RDR2 na PC i – o rety – jaka to piękna katastrofa!