Recenzje gry Twierdza: Władcy wojny - solidny oldschool
Dzień przed premierą pojawiły się pierwsze recenzje gry Twierdza: Władcy wojny. Nowa odsłona znanej serii RTS-ów wypada całkiem dobrze, aczkolwiek nie liczcie na rewolucję.
Premiera Twierdzy: Władców wojny opóźniła się dwukrotnie, ale już jutro kontynuacja strategicznej serii trafi na Steama. Czy jednak warto było czekać dodatkowe miesiące na powrót cyklu Stronghold? Jak zwykle odpowiedź przynoszą pierwsze recenzje gry.
Twierdza: Władcy wojny – wybrane recenzje:
- GRYOnline.pl – 7/10
- Gamepressure – 8,5/10
- TechRaptor – 8,5/10
- The Gamer – 4/5
- PCGamesN – 7,5/10
- IGN – 7/10
- Screen Rant – 3,5/5
- Cultured Vultures – 6/10
Jak widać, ocen nie ma zbyt wiele (przynajmniej w chwili pisania tego tekstu), ale za to są wyjątkowo zgodne. Twierdza: Władcy wojny to bardzo oldskulowa strategia, mimo nowości wprowadzonych przez twórców. Mowa o dyplomacji oraz tytułowych władcach wojny, którzy zapewniają naszemu królestwu cenne bonusy militarne lub gospodarcze. Wcześniej jednak trzeba ich zwerbować, czy to siłą, czy też z pomocą punktów dyplomacji, które zużywamy także na wydanie wasalowi poleceń (na przykład wysłania surowców lub oddziałów wojskowych). Dla większości recenzentów było to ciekawe urozmaicenie, aczkolwiek nikt nie twierdził, że jest to rewolucja.
To ostatnie stwierdzenie podsumowuje większość narzekań na nową Twierdzę. Recenzenci wskazują, że Władcy wojny mają więcej wspólnego z tytułami sprzed co najmniej kilkunastu lat niż współczesnymi RTS-ami. Oczywiście można to uznać za zaletę, zwłaszcza jeśli jesteśmy fanami serii. Kampania (czy raczej kampanie) fabularna cechuje się dość wysokim poziomem trudności. Owszem, kolejne misje – niczym w wielu innych strategiach czasu rzeczywistego – można uznać za dalszą część samouczka, ale dzięki zróżnicowanym celom nie ma mowy o nudzie.
Co się tyczy oprawy audiowizualnej, wypada ona podobnie jak cała gra: jest solidna i potrafi przykuć uwagę, ale koniec końców na jej opis uparcie nasuwa się słowo „archaiczna”. Niestety, „oldskulowość” może być zaletą rozgrywki, ale niekoniecznie grafiki. Na osłodę równoważy to dopracowanie techniczne gry. Praktycznie żaden recenzent nie wspomina o błędach, ba, ten i ów krytyk uznał za stosowne podkreślić całkowity brak tychże. Dobrze wypada też udźwiękowienie, wliczając w to polski dubbing (więcej na ten temat znajdziecie w naszej recenzji).
Podsumowując, Twierdza: Władcy wojny nie jest rewolucją, ale to wciąż przyzwoita strategia czasu rzeczywistego. Jeśli jesteście w stanie wybaczyć zapatrzenie w przeszłość lub wręcz szukacie oldskulowego RTS-a, być może warto rozważyć wycieczkę do Chin z dziełem zespołu Firefly Studios. Biorąc pod uwagę, jak wypadła poprzednia odsłona Twierdzy, wypada uznać to za sukces dewelopera.