Przegląd gier niedostrzeżonych i niekochanych na Steam - wrzesień 2022
We wrześniu trudno było złapać oddech. W tym miesiącu m.in. dokonywaliśmy trudnych wyborów jako szary człowiek żyjący podczas II wojny światowej, wdychaliśmy opary cudownego absurdu z Cosmo D, ożywialiśmy wspomnienia z Thiefa i zmienialiśmy Darkest Dungeon w cyrk.
We wrześniu uwidoczniła się podobna prawidłowość jak w sierpniu, choć wyraźnie nasilona – spokojny początek miesiąca, a potem gwałtowna lawina premier, wzmagająca się wraz ze zbliżaniem się października. Innymi słowy, niemożliwością byłoby opisać wszystkie wartościowe małe projekty wydane w tym czasie. Uprzedzając pytania spod znaku „a gdzie jest gra X czy Y” – wybrałem te pozycje, które mi osobiście wydały się najciekawsze. Zapraszam do lektury.
Gerda: A Flame in Winter
- Platformy: PC, Switch
- Polonizacja: brak
Kto czytuje moje przeglądy „indyków” regularnie, być może zauważył pewną prawidłowość. Raz na parę przelewam miesięcy na e-papier przygnębienie i żal, wywołane niedojrzałością branży gier wideo i jej brakiem zainteresowania dla spraw poważnych i ciężkich. Znów nadeszła ta pora – a przyczyną ponurego usposobienia tym razem jest produkcja zatytułowana Gerda: A Flame in Winter.
Żywiłem nadzieję, że marka tak znana jak Don’t Nod (do niedawna Dontnod) pomoże. Że twórcy Life Is Strange w roli wydawcy zapewnią studiu PortaPlay rozgłos i pchną Gerdę w szeroki świat, na przysłowiowe salony. Cóż, oceny gry są wysokie – mamy średnią 82% na OpenCritic i 99% pozytywnych recenzji na Steamie. Tylko cóż z tego, skoro osób, które wystawiły opinię, jest po miesiącu raptem 71, a krytyków chętnych przetestować ten produkt zebrało się „aż” 16?
Wygląda na to, że graczy nie interesuje II wojna światowa, na której nie można biegać z karabinem po okopach i kłaść nazistów trupem dziesiątkami. Że mają w nosie jakąś tam dziewuszkę imieniem Gerda i jej smutne życie w duńskiej wiosce Tinglev, gdzie każdego dnia musi lawirować między bezlitosnym okupantem, podejrzliwym ruchem oporu i deptanymi cywilami, usiłując utrzymać przy życiu siebie i swoich bliskich podczas srogiej zimy.
Co poszło nie tak? Przecież grafika nie odstrasza, a Don’t Nod słało w świat zwiastun za zwiastunem, więc Gerda na brak widoczności w sieci raczej nie mogła się uskarżać. Ja wiem, co poszło nie tak. Za mało akcji, za mało strzelania, za mało opcji personalizacji postaci, za mało kolorów, za mało humoru, brak trybu kooperacji, brak motion capture, brak udźwiękowienia dialogów. I taka to jest ta nasza branża gier.
Betrayal at Club Low
- Platformy: PC
- Polonizacja: brak
Różnej maści wizjonerów, awangardystów czy szaleńców nie brakuje w branży gier, ale do Cosmo D mam wyjątkową słabość. Z entuzjazmem wchłonąłem jego wszystkie dotychczasowe dzieła – przesiąknięte ujmującą abstrakcją „symulatory chodzenia” Off-Peak, The Norwood Suite i Tales from Off-Peak Vol. 1.
Betrayal at Club Low jest inne. Rzekłbym nawet, że bardziej ambitne. Tym razem jest to RPG w konwencji gry point-and-click, które można by nazwać pastiszem Disco Elysium. Podobieństwa dostrzegam w otoczce ciemnego miasta pełnego tajemnic, w ogólnym stylu prowadzenia narracji, a zwłaszcza w warstwie „rolplejowej”, uwzględniającej nieustanne rzucanie w kośćmi na testy różnorakich umiejętności w toku dialogów i interakcji z otoczeniem.
Co zaś najważniejsze, na to wszystko nakłada się niepodrabialny styl Cosmo D – samoświadomie szkaradna grafika i przekomiczny absurd na każdym kroku. Dość powiedzieć, że wcielamy się w tajnego agenta, który wykonuje pewną misję w tytułowym klubie nocnym, przebrawszy się za dostawcę pizzy. W związku z tym istotną częścią rozgrywki jest szukanie składników i komponowanie z nich „kości pizzy”, które dokładamy do każdego rzutu, testując wiedzę muzyczną czy umiejętności kulinarne.
Gorąco polecam zainteresować się tą pozycją każdemu, kto szuka w grach czegoś wyjątkowego, niedającego się łatwo zaszufladkować (i potrafi dostrzec czar w szpetocie). Gdyby inwestycja kwoty rzędu 35,99 zł to było dla Was za duże ryzyko, możecie zagrać w demo. Jeśli Wam zasmakuje (tak jak 98% recenzentów na Steamie), zapisy automatycznie przeniosą się do pełnej wersji.
Gloomwood (wczesny dostęp)
- Platformy: PC
- Polonizacja: brak
O Gloomwood mieliście szansę parokrotnie czytać na łamach Serwisu Informacyjnego – to zasługa Adriana Wernera, który od miesięcy czynił wszelkie starania, by redakcja nie tylko zwróciła uwagę na tę grę, ale wręcz wypaliła sobie jej tytuł w podświadomości. Gdybyśmy nie byli gromadą zgrzybiałych starców, pewnie tworzylibyśmy memy o Adrianie i jego ukochanej pozycji (a może tylko ja jestem i nie dostałem zaproszenia do memicznej części Discorda?).
Ale żarty na bok – Gloomwood daje niejeden powód, by się w nim zakochać. To duchowy spadkobierca serii Thief, a więc przedstawiciel szlachetnego gatunku immersive simów, który kładzie nacisk na skradanie się. Akcję osadzono w mrocznym, quasi-wiktoriańskim mieście, gdzie cienie są Twoim najlepszym przyjacielem, a walka – choć możliwa – rzadko kończy się szczęśliwie.
Gloomwood ma 93% pozytywnych recenzji na Steamie, i to pomimo faktu, że na ten moment oferuje bardzo skromną zawartość, wystarczającą raptem na kilka godzin rozgrywki. Gracze doceniają ogromny potencjał tkwiący w tym projekcie i jego wyjątkowy klimat, mroczny, a zarazem budzący nostalgię (co jest zasługą oszczędnej grafiki i oldskulowej stylistyki).
TELEGRAM
- Wayward Strand – przygodówka, której twórcy przez siedem lat pracowali nad powołaniem do życia czternastu postaci i opowiadania ich historii przez trzy godziny (w czasie rzeczywistym), pisząc i nagrywając przeszło 25 tys. linii dialogowych. Rezultat? Średnia ocen 85% na Metacritic (na PC) i 98% pozytywnych recenzji na Steamie… których jednak jest łącznie zaledwie 41. Poza PC gra wyszła też na PlayStation, Xboxy i Switcha.
- Gunner, HEAT, PC! (wczesny dostęp) – rzadko się zdarza, bym miesiąc po miesiącu miał okazję opisywać gry, których głównym redakcyjnym adresatem jest T_Bone. To realistyczny symulator czołgów skupiony, inaczej niż większość rywali, na pancernych bitwach współczesnych maszyn (a nie historycznych). Ma 91% pozytywnych recenzji na Steamie.
- Destroyer: The U-Boat Hunter (wczesny dostęp) – jeszcze rzadziej zdarza się, bym miał okazję opisać dwie gry dla T_Bone’a w jednym przeglądzie. To dla odmiany stworzony w Polsce morski symulator niszczyciela z czasów II wojny światowej, w którym posyłamy na dno okręty podwodne, czyniąc to przy użyciu przyrządów pokładowych odwzorowanych w wyjątkowo immersyjny sposób. Na razie gra ma 78% pozytywnych recenzji na Steamie – może poprawi wynik z biegiem wczesnego dostępu.
- The Wandering Village (wczesny dostęp) – strategia ekonomiczna w niespotykanej konwencji. Oto wznosimy osadę na grzbiecie gigantycznej bestii, która kroczy przez zdewastowany, postapokaliptyczny świat. W parze z urzekającą otoczką idzie dopracowana rozgrywka, o czym świadczy 90% pozytywnych recenzji na Steamie. Jest wersja PL.
- Roadwarden – tekstowa gra RPG, którą recenzenci przyrównują do najlepszych powieści fantasy. Nie tylko jest znakomicie napisana, ale też oferuje mnogość znaczących wyborów, dzięki którym można poprowadzić przygodę w najróżniejszych kierunkach (i zagrać więcej niż raz). Do tego dysponuje świetną ścieżką dźwiękową. Ma 97% pozytywnych recenzji na Steamie.
- Little Orpheus – najnowsze dzieło studia The Chinese Room, znanego z takich gier jak Everybody’s Gone to the Rapture czy Amnesia: A Machine for Pigs. To zręcznościówka 2,5D z nurtu tzw. cinematic platformerów, w której przenosimy się w lata 60. XX wieku i bierzemy udział w radzieckiej ekspedycji do serca Ziemi. Ma 80% pozytywnych recenzji na Steamie (68 z 85). Wyszła na PC, PlayStation, Xboxy, Switcha i iOS.
- Circus Electrique – nietuzinkowa krzyżówka Darkest Dungeon z The Amazing American Circus, tj. turowe RPG, w którym kontrolujemy trupę cyrkową w steampunkowym Londynie, na przemian walcząc ze zbirami grasującymi po ulicach i dając widowiskowe występy. Ma 75% pozytywnych recenzji na Steamie – część graczy ma zastrzeżenia do różnych aspektów rozgrywki. Wyszło na PC, PlayStation, Xboxy i Switcha.
- Salt 2: Shores of Gold (wczesny dostęp) – gra, która mogłaby zainteresować Łosia… gdyby czytał moje przeglądy. To pierwszoosobowa piracka przygoda w otwartym świecie, która nasuwa skojarzenia z Sea of Thieves, ale różni się jedną bardzo istotną rzeczą: jest przeznaczona do zabawy w pojedynkę. Ma 90% pozytywnych recenzji na Steamie.
- Beacon Pines – przygodówka, której udaje się być jednocześnie słodką, zabawną, emocjonującą i niepokojącą (przynajmniej troszkę). Jest zgrabnie napisana, ale nawet gdyby nie była, i tak broniłaby się olśniewającą oprawą audio-wideo. Ma 97% pozytywnych recenzji na Steamie. Wyszła na PC, Xboxy i Switcha.
- Serial Cleaners – kontynuacja polskiego Serial Cleanera z 2017 roku wyewoluowała w poważną izometryczną skradankę i dorobiła się prominentnego wydawcy w postaci 505 Games, a mimo to jej premiera przeszła bez echa. Widać to po recenzjach na Steamie, których przez ponad tydzień zebrało się raptem 95 (z czego pozytywnych jest 81%). Gra ukazała się na PC, PlayStation, Xboxach i Switchu.
Chcecie poznać więcej gier niedostrzeżonych i niekochanych? Zapraszam do poprzednich odcinków przeglądu – ich chronologiczną listę znajdziecie tutaj.