Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 13 września 2023, 11:35

autor: Adrian Werner

Twórcy silnika Unity wprowadzają nową opłatę za instalację gry, informacja zszokowała branżę

Wkrótce ulegną zmianie warunki korzystania z silnika Unity. Nowe zasady są tak fatalne, że sieć została zalana negatywnymi opiniami rozżalonych deweloperów.

Źródło fot. Unity
i

O kolejnych aspektach sprawy Unity vs. deweloperzy napisaliśmy w tym artykule.

Twórcy Unity, będącego jedną z najpopularniejszych technologii służących do produkcji gier, ogłosili wczoraj zmiany, które rozwścieczyły tysiące deweloperów i w przypadku wielu z nich postawiły pod znakiem zapytania sens dalszego korzystania z tego silnika.

Kontrowersyjne zmiany w warunkach korzystania z silnika Unity

Zacznijmy od przybliżenia nowych warunków, które wywołały całą awanturę.

  1. Nowe zasady uwzględniają liczne, niekorzystne zmiany, takie jak usunięcie wariantu Unity Plus, ale gniew deweloperów skoncentrował się na kwestii instalacji.
  2. Unity założyło, że w przypadku gier, z których przychody przekroczyły 200 tys. dolarów, deweloperzy musieliby płacić firmie 20 centów za każdą instalację (w tym za te wielokrotne wykonywane przez jednego użytkownika z pojedynczym egzemplarzem gry). Dostępne miałyby być również metody na obniżenie tej kwoty oraz podwyższenie progu przychodów, ale ogólne zasady byłyby podobne.
  3. Takie podejście oznaczałoby duży problem nawet dla tradycyjnych deweloperów tworzących płatne gry. Za każdym razem, gdy konkretna kopia gry byłaby instalowana, twórcy musieliby odpalić Unity 20 centów. Jeśli np. kupilibyście grę na Steamie, potem byście ją usunęli, a następnie za jakiś czas zainstalowali ją ponownie, to twórcy musieliby zapłacić za to Unity 40 centów.
  4. Największy problem mieliby twórcy gier free-to-play, które często są instalowane przez dziesiątki albo nawet setki milionów graczy, gdyż tylko garstka z nich wydaje potem pieniądze na mikropłatności. Sposobem na częściowe obniżenie opłat miałaby być przesiadka na należące do Unity rozwiązania dodające reklamy do gier, co twórcy odebrali wręcz jako próbę wymuszenia.
  5. Podobne problemy mieliby twórcy udostępniający swoje gry w ramach abonentów typu Game Pass. Co gorsza, pojawiły się doniesienia, że do puli instalacji liczone byłyby także dema. Wyjątkiem miałyby być za to gry dołączane do tanich charytatywnych paczek.
  6. Twórcy podnosili również, że takie rozwiązanie byłoby złośliwie wykorzystywane. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy deweloper zdenerwuje jakiegoś gracza, a ten w zemście postanawia przeinstalować grę kilkaset lub nawet kilka tysięcy razy, powodując tym samym ogromne wydatki dla obiektu swojej nienawiści. Nie musiałby zresztą robić tego ręcznie. Możliwe jest napisanie skryptów i programów, które robiłyby to automatycznie. Unity próbowało uspokoić deweloperów, twierdząc, że zaproponuje system zgłaszania takich nadużyć, ale nikt nie dał wiary tym zapewnieniom.
  7. Pojawiły się również uzasadnione obawy, że twórcy mogliby zostać zmuszeni do płacenia za instalacje wersji pirackich.
  8. Zmiany te miały zostać zaimplementowane od 1 stycznia przyszłego roku. Co gorsza, miały objąć także produkcje wydane wcześniej, o ile nadal byłyby pobierane i generowałyby przychody.

Wszystko to byłoby katastrofą dla wielu deweloperów, zwłaszcza że zmiana silnika jest trudnym i kosztownym zadaniem.

Unity zaczyna się uginać pod wpływem krytyki

Reakcja deweloperów była tak zła (przeciwko nowym warunkom protestują twórcy takich gier, jak Among Us, Cricket, Aggro Crab, Curse Crackers czy Gloomwood), że po kilkunastu godzinach Unity zaczęło wycofywać się z części tych zmian.

  1. Zdecydowano, że tylko pierwsza instalacja gry przez użytkownika spowoduje konieczność opłaty, ale obejmie to tylko pojedynczy system/sprzęt. Jeśli więc postanowilibyśmy np. zainstalować grę na domowym PC, a potem na Steam Decku, to deweloperzy musieliby zapłacić dwa razy.
  2. Ta zmiana jest korzystna, ale nadal nie rozwiązuje wszystkich problemów. Przykładowo złośliwi gracze mogliby bowiem napisać skrypty, które tworzą przy każdej instalacji nowy fałszywy identyfikator urządzenia, wymuszając tym samym dalsze opłaty.
  3. Postanowiono również, że dema nie będą objęte tymi opłatami, o ile nie da się ich ulepszyć do pełnej płatnej wersji.
  4. Ponadto stwierdzono, że deweloperzy nie musieliby płacić za instalację w ramach abonamentów typu Game Pass. W tym wypadku te koszty musiałaby ponieść firma Microsoft lub inny podmiot, do którego należy taka usługa. Oczywiście to nie jest żadna pociecha, bo takie koncerny przeniosłoby i tak koszty na twórców (np. oferując gorsze warunki finansowe) lub też po prostu przestałyby przyjmować do swoich usług gry tworzone na Unity.

Wycofanie się Unity z niektórych propozycji jest korzystne, ale deweloperzy i tak nie są zadowoleni, gdyż nawet te złagodzone warunki mogą im popsuć całe modele biznesowe. Niektórzy dziennikarze, w tym Jeff Grubb, podejrzewają zresztą, że pierwsza wersja celowo była tak nierealistyczna, po to, aby potem firma mogła pokazać, że słucha klientów i zaproponować łagodniejsze warunku, które od początku tak naprawdę były jej celem.

Co dalej?

Złagodzenie niektórych warunków nie kończy sprawy. Nowe postanowienia dalej budzą bowiem sporo wątpliwości.

  1. Unity twierdzi, że wszystkich obliczeń wymaganych opłat będzie dokonywało za pomocą własnych algorytmów. Sytuacja, w której brak jest jasnych kryteriów i deweloperzy nie wiedzą dokładnie, ile będą musieli zapłacić, nie jest do zaakceptowania pod względem biznesowym. Nie wierzą oni również w zapewnienia firmy, że ich narzędzia będą w stanie wykryć, jaki egzemplarz jest legalny, a jaki piracki.
  2. Twórcy gier utracili zaufanie dla Unity. Skoro firma teraz zechciała zmienić zasady dla już wydanych projektów, to nie ma przeszkód, aby zrobiła to w przyszłości. Tym bardziej, że w 2019 roku Unity zapewniało, że tego nie zrobi. Okazuje się jednak, że były to jedynie puste słowa i w umowach znajduje się klauzula na to pozwalająca.
  3. Unity może mieć jednak problemy z obronieniem tego stanowiska w sądzie. Deweloperzy dokopali się do wcześniejszej wersji umów, które zawierały możliwość korzystania ze starszej wersji silnika, bez konieczności akceptacji zmian w warunkach, jakie przyniosą aktualizacje.
  4. Obecnie wiele wskazuje na to, że sprawa skończy się w sądzie. Mali deweloperzy nie mają szans na samodzielną wygraną z Unity, ale z silnika tej firmy korzysta także wiele bardzo dochodowych gier, takich jak Genshin Impact czy Pokemon GO, których twórcy mają środki na prawników. Inną metodą jest połączenie sił przez kilka mniejszych firm i wytoczenie pozwu zbiorowego. Xalavier Nelson Jr., pracujący obecnie nad El Paso, Elsewhere, zdradził, że wie o jednej dużej grupie studiów, które planują taki pozew przeciwko Unity.
  5. Wielu deweloperów rozważa w przyszłości przesiadkę na nowy silnik lub też już podjęło taką dezycję Przykładowo David Szymanski (autor m.in. DUSK oraz Iron Lung) ogłosił, że powstające obecnie Butcher's Creek będzie jego ostatnią grą zbudowaną na Unity. Kolejne tworzone będą najpewniej na silniku Godot. Twórca tłumaczy, że nawet jeśli Unity wycofa się w pełni z tych zmian, to skoro już raz je wprowadzono, to w przyszłości może to nastąpić ponownie, więc nie ma już zaufania do tej firmy.
Twórcy silnika Unity wprowadzają nową opłatę za instalację gry, informacja zszokowała branżę - ilustracja #1
Źródło fot. Twitter.

Godot wydaje się najbardziej naturalnym nowym silnikiem dla osób tworzących do tej pory w Unity, a jego twórcy w zabawny sposób do tego zachęcają, publikując m.in. tego artworka z Among Us. Firma Epic Games próbuje jednak przekonać tych deweloperów do przesiadki na Unreal Engine. Ta technologia może być bardziej kosztowna, bo trzeba płacić 5% od przychodów powyżej miliona dolarów, ale za to w umowach twórcy mają zagwarantowany brak zmian w warunkach dla danej wersji silnika. Do tego Epic oferuje pomoc finansową zespołom, które zmieniają silnik na Unreal.

Negatywna rekcja nie dotyczy zresztą tylko deweloperów. Niektórzy pracownicy akademiccy wykładający przedmioty związane z tworzeniem gier rozważają usunięcie Unity ze swoich klas.

Z kolei firma Devolver podkreśliła, że deweloperzy podsyłający propozycję projektów do wydania powinni teraz umieszczać w dokumentach informacje o wykorzystywanym silniku, sugerując tym samym, że postawienie na Unity może zmniejszyć atrakcyjność finansową danej gry dla potencjalnego wydawcy.

Twórcy silnika Unity wprowadzają nową opłatę za instalację gry, informacja zszokowała branżę - ilustracja #2
Źródło fot. Twitter.

Motywacja Unity? Najpewniej giełda

Zaproponowane początkowo warunki były tak niedorzeczne, że wiele osób zastanawiało się, co skłoniło firmę do takiego ruchu. Najbardziej prawdopodobnym wytłumaczeniem wydaje się chęć zadowolenia inwestorów. Od początku tego roku wartość akcji Unity spadła bowiem aż o 80%.

Prezes Unity – John Riccitiello – to czarny charakter?

Warto wspomnieć, że prezesem Unity jest John Riccitiello, który delikatnie mówiąc nie cieszy się dobrą opinią w branży gier.

  1. Wcześniej był prezesem Electronic Arts i w trakcie jego prezesury akcje firmy spadły o 60%.
  2. Jako prezes EA zasłynął z wypowiedzi, w której zasugerował, że dobrym pomysłem byłoby wprowadzenie do serii Battlefield mikropłatności za dodatkowe magazynki. Jak stwierdził wtedy:

Kiedy po sześciu godzinach grania w Battlefield kończy ci się amunicja w magazynku, a my prosimy cię o dolara na przeładowanie, naprawdę nie jesteś aż tak wrażliwy na cenę w tym momencie.

Z kolei w ubiegłym roku Riccitiello ponownie wywołał awanturę komentując, że deweloperzy dzielą się na tych, którzy od początku produkcji implementują sprawdzone strategie monetyzacyjne oraz na tych, którzy o tym nie myślą, podchodząc do swoich gier bardziej jak artyści. Dodał, że to, co robi ta druga grupa, jest piękne, ale jednocześnie są oni „pieprzonymi idiotami”. Za te słowa musiał potem publicznie przeprosić.

John Riccitiello może mieć problemy prawne

Na kilka dni przed ogłoszeniem zmian w warunkach korzystania z silnika Unity jej prezes sprzedał 2 tysiące akcji firmy. To może budzić podejrzenia o insider trading. Tym określeniem nazywa się transakcje papierami wartościowymi dokonywane przez osoby mające dostęp do informacji niejawnych dotyczących danej spółki i wykorzystujące te informacje do osiągnięcia prywatnego zysku.

Niektórzy podnoszą, że Riccitiello mógł się dopuścić takich nielegalnych działań, obawiając się, że niekorzystne przyjęcie zmian warunków spowoduje spadek wartości akcji Unity.

Twórcy silnika Unity wprowadzają nową opłatę za instalację gry, informacja zszokowała branżę - ilustracja #3

Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że japoński projektant Suda51 tak bardzo nienawidzi Riccitiello, że uczynił go czarnym charakterem w dwóch grach. Ówczesny prezes EA tak mocno zaszedł za skórę deweloperowi podczas produkcji Shadows of the Damned, że w Travis Strikes Again: No More Heroes twórca głównym łotrem kampanii uczynił prezesa korporacji Utopinia imieniem Damon Riccitiello.

Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej