Premiera Return to Castlevania, największego dodatku do znakomitego Dead Cells
Za kilka godzin zadebiutuje Dead Cells: Return to Castlevania, czyli wielki dodatek do popularnej platformówki studia Motion Twin.
Dzisiaj zadebiutuje Return to Castlevania, czyli największy z dotychczasowych dodatków do przebojowej platformówki Dead Cells.
- Dodatek ukaże się w wersjach na pecety oraz konsole Xbox One, PlayStation 4 i Nintendo Switch. Dzięki wstecznej kompatybilności w DLC zagrają również posiadacze PlayStation 5 oraz Xbox Series X i Xbox Series S.
- Wersję PC będzie można kupić zarówno na Steamie, jak i w Epic Games Store oraz GOG.com.
- DLC zadebiutuje po południu, ale na razie nie znamy dokładnej godziny premiery.
- W planach są wydania na urządzenia mobilne z systemami iOS i Android, ale te edycje ukażą się w późniejszym terminie.
- DLC nie zaoferuje polskiej wersji językowej.
- Return to Castlevania to dodatek niesamodzielny, więc do zabawy wymagana będzie pełna wersja Dead Cells.
Na premierę dodatku z zapartym tchem czekają fani, gdyż zapowiada się on wybornie. Produkcja wydaje się crossoverem idealnym – seria Castlevania była jedną z głównych inspiracji autorów Dead Cells, więc ciekawi nas, co zaprezentują, mając możliwość stworzenia oficjalnej produkcji z tej marki.
DLC zaoferuje obszerny wątek fabularny bezpośrednio związany z serią Castlevania, w którym będziemy walczyli u boku bohaterów tego cyklu. Rozszerzenie wprowadzi do gry dwa nowe biomy, trzech bossów i czternaście broni, w tym wodę święconą.
Jako dodatkową atrakcję w dodatku umieszczono sekretny poziom. Po jego odnalezieniu gracze będą mogli pokierować dobrze znanym fanom Castlevanii łowcą wampirów Richterem Belmontem. Ta postać posiadać ma zestaw ruchów zainspirowanych tym z kultowej Castlevania: Symphony of the Night, w której ten bohater grał pierwsze skrzypce.
Przypomnijmy na koniec, że wcześniej gra otrzymała darmowe DLC Rise of the Giant oraz trzy płatne dodatki w postaci The Bad Seed, Fatal Falls oraz Dead Cells: The Queen and the Sea.
Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!