Paradox może ucierpieć przez pracę stacjonarną. Ponad 50% pracowników ma rozważać odejście z firmy
Paradox Interactive to jeden z wielu wydawców powoli odchodzących od pracy zdalnej, ku irytacji wielu pracowników.

Ponad połowa pracowników firmy Paradox Interactive rozważa odejście z firmy po niepopularnej decyzji o powrocie do pracy stacjonarnej.
Jednym z efektów pandemii COVID-19 było upowszechnienie pracy zdalnej – także w branży gier, co oczywiście było na rękę osobom, które z takich czy innych przyczyn miały problemy z pracą w biurze. Tyle że nie do końca było to na rękę wydawcom – czy nawet samym studiom, bo dyskusje przez Internet nijak mają się do rozmowy na żywo.
Dlatego coraz więcej firm, także w branży gier, organizowało tzw. powrót do biur – czyli de facto wymuszanie rezygnacji z pracy zdalnej. Taką decyzję podjęły m.in. Rockstar Games oraz Paradox Interactive, ale nie obyło się bez problemów, co pokazała sprawa pracownika Cloud Imperium Games z zeszłego roku, jak również obawy twórców serii Grand Theft Auto oraz pracowników Ubisoftu.
Praca hybrydowa do lamusa
Paradox zainicjował powrót do pracy zdalnej w lutym tego roku, po ogłoszeniu z końca 2024 r. (via Game Developer) i po kilku latach pracy w tzw. trybie hybrydowym. Ten pozwalał na częściową pracę poza biurem – pod warunkiem, że pracownik pojawił się w studiu do 3 razy w tygodniu. Taki system miał być dobrze przyjęty przez twórców, pozwalając im na komunikację na żywo w razie potrzeby, przy jednoczesnym ograniczeniu kosztów związanych z dojazdem, opieką dla dzieci itd.
Jednakże teraz Paradox ograniczył tę opcję, wymagając obecności 4 razy w tygodniu, a do września 2025 roku firma miała przejść na pełny tydzień roboczy pracy stacjonarnej – 5 dni w tygodniu. Najwyraźniej zostalo to źle przyjęte przez pracowników i zostało wprowadzone w „chaotyczny” sposób, przynajmniej sądząc po tym, czego dowiedziała się redakcja GD.
Jak stwierdził prezes Mattias Lilja w odpowiedzi na prośbę o komentarz serwisu, Paradox chciał dać do zrozumienia, że obecność w biurze jest „oczekiwaną domyślną opcją” a nie „kwestią preferencji”. Co najwyżej firma zaoferuje bardziej elastyczny tryb pracy z uwagi na „indywidualne okoliczności” poszczególnych pracowników, a pracownicy zdalni mieszkający poza Sztokholmem nie będą zmuszeni do „przeprowadzki” w pobliże biura Paradoxu.
Lilja dodał, że spółka jest gotowa do zmiany planów w przypadku „wyraźnie negatywnego wpływu” tych decyzji. Na ten nie trzeba było długo czekać, zdaniem rozmówców GD.
Produktywność stacjonarna?
Po ogłoszeniu tych planów i spotkaniu z pracownikami (na którym poinformowano, że nie będzie „głosowania” i spółka „musi znaleźć sposób na bardziej produktywną pracę”) ankieta przeprowadzona przez związki zawodowe Unionen i SACO pokazywała, że ponad 54% rozważa zmianę pracy, z czego 20% już wtedy aktywnie szukało nowego zatrudnienia.
Już w trakcie wspomnianego spotkania „w ratuszu” („town hall”; chodzi o zgromadzenia ze wszystkimi pracownikami) pracownicy uczestniczący w nim zdalnie wyraźnie dali do zrozumienia emotkami, że nie są zadowoleni z planów Paradoxu. Nie pozwolono też szefostwu przejść do innych tematów i w efekcie wymuszono kolejne takie spotkanie – do którego ostatecznie nie doszło, aczkolwiek stosowne informacje przekazano przez menedżerów.
Opory zgłosili też przedstawiciele wspomnianych związków zawodowych, głównie w kontekście bezpieczeństwa oraz rozpoczęcia rozmów na ten temat dopiero po ogłoszeniu odchodzenia od hybrydowego trybu pracy.
Sami pracownicy nie są też przekonani, czy praca hybrydowa faktycznie ogranicza „produktywność” studiów Paradoxu. Wielu spodziewa się masowych odejść tego lata – gdy tylko zatrudnieni twórcy otrzymają wypłaty z tytułu udziału w zyskach i wrócą z letnich wakacji. Może to uwzględnić nawet kluczowych pracowników, co nie pozostałoby bez wpływu na jakość produkcji Paradoxu.
Mattias Lilja uważa, że o faktycznym wpływie tych zmian przekonamy się w ciągu 12-18 miesięcy. Po takim czasie okaże się, czy decyzja Paradoxu była słuszna, czy też potwierdzą się obawy pracowników.