Nie tylko Manor Lords potrafi sprawić frajdę, Farthest Frontier niektóre rzeczy robi znacznie lepiej
Polska produkcja szturmem podbiła rynek i zwróciła uwagę wielu graczy na niszę spokojnych, średniowiecznych builderów. Nie jest to jednak jedyna warta uwagi tego typu gra w Early Accessie – Farthest Frontier również zapewnia sporo frajdy, a na niektórych polach wypada znacznie lepiej.
Niemal rok temu rozpływałem się nad urokiem osad wznoszonych w Farthest Frontier. Aktualnie buduję piękne i realistyczne wsie w Manor Lords. To podobne gry pod względem tematyki, jednak o kompletnie odmiennym podejściu do wyglądu i mechanik.
Czy któraś z nich jest lepsza? Spędziłem kilkaset godzin z Farthest Frontier i kilkadziesiąt z Manor Lords i choć polska produkcja szturmem zdobywa teraz świat, pierwszy tytuł kilka rzeczy robi według mnie lepiej.
Jeżeli wkręciliście się w budowanie średniowiecznych osad, warto sięgnąć po obie te gry. Ze względu na inaczej rozłożone akcenty i zupełnie inną estetykę w wielu aspektach nie tyle ze sobą konkurują, co przyjemnie się uzupełniają, oferując możliwość całkowitego zanurzenia się w średniowiecznym budowaniu.
Od redakcji: wierzcie lub nie, ale decyzja o powstaniu tego tekstu zapadła w połowie kwietnia, na długo zanim twórcy obu gier zaczęli kopać się po kostkach w social mediach. Mamy na to kwity.
Manor Lords i Farthest Frontier w liczbach – Polska górą!
Rzut oka na poniższą tabelę wystarczy, by zobaczyć, jaka przepaść dzieli te dwie gry. Polska produkcja robi błyskawiczną karierę i już na etapie oczekiwania na wczesny dostęp było widać, że zainteresowanych będzie sporo. Choć SteamDB nie jest idealnym źródłem informacji, bo zbiera dane tylko ze Steama, nieźle obrazuje skalę zarówno Manor Lords, jak i Farthest Frontier.
Często testuję małe, niezależne buildery, poszukując ciekawych tytułów. W przypadku tego gatunku uzyskanie około 10 tysięcy ocen na Steamie świadczy już o wydostaniu się z najgłębszej niszy. Jak więc widać, Farthest Frontier radzi sobie nie najgorzej, jednak Manor Lords przebiło amerykańską produkcję popularnością w zaledwie kilka dni.
Manor Lords | Farthest Frontier | |
Data wejścia do Early Accessu | 26.04.2024 | 09.08.2022 |
Maksymalna liczba graczy na Steamie (SteamDB) | 173 178 | 24 910 |
Oceny na Steamie | 29 680 (88% pozytywnych) | 16 200 (85% pozytywnych) |
Producent | Slavic Magic | Crate Entertainment |
Wydawca | Hooded Horse | Crate Entertainment |
Cena bazowa (bez promocji) | 149,99 zł | 138,99 zł |
Farthest Frontier jest znacznie bardziej dojrzałym projektem, który w te wakacje będzie obchodzić drugą rocznicę ukazania się wczesnego dostępu. Ta tworzona przez niewielkie amerykańskie studio produkcja ma charakterystyczną, uroczą oprawę graficzną, która kojarzy mi się z pięknymi makietami. To nie jest typowy niezależny builder w stylu low poly, tu już można zachwycić się światem gry, zwłaszcza w pełnym przybliżeniu, choć okupione zostało to całkiem sporymi wymaganiami sprzętowymi.
Farthest Frontier nie stara się być ultrarealistyczny, jest po prostu ładne.Farthest Frontier, Crate Entertainment, 2022.
Tytuł ten to pełnoprawny survival builder – największy nacisk położono tu na budowanie i produkcję dóbr. Zagrożenia, walka i zbrojni są obecni, ale raczej jedynie jako dodatek, kiepsko zresztą zrobiony. Jeżeli chodzi natomiast o zawartość, to jest jej sporo. Niespiesznie budując osadę, przez ponad 100 godzin miałem cały czas coś do zrobienia na jednej mapie. Innymi słowy – pracy tu nie brakuje.
Manor Lords to z kolei jedna z najnowszych pozycji w tym gatunku, która dodatkowo jako jedna z nielicznych dotarła do masowego odbiorcy i trafiła do Early Accessu na fali niesamowitego zainteresowania. Jednoosobowe studio stworzyło grę mogącą zawstydzić grafiką wielomilionowe projekty, choć niestety widać tutaj typowe dla wczesnego dostępu bolączki. Sporo tu obietnic, które zapowiadają fantastyczną produkcję, jednak w tej chwili mają postać pustych miejsc w interfejsie czy nieaktywnych przycisków.
W Manor Lords piękne krajobrazy to standard, którego próżno szukać w wielu builderach.Manor Lords, Hooded Horse, 2024.
Budowanie i produkcja żywności to aktywności o kluczowym znaczeniu, jednak można odnieść wrażenie, że Manor Lords nie wywodzi się z klasycznych builderów. Wiele elementów mechaniki pokazuje nieco inne, świeże podejście do tematu, a dość mocno rozbudowane zarządzanie armią rozbudziło w niektórych graczach RTS-owe nadzieje, choć w rzeczywistości potyczki trafiają się tu rzadko i raczej jedynie ubarwiają stawianie osady. Łańcuchy produkcji i ekonomia są na razie umiarkowanie zajmujące i w moim odczuciu brakuje im głębi. Może się to jednak zmienić wraz z rozwojem gry.
Ile powinien trwać wczesny dostęp?
Ogromna popularność Manor Lords prawdopodobnie przyciągnęła do tego tytułu także ludzi, którzy wcześniej nie sięgali zbyt często po małe buildery w Early Accessie. Może zatem nurtować ich to, ile będzie trwać wczesny dostęp i czego się po nim spodziewać.
Nie ma jednej dobrej odpowiedzi na to pytanie. Okres dłuższy niż rok nie jest w zasadzie powodem do obaw. Są produkcje, które potrafią całą drogę do premiery wersji 1.0 przebyć w czasie mniej więcej dwunastu miesięcy (np. bardzo ciepło przyjęte polskie Against the Storm). Są też gry, które w Early Accessie pozostają i ponad dwa lata. Nie wynika to jednak z porzucenia projektu czy lenistwa twórców. Wręcz przeciwnie, to często tytuły tworzone z pasją i dbałością o szczegóły, a autorzy chcą maksymalnie dopracować swoje dzieła. Tu przykładem może być (także polski) Timberborn czy opisywane Farthest Frontier.
Co Manor Lords robi lepiej?
W czym Manor Lords radzi sobie lepiej? Jest przynajmniej kilka aspektów, które zasługują na szczególną pochwałę i mają potencjał, by przyciągnąć graczy na dłużej.
Swojsko, siermiężnie, pięknie
W Manor Lords całkowicie urzekły mnie błoto i krajobraz po deszczu. Wsie wyglądają niesamowicie atrakcyjnie i choć nie ma cienia wątpliwości, iż standard życia jest w nich wyjątkowo niski, z tyłu głowy przez cały czas tli się myśl, że chciałoby się tam zamieszkać...
Tak jak w Farthest Frontier tworzymy przepiękne makiety, tak tu budujemy osady, które mogłyby trafić do słownika jako ilustracja słowa „sielskość”. Chaty są proste i nieduże, a ich otoczenie minimalistyczne, bo też na niewiele mogą sobie nasi mieszkańcy pozwolić, zwłaszcza na początku przygody.
Swojskość pozostaje z nami przez całą dostępną w chwili pisania tego tekstu zawartość – nie możemy stworzyć potężnych murów miejskich czy siatki brukowanych ulic, pozostaje błoto i najczęściej dość luźna zabudowa otoczona ogródkami warzywnymi, polami i sadami. Nie zaspokoi to może ambicji pragnących zbudować drugi Kraków, jednak sprawia mnóstwo radości, zarówno gdy patrzymy na nasze dzieło z oddali, jak i gdy wędrujemy jego uliczkami w trybie pierwszoosobowego podglądu.
Patodeweloperka sprawia w tej grze czystą radość
Budowanie domów zostało świetnie opracowane w Manor Lords. W wielu produkcjach czynność ta ogranicza się jedynie do przygotowania parceli o stałych wymiarach, na których powstaną domy według jednego lub kilku szablonów. Tutaj mamy płynne wytyczanie działek, a gra dopasowuje budynek i jego otoczenie do wybranego kształtu. Działa to świetnie i pozwala tworzyć realistyczne, ale też fantazyjne kształty.
Możemy postawić w dużej mierze samowystarczalne domy z obejściem, w którym hodowane są zwierzęta czy uprawiane warzywa, a także spore parcele z przybudówkami na drugą rodzinę. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by wydzielić działki ciasno zabudowane domostwami, które złożą się na małomiasteczkowy wygląd ścisłego centrum naszej osady, zapewne sąsiadującego z rynkiem i kościołem. Nikt nas też nie powstrzyma przed stworzeniem urbanistycznego potworka w środku lasu. Mamy ogromną swobodę, a to wciąga.
Walka jak na survival builder jest świetna
Walka to często jeden z najsłabszych elementów survival builderów. Albo wygląda jak starcie drewnianych manekinów, albo jest bardzo nieporadnie uproszczona, albo działa tak źle, że najchętniej byśmy o niej zapomnieli. Na tle konkurencji Manor Lords błyszczy na tym polu, czerpiąc pełnymi garściami z gatunków, w których wojskowość i potyczki są głównymi składowymi.
Mamy więc oddziały, które nie tylko musimy zwerbować i uzbroić, ale również strategicznie rozmieścić na polu bitwy. Czasem wyzwaniem jest w ogóle dotarcie na czas w miejsce zagrożenia – nie ma tu mowy o sprincie przez pół mapy, bo nasi wojacy po prostu się zmęczą, co mocno wpłynie na ich skuteczność w walce.
Może nie odtworzymy największych starć epoki, ale Manor Lords przetestuje nasze umiejętności taktyczne.Manor Lords, Hooded Horse, 2024.
Same starcia to z kolei brutalne zderzenie planów z rzeczywistością, w której znacznie trudniej oflankować przeciwnika. Wystarczy chwila nieuwagi, by nagle z lasu za naszymi łucznikami wyszła grupka wrogich wojów i wprowadziła całkowity chaos w naszych szeregach.
Rozgrywka ma być mocno urozmaicona, choć na razie to głównie obietnice
Poza budowaniem Manor Lords ma zaoferować dyplomację i zaawansowane taktycznie potyczki wojsk, a także różne dekrety i politykę podatkową. Są to elementy, których w wielu survival builderach albo w ogóle nie ma, albo stanowią jedynie mocno uproszczony dodatek. Na razie to jednak w dużej mierze tylko plany, bo zawartość dostępna na początku pobytu w Early Accessie skupia się przede wszystkim na budowaniu.
Jak finalnie zostaną rozłożone akcenty w Manor Lords? I czy inne niż budowanie elementy będą uzupełnieniem, czy raczej przeszkodą w cieszeniu się grą? Trudno w tym momencie stwierdzić.
Co Farthest Frontier robi lepiej?
Może i jest mniej realistycznie, ale ileż to sprawia frajdy
Czy średniowieczna osada musi być hiperrealistyczna, by dobrze wyglądać? Nie. W Manor Lords siermiężność i błoto składają się na hipnotyzującą swym pięknem scenerię, jednak jeśli nie przeszkadza nam nieco wyidealizowana wizja średniowiecza, Farthest Frontier ma potencjał, by nas zachwycić.
Zbudujemy tu urokliwe miasteczko otoczone murami, z wąskimi, brukowanymi uliczkami, wieżami strażniczymi i rozwiniętymi dzielnicami rzemieślniczymi. Jeśli przyjrzymy się bliżej, zobaczymy, że budynki są dość skomplikowane, przekombinowane, pełne dziwnych okien, niepotrzebnie pogiętych dachów i niekoniecznie sensownych kominów. A warsztat kowala czy innego prostego rzemieślnika w realnym świecie mógłby być właściwie dworem nieco uboższego szlachcica.
To jednak nieistotne, bo nie jesteśmy na lekcji historii, tylko w grze. I taka urocza wizja świata wygląda po prostu ślicznie i sprawia sporo satysfakcji. Tworzone przez nas miasteczka nie istniały w prawdziwym średniowieczu. A my jesteśmy tu po to, by to zmienić.
Trójpolówka? Panie, trójpolówka to mi z ręki jadła
To, co wciągnęło mnie w Farthest Frontier najmocniej i sprawiło, że na żadną grę nie spojrzę już w ten sam sposób, to rolnictwo. Płodozmian został tu wyniesiony na zupełnie inny poziom, który sprawił, że przy pierwszym podejściu sporządziłem najpierw kilka stron notatek, a później specjalny arkusz kalkulacyjny, który podpowiadał mi, czy lepiej zasiać na danym polu pszenicę, czy grykę.
Każde pole opisane jest poprzez żyzność, poziom chwastów i kamienistość. Dodatkowo możemy mieć do czynienia z różnymi glebami – od piaszczystych po gliniaste. Każda z dwunastu dostępnych w grze roślin (fasola, rzepa, groszek, marchewka, len, pszenica, gryka, żyto, kapusta, por, siano i koniczyna) ma inne wymagania oraz inaczej wpływa na statystyki pola. Te strączkowe czy koniczyna poprawiają żyzność, z kolei zboża, zwłaszcza pszenica, mocno wyjaławiają glebę.
Rolnictwo w Farthest Frontier jest znacznie prostsze, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.Farthest Frontier, Crate Entertainment, 2022.
Odpowiednia rotacja siewu okazuje się kluczowa, a mądrze wykonana pozwala zachować kompromis między plonami a utrzymaniem dobrego stanu ziemi ornej. Żyzność możemy poprawić też poprzez nawożenie, jednak rzeczony nawóz musi najpierw zostać wyprodukowany w kompostowni z ludzkich… no, wiecie czego. A te wcześniej mozolnie zebrane wózkiem z przydomowego wychodka.
Pola opłaca się zakładać trójkami, bo właśnie na trzy lata możemy ustawić plan zasiewu i stworzyć coś w rodzaju trójpolówki. O ile jednak z pierwszymi polami sprawa jest jeszcze prosta, tak prawdziwe wyzwanie pojawia się wtedy, gdy mamy ich kilkanaście i musimy tak wszystko zbilansować, by każdego roku wyprodukować wystarczająco dużo zboża na mąkę, warzyw na przetwory i innych plonów na bieżącą konsumpcję.
Odpowiedni plan siewu to klucz do sukcesu w Farthest Frontier.Farthest Frontier, Crate Entertainment, 2022.
Wspomniałem, że każda roślina inaczej znosi upały, mrozy i suszę? Tak, czas siewu i zbiorów też ma tu ogromne znaczenie. I to nie tylko ten wyznaczony w planie siewu, ale także ten rzeczywisty. Jeśli jednocześnie skumuluje się zbyt wiele pól do obsłużenia, nasi rolnicy mogą nie zdążyć zebrać wszystkiego na czas.
Następnie warto zminimalizować straty żywności. Ta psuje się tu na potęgę, dlatego poleganie jedynie na surowych warzywach i mięsie raczej mija się z celem i po zapewnieniu stałego dopływu żywności powinniśmy zająć się jej konserwacją. Produkcja jedzenia jest czasochłonna, a każda zmarnowana rzepa czy marchewka to cenny czas, który mogliśmy wykorzystać na coś innego.
Gospodarka, łańcuchy produkcji i handel to zabawa na długie godziny
Gospodarka w Farthest Frontier jest dokładnym przeciwieństwem tego, co otrzymaliśmy w premierowej wersji Manor Lords. Tutaj broń, pancerze czy skomplikowane narzędzia są zabójczo drogie i na ich zakup nie można sobie zbyt szybko pozwolić. Podatki również stanowią raczej symboliczny dochód, a gospodarkę powinniśmy oprzeć na handlu cennymi towarami.
Problem zalewu rynku jednym masowo produkowanym dobrem, z czym borykało się w recenzenckiej wersji Manor Lords, został tu bardzo zgrabnie rozwiązany. Kupcy nie wędrują tutaj niepostrzeżenie po trakcie, znienacka dostarczając dobra do faktorii. Oj nie, tu kupiec przyjeżdża wielkim wozem i trudno go przegapić. Zostaje w osadzie przez jakiś czas i dysponuje ograniczonym budżetem, zatem jeśli chcemy coś nabyć lub sprzedać, musimy to dobrze przemyśleć (to zresztą nic nowego, analogiczny system znajdziemy chociażby w RimWorldzie).
Niektóre dobra długo pozostaną poza naszym zasięgiem – za byle deskę zbroi tu nie kupisz.Farthest Frontier, Crate Entertainment, 2022.
Na szczęście kupcy wracają co roku, choć niekoniecznie z tymi samymi dobrami, oferują też zupełnie inne ceny. Dywersyfikacja i odpowiedzialne zarządzanie są tu zatem kluczowe, bo może się okazać, że danego dobra nie uda się nam sprzedać w danym roku.
W Farthest Frontier werbujemy zawodowych wojaków, którym musimy wypłacać żołd i ich uzbroić, co swoje kosztuje. Swoją drogą – strzały są tutaj fizycznie zużywane, zatem odpowiedni ich zapas potrafi zadecydować o przetrwaniu osady. Dodatkowo całkiem spore fundusze będą potrzebne do wytworzenia ozdób, które zwiększą atrakcyjność osady i umożliwią rozwój domów do najwyższego poziomu. Bez rozkręconego handlu i stabilnej gospodarki zatem ani rusz.
Którą wybrać? Najlepiej obie
Czy jeśli chcemy zbudować średniowieczną osadę, musimy wybierać pomiędzy Farthest Frontier a Manor Lords? Nie. Wręcz przeciwnie, polecam zagrać w oba te tytuły, bo w wielu aspektach wydają się uzupełniać i oferują zupełnie inne doświadczenie podczas wznoszenia średniowiecznej wsi.
Niezmiennie klejnotami koronnymi survival builderów pozostają dla mnie Timberborn i Farthest Frontier, które fanom gatunku oferują setki godzin zabawy. Do tego grona może dołączyć Manor Lords, choć ja wciąż podchodzę do tego projektu z dużą dozą ostrożności.
Udane wejście do Early Accessu to jedno, ale nawet sprawny rozwój gry nie musi oznaczać świetnego produktu końcowego. W wielu miejscach Manor Lords stoi na rozdrożu i to od decyzji twórcy będzie zależało, na jakie elementy zostanie położony nacisk i jakim ostatecznie miksem gatunkowym ta gra się stanie.
Jeśli Manor Lords wprowadziło Cię do gatunku builderów i chcesz poznać inne tytuły, koniecznie sięgnij po Farthest Frontier. Może i nie ma tu fotorealistycznego błota, ale też jest zacnie.