Nie kupujesz gry, bo są w niej kobiety? Przecież grałeś w FIF-ie martwymi facetami
Kobiety na jednym boisku z mężczyznami w ramach EA Sports FC 24 to za dużo dla niektórych graczy. Mówią wprost, że czeka nas najgorsza „FIFA” i nie zamierzają sterować piłkarkami, gdyż psuje to immersję i realizm. Pozwolę sobie wyśmiać te zarzuty.
Wiecie, co jest najgorsze? Że taki Henry, Ronaldinho, Zidane itp musieli naprawdę mocno zapisać się w kartach historii footballu, żeby zostać ikonami/legendami, tymczasem randomowa piłkarka o której słyszę pierwszy lub drugi raz w życiu też dostaje „ikonę”. Cyrk. Wiem, że nikogo, ale ja odbijam od tego, bo tylko spadek sprzedaży i konkurencja może tu pomóc.
Prawda jest taka, że najlepsza piłkarka nie zasługuje nawet na złotą kartę 75, a co tu mówić o ikonach czy bohaterach.
Rzygam poprawnością i równością, nie tak ona działa i takie rzeczy na pewno nie wspierają a wręcz zniechęcają do popierania takich ruchów.
Internauta nr 1
Kobiety w FIF-ie, ratuj się, kto może! We wrześniu 2015 roku do FIF-y 16 trafiły żeńskie reprezentacje narodowe. Rozgrywanie nimi meczów było dobrowolne, nikt więc wielkiej afery z tego tytułu nie robił. Przy okazji premiery FIF-y 22 kobiety zostały dodane do trybu Pro Clubs, w którym dotychczas tworzyło się MĘSKIEGO awatara i wybiegało z kilkunastoma innymi MĘSKIMI awatarami na wirtualne turniejowe boiska. Czasem zielonowłosymi, celowo zdeformowanymi, groteskowymi, ale koniec końców – MĘSKIMI. A od 2021 roku murawę dzielić trzeba było z... dobrze wiecie z kim. No cóż, przestanie się grać w ten tryb, który nikogo nie obchodzi, i dalej można żyć w swoje bańce i nie musieć stawać do gry z awatarami płci przeciwnej. Przychodzi rok 2022 i FIFA 23. I tu już miarka się przebrała. Sam Kerr na okładce gry, kobieta jedną z dwóch twarzy kampanii reklamowej tuż obok Kyliana Mbappe. Mężczyzna znów postawiony pod ścianą.
FIF-y jednak już nie ma. Przynajmniej przez chwilę. EA się usamodzielniło, EA powiedziało „nie” większemu podziałowi pieniędzy ze swoim byłym głównym partnerem. EA w końcu jest wolne i może terroryzować białego, heteroseksualnego mężczyznę większą liczbą kobiet w grze. Kobiety na okładce, i to więcej niż jedna (sic!), kobiety w menu głównym, kobiety w Pro Clubs, kobiety w meczach towarzyskich i turniejach, kobiety w... Ultimate Team, KOBIETY SĄ WŚRÓD NAS. Tak, w tym Ultimate Teamie. Toksycznie męskim, toksycznie kapitalistycznym, toksycznie nerdowskim. Ludzie żyją dla tego trybu. Kupują dla niego grę. Co roku krytykują przez niego grę. To on od zawsze stanowił o kultowym cyklu życia FIF-y. Tym razem nie ma ucieczki. Wszyscy faceci są wystawieni na żer.
FUT – Feminine Ultimate Team
Ale jaki sens ma łączenie kobiet z mężczyznami, przecież to jakaś totalna abstrakcja, już pomijając aspekt poprawności politycznej, ale po prostu zwykła logika. Co to ma wspólnego z realną piłką, w której, jak wiadomo, kobiety jak na razie mają swoje własne ligi, a nie grają wymieszane w jednym składzie z zawodnikami płci przeciwnej. Co za chory pomysł.
Internauta nr 2
Z paru zmian zapowiedzianych w związku z EA Sports FC do czerwoności wielu internautów doprowadziła tylko jedna – ta dotycząca dodania kart piłkarek do głównego segmentu Ultimate Teamu. Jeśli więc myślicie, że mój powyższy upust czystej złośliwości jest nieuzasadniony i jałowy, to bardzo mi przykro, ale dawno nie widziałem śmieszniejszego backlashu ze strony graczy. Ci nie chcą kupować gry, bo składy kobieco-męskie zaburzą im... immersję. Immersję, która w module FUT nigdy nie istniała. Ktoś mógł znajdować się w transie, zarwać nockę podczas FUT Champions, ale to nie immersja. To nie zanurzenie się na skutek konkretnych mechanik, a bardziej uzależnienie się od jej repetytywnego gameplay loopu, podążanie za marchewką zwisającą z najdłuższego kija na świecie, walka o nagrody w postaci monet i rozmaitych kolorystycznie kart z coraz bardziej szalonymi statystykami. Wieczna pogoń, której końca nie wyznacza osiągnięcie jakiegoś celu, tylko premiera kolejnej części gry.
Gracze mówią też wprost – taka zmiana wpłynie negatywne na realistyczną stronę rozgrywki. Realistyczną, rozumiecie? Bo piłka zmierzająca od nogi do nogi zawodnika z prędkością tiktokowego shorta i spamowanie pięciogwiazdkowymi sztuczkami spod znaku Joga Bonito to sól piłki nożnej, jaką znamy i kochamy, prawda? I choć aspekty gameplayowe mogą być jeszcze postrzegane subiektywnie, tak nie wiem, co realistycznego widzimy w trybie opartym na otwieraniu paczek z kartami. Gdzie uraz zawodnika leczymy umownie kartą leczenia kontuzji, a kontrakt z nim przedłużamy, używając karty przedłużenia kontraktu. I kontrakty te potrafią trwać nie 5 lat, a 12 spotkań. Właśnie tak jak w prawdziwej piłce nożnej.
Poza tym – kim w tym Ultimate Teamie dotychczas graliśmy, co? Piłkarzami, rzecz jasna, ale nie byle jakimi. Piłkarzami na emeryturze, piłkarzami, którzy już nie żyją, piłkarzami-superbohaterami, bramkarzami w roli napastników i obrońcami w roli skrzydłowych – oczywiście z wybitnymi statystykami. Przy okazji nie zapomnijmy pomalować linii boiskowych na fioletowo (aby współgrały z różowymi kartami zawodników, które akurat wylosowaliśmy), kupić strojów z jednorożcami i nazwać klub Ulańcami Logana Kapuczino. Zdecydowanie jest to zestaw, do którego piłkarki nie pasują. Chyba są zbyt normalne jak na to grono. Szanuję moc fikcji literackiej, nawet w grze piłkarskiej. Jeżeli jednak słyszę o realizmie FIF-y, śmiech jest dla mnie jedyną słuszną odpowiedzią. Bo dobrze wiem, że cały ten „realizm” to argument wytrych będący pochodną seksizmu.
Superbohaterowie to, jak wiemy, jedni z najpopularniejszych piłkarzy we współczesnej piłce nożnej. Realizm został przez EA zachowany w stu procentach.FIFA 23, EA, 2022
Ale, ale – REALIZM i IMMERSJA mogą być wiodącymi cechami EA Sports FC czy FIF-y. Po prostu ludzie szukają ich w złym miejscu. Najlepszy „rolplej” uprawia się przecież w trybie kariery jako wschodząca gwiazda bądź menedżer, tam żadnych eksperymentów parytetowych nie uświadczycie, odtwarzacie sezony piłkarskie takimi, jakimi na co dzień są. Wszyscy dobrze wiemy, że Ultimate Team to trochę inna bajka. Taka, do której przywykliśmy. Taka, która dla Wielu z nas stała się strefą komfortu. Jeżeli jednak ten komfort naruszają karty piłkarek albo perspektywa porażki ze składem złożonym w pełni bądź częściowo z kobiet, to nie jest to problem wyimaginowanej „poprawności politycznej”, nadreprezentacji czy rzekomo niespójnych decyzji EA. To wyłącznie problem mentalności ludzi, którym płeć żeńska w Ultimate Teamie przeszkadza.
EA od lat zauważa potrzebę reprezentacji kobiet w swoich sportowych grach i sukcesywnie działa w tym kierunku – wystarczy spojrzeć na Ultimate Team w serii NHL. I choć wiele tej firmie można zarzucić, tak chwała jej za to, że nie ulega wszechobecnej medialnej maskulinizacji grupowych dyscyplin sportowych i próbuje pokazać, że i jedna, i druga płeć uprawia piłkę nożną. I choć na co dzień to mężczyźni są częściej oglądani, zarabiają więcej i przynoszą więcej pieniędzy stacjom oraz sponsorom (taki już obraz współczesności), tak Electronic Arts o dziwo nie boi się potencjalnie trochę pieniędzy i obrażonych graczy stracić – przynajmniej na początku. Czy stoi za tym czcza idea, czy też bardziej prawdopodobna, wykalkulowana, chłodna chęć wsadzenia kija w mrowisko – taki sposób reakcji graczy woła o pomstę do nieba.
Nie wiem, czy to lęk, nie wiem, czy to kompleksy, nie wiem, czy to nieodparta potrzeba narzekactwa. Wiem na pewno, że to przesada i wiem, że nie mogę się doczekać, aż zatrzymam Haalanda moim trzonem defensywnym złożonym z zawodniczek Chelsea, by potem strzelić bramkę z kontry i uciszyć cieszynką oponenta. Bo taki już ze mnie skrzywiony feminista.
Niech dodadzą jeszcze wszystkie postacie z DC, Marvela, Star Wars itp,
Internauta nr 3