autor: Michał Harat
Nie chłodne wyliczenia w Excelu, a „skupianie się na opinii użytkowników jest obecnie najpewniejszą metodą” na wydawanie dobrych gier
Szef studia Nexon Games, odpowiedzialnego za darmowy looter shooter The First Descendant, zdradził w wywiadzie, jakie metody jego firma wykorzystuje do oszacowania potencjału nowych gier.
Podczas tegorocznego Tokyo Game Show szef studia Nexon Games, Yong-hyun Park, udzielił portalowi 4Gamer obszernego wywiadu, w którym naświetlił pokrótce, w jaki sposób jego firma radzi sobie w dobie pogarszających się warunków rynkowych.
CEO koreańskiego studia, który do tej pory kierował takimi projektami, jak Lineage II, Tera czy niedawne The First Descendant, uważa, że najlepszym przepisem na sukces jest przede wszystkim słuchanie graczy, a nie trzymanie się na siłę analiz danych rynkowych i wyliczanie skomplikowanych prognoz.
W przypadku Nexon Games jest to też dość logiczna strategia, gdyż – jak podkreśla Park – gry, które aktualnie są tworzone przez owo studio (TFD i Blue Archive) nie mają jeszcze swoich odpowiedników na rynku koreańskim.
Jeśli chodzi o MMORPG, możemy mniej więcej wyobrazić sobie, jak taka gra będzie sobie radzić. Ani moja firma, ani ja osobiście nie mamy jednak doświadczenia w tworzeniu i wydawaniu takich gier, jak Blue Archive czy The First Descendant, a w Korei takie gry praktycznie do tej pory nie powstawały.
Nie posiadając danych z rodzimego rynku, firma korzysta oczywiście z tych zagranicznych – wyliczenia robione na ich podstawie traktując raczej rezerwą. Najważniejsze w ocenie potencjału projektu jest to, jak reagują na daną grę jej odbiorcy już w trakcie pierwszych testów. Jak wyjaśnia Yong-hyun Park:
Możemy nie wiedzieć, ile pieniędzy zarobimy na produkcji konkretnej gry, ale możemy wyczuć, jaka gra sprawi, że użytkownicy będą zadowoleni. Dlatego testujemy gry nawet w trakcie ich rozwoju i zbieramy opinie.
Szef studia Nexon Games podkreślił też w wywiadzie, że choć tego typu podejście może nie wydawać się tak precyzyjne, jak chłodna kalkulacja danych rynkowych, to jego zdaniem „skupianie się na opinii użytkowników jest obecnie najpewniejszą metodą”.
Kto wie, może gdyby więcej osób w branży kierowało się takim myśleniem, oszczędzono by nam premier pokroju niesławnego Concorda…