„Narodowy” silnik gier okazał się za drogi dla rządu Rosji
Rosyjski rząd uznał stworzenie „narodowego” silnika do gier przedsięwzięciem bardzo nieopłacalnym. Pojawił się jednak prywatny inwestor, który ma przynajmniej utrzymać projekt przy życiu.
W lipcu informowaliśmy Was, że rosyjskie Ministerstwo Rozwoju Cyfrowego debatowało wraz z posłami Dumy Państwowej na temat wykorzystania narodowych funduszy do stworzenia technologii do opracowywania gier. Miał on być swoistym odpowiednikiem silników takich jak Unity czy Unreal Engine i pozwolić deweloperom z Rosji uniezależnić się od zachodniej technologii w dobie sankcji związanych z wojną na Ukrainie.
Opinie ekspertów szacujących, że tego typu przedsięwzięcie pochłonie „miliardy rubli”, okazały się jednak przysłowiowym kubłem zimnej wojny dla ambicji Rosjan – nie tyle technologicznych, co politycznych. Jak donosi portal Vedemosti (via PC Gamer), po przeanalizowaniu wszystkich „za” i „przeciw” rosyjskie władze wycofały się z projektu. Zrozumiały, że potencjalne przychody, jakie wygeneruje nowa technologia, nie byłyby choćby zbliżone do poniesionych kosztów – byłyby znacznie, znacznie mniejsze.
Minister Rozwoju Cyfryzacji, Łączności i Komunikacji Masowej w Rosji, Maksut Szadajew, określił miesiące spędzone nad analizowaniem omawianego projektu mianem „bolesnej historii”. Dodał również, że „bezcelowe” byłyby rozmowy na temat jakichkolwiek dotacji dla rosyjskich deweloperów. Jeśli więc któryś z nich zaczął tworzyć biznesplan w celu pozyskania grantów od państwa, niezwłocznie powinien wycofać się z powziętej inicjatywy…
…lub wstrzymać się z kreśleniem planów. Albowiem projekt rosyjskiego silnika do gier zyskał jakoby wsparcie finansowe ze strony prywatnego inwestora – na razie anonimowego. „Miliardy rubli” to bardzo dużo – nawet dla najbogatszych oligarchów z Moskwy czy Petersburga. O ile więc jedna osoba może nie być w stanie pokryć pełnych kosztów tak olbrzymiego projektu, niewykluczone, iż zapewni mu na tyle długie życie, że zainteresują się nim inni rozrzutni biznesmeni.