Połatany MechWarrior 5 i nowe strategie MicroProse - Tbone'owy przegląd
MechWarrior 5 otrzymał dodatek Heroes of the Inner Sphere i zawitał do kolejnych sklepów. Postanowiłem sprawdzić czy warto dać tej grze kolejną szansę. W przeglądzie przeczytacie także o strategiach Second Front, Task Force Admiral i Sea Power.
- MechWarrior 5 – premiera na Steamie, GOG.com i konsolach Xbox;
- Przybliżam trzy nowe strategie MicroProse - Second Front, Task Force Admiral i Sea Power;
MechWarrior 8 od Microsoftu grą roku 2035, Cyberpunk 2077 otrzymał dziesiąty patch. Marka Assassin’s Creed trafiła w ręce Piranha Bytes po upadku Ubisoftu.
- wizja przyszłości branży według redaktora T_bone'a.
MechWarrior nie jest szczególnie popularny w Polsce, ale nie będę ukrywał, że to jedna z moich ulubionych serii gier w ogóle. Piąta część była jednak rozczarowaniem, a premiera na Epic Games Store przypominała beta-testy, za które zapłacili gracze. Czy MechWarrior 5: Mercenaries wyjdzie na prostą? Po zapoznaniu się z DLC i dużą aktualizacją mogę powiedzieć, że jest nadzieja. Jeśli nie lubicie mechów, to nie martwcie się; jak zwykle w przeglądzie są też informacje o innych grach – tym razem strategiach szykowanych przez MicroProse.
Tak na marginesie, zbliża się E3 2021. Już niespodziewanie ogłoszono Warhammer 40,000: Chaos Gate - Daemonhunters, czy szykują się jeszcze jakieś niespodzianki? Czy za nowym tłem na social mediach Company of Heroes kryje się coś więcej? Życzę Wam ciekawych zapowiedzi.
Połatany MechWarrior 5 wylądował na Steamie, GOG i Xboxie
MechWarrior to marka, o którą dwadzieścia lat temu zabiegali najwięksi w branży. Serię wydawali Activision, MicroProse oraz Microsoft, ale obecnie jest już ona cieniem dawnej świetności. W grudniu 2019 roku kanadyjskie studio Piranha Games wydało MechWarrior 5: Mercenaries na Epic Games Store i nie był to szczególnie udany debiut - gra balansowała na granicy między przeciętniakiem a porażką. Twórcy postanowili jednak wykorzystać drugą szansę, jaką była premiera na Steamie, GOG.com oraz Xboxie, i teraz możemy cieszyć się mocno połataną wersją MechWarrior 5, wzbogaconą o DLC Heroes of the Inner Sphere.
MechWarrior to "symulator" mechów z uniwersum BattleTech - kosmicznej Gry o tron, gdzie fakt, że coś wygląda fajnie, jest czasami ważniejsze od logiki. W BattleTech ludzie skolonizowali kosmos, zaludnione planety wchodzą w skład tzw. sfery wewnętrznej, gdzie o dominacje walczą przeróżne frakcje. Kosmitów właściwie tam nie ma, pomijając jedną idiotyczną książkę. Główne narzędzie walki to ogromne mechy - masywne i imponujące, pilotowane przez prawdziwych wojowników, w przeciwieństwie do mechów z anime, zwinnych, wykonujących akrobacje w kosmosie i obsługiwanych przez straumatyzowane, piętnastoletnie sieroty. Uniwersum powstało w latach 80. i ma jedną z najbardziej imponujących wiki w sieci. Mechy nie mają tu jednego paska zdrowia jak w Titanfall, mogą utracić rękę, nogę czy inny komponent i walczyć dalej, a prawie każda używana broń generuje ciepło, które może spowodować wyłączenie maszyny po przekroczeniu dopuszczalnych limitów.
Zacznijmy od poprawek związanych z samą łatką do MechWarrior 5. Naprawiła ona przede wszystkim tragiczne spawnowanie się przeciwników na plecach lub głowie gracza - był to ten element, który kompletnie zrujnował mi zabawę w 2019 roku, obecnie jest on o wiele lepiej zrealizowany. Na mapach dodano skrzynki z lootem, których obecność zachęca nieco bardziej do buszowania po olewanych wcześniej terenach. Mała rzecz, a cieszy, gdy znajdziemy jakąś unikatową broń. Sztuczna inteligencja również uległa poprawie - nasi podwładni przestali taranować bazy, których mają bronić, i przy odpowiedniej konfiguracji, rozwoju i zarządzaniu są w stanie skutecznie walczyć z wrogami. Nie jest jednak idealnie; zostawieni samopas, niedoświadczeni piloci potrafią nadal robić głupoty lub stać bezczynnie. Przeciwnicy zaczęli w końcu używać silników skokowych, niektórzy starają się też trzymać dystans i nie biegną ochoczo zginąć pod laserami gracza.
Drobnym usprawnieniom uległa oprawa dźwiękowa, szczególnie miłą niespodzianką jest identyfikacja głosowa mechów przeciwnika. Po raz pierwszy w serii komputer mówi nam, z jakim typem wroga mamy do czynienia. Gra jest napędzana przez silnik Unreal 4 i wygląda generalnie ładnie. Jeśli ktoś chce, może aktywować w niej nowinki takie jak ray tracing lub DLSS, przy czym efekty związane z tym pierwszym zauważalne są najbardziej w hangarze. Momentami widać, że niektóre obiekty, jak np. samochody, są niskiej jakości, ale biorąc pod uwagę imponujący system destrukcji otoczenia, jest to detal, na który rzadko zwraca się uwagę. O ile wydajność gry na PC jest bardzo dobra, to komplikacje pojawiają się na konsolach Xbox One, Series S i X, gdzie jest problem z utrzymaniem płynności. Co ciekawe, optymalizacja pod konsole była głównym powodem decyzji o rezygnacji z dodania piechoty do gry na rzecz oficjalnego moda do wersji PC.
Kosztujące 71,99 zł DLC Heroes of the Inner Sphere dodało 7 nowych typów mechow oraz 7 tzw. mechów bohaterskich, z którymi powiązane są minikampanie, możliwe do wykonania w trakcie rozgrywania głównej kampanii lub nowego trybu kariery. To właśnie ów tryb jest wisienką na torcie. Wybieramy frakcję startową i bez trzymania za rączkę możemy latać po galaktyce, wykonując zlecenia (proceduralne lub okazyjnie przygotowane przez twórców) i trzymając kciuki, aby z mecha nic nie odpadło, gdy nie stać nas za bardzo na naprawy. Do tego dochodzą aktywności z kantyny, które wiążą się ze zbieraniem lub niszczeniem sprzętu czy ekwipunku w zamian za nagrody i specjalne ulepszenia. Heroes of the Inner Sphere wprowadziło także misje w księżycowym terenie oraz nowy typ zadania proceduralnego - Beachhead, gdzie robimy za szpicę inwazji na planetę, zmagającą się z falami przeciwników i ostrzałem artyleryjskim.
Ogromnym plusem MechWarrior 5 jest cross-play między wszystkimi sklepami i platformami. Nic nie stoi na przeszkodzie, by osoba, która kupiła podstawkę i dodatek, zagrała ze znajomymi, którzy postanowili wypróbować grę za 4 zł w Game Passie. Co najlepsze, tylko osoba pełniąca rolę hosta musi posiadać dodatek, żeby reszta graczy również cieszyła się jego zawartością. Sam co-op wypada bardzo dobrze, gdy gramy z kolegami. Gorzej jest, kiedy chcemy spróbować zabawy z losowymi osobami - tak naprawdę pracujemy wtedy dla osoby stawiającej serwer, nie mając nic na własność.
MechWarrior 5 ma obecnie oceny w większości pozytywne na Steamie, a cena podstawowej wersji została obniżona do 107,99 zł, przy czym, jak wspominałem, gra jest też dostępna w subskrypcji Game Pass. Przyznam, że jestem zaskoczony tym, jak dobrze się teraz bawię w Mech 5 - grze nadal przydałaby się wyższej klasy kampania z lepiej napisanymi bohaterami (Rihanna jest irytująca), ale Piranha Games uczyniło spory krok we właściwym kierunku.
Jeśli twórcy nie staną na wysokości zadania, pozostaje liczyć na fanów, z racji tego, że gra jest otwarta na mody. Ze społecznością, która tworzy takie animacje jak poniższa, marka MechWarrior / BattleTech powinna żyć jeszcze długo.
Second Front, Task Force Admiral i Sea Power - strategiczna trójka MicroProse
30 maja deweloperzy gier strategicznych współpracujący z reaktywowaną firmą MicroProse udzielili długiego wywiadu w ramach The Single Malt Strategy Podcast. Poniżej znajdziecie zapis rozgrywki z Second Front, Task Force Admiral i Sea Power.
Co to jest Second Front? To drugowojenna turowa gra taktyczna od studia Hexdraw, która ma wyróżnić się na tle podobnych pozycji nie tylko ogromną liczbą jednostek (ponad 200 typów amerykańskich, niemieckich i radzieckich), ale także nieskończoną liczbą scenariuszy, które można tworzyć w bardzo intuicyjnym edytorze. Wszystko wskazuje na to, że dostaniemy ciekawą alternatywę dla Combat Mission i Close Combat, przy czym Second Front odróżnia od nich stylizowana grafika i brak trybu multiplayer. Data premiery gry pozostaje jak na razie nieznana.
Co to jest Task Force Admiral? Z nowej strategicznej trójcy MicroProse Task Force Admiral od studia Drydock Dreams Games wydaje się najmocniej nawiązywać do klasyki tego wydawcy, pokroju Task Force 1942. Gra pozwoli wcielić się w dowódcę US Navy w roku 1942 na Pacyfiku, gdzie będziemy kierować w czasie rzeczywistym okrętami i lotnictwem z perspektywy pierwszej osoby na pokładzie lotniskowca lub przy pomocy klasycznej kamery zewnętrznej. Gra ma symulować dylematy wynikające z mgły wojny, problemów komunikacyjnych i technicznych charakterystycznych dla tego okresu. Można więc założyć, że sytuacja, w której atakuje nas wróg, a my mamy pokład lotniskowca wypełniony bombowcami nurkującymi, nie będzie pożądana. Twórcy obiecują wysoki realizm starć powietrznych i morskich oraz opcję pauzy dla tych, którzy nie lubią intensywnego klikania. Nie ma obecnie konkretnych informacji o terminie premiery.
Co to jest Sea Power: Naval Combat in the Missile Age? RTS nowego studia Triassic Games skupia się na symulowaniu gorącej-zimnej wojny na morzu. Gra inspirowana mocno Jane's Fleet Command zaoferuje nie tylko warstwę strategiczną, ale także możliwość przejęcia bezpośredniej kontroli nad daną maszyną (samoloty, śmigłowce, okręty nawodne i podwodne), aby urozmaicić rozgrywkę. Co ciekawe, w zespole Triassic Games znajduje się nasz rodak i weteran Killerfish Games Przemysław Starkiewicz - artysta odpowiadający między innymi za piękne modele jednostek. Sea Power stawia na dynamiczną kampanię, w której tworzymy grupy bojowe, wysyłane następnie w strategiczne miejsca na mapie w celu lokalizacji–zniszczenia przeciwnika lub wykonania szczególnego zadania, jak np. desant sił specjalnych. Sea Power również nie posiada daty premiery, ale odnoszę wrażenie, że gra ma największy stopień ukończenia z całej trójki.
Kilka poprzednich odcinków przeglądu znajdziecie poniżej:
- Następcy SWAT 4 i dziwna gra o czołgach - Tbone'owy przegląd
- Latanie w DCS za darmo i na padzie? To możliwe. Tbone'owy przegląd