Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 29 marca 2024, 15:24

Kuriozalne napisy końcowe zwróciły uwagę na problem niedocenianych tłumaczy gier

Twórcy lokalizacji to, obok testerów jakości, najbardziej niedoceniani twórcy w gier wideo.

Źródło fot. Dragon's Dogma 2 / Capcom.
i

Zwykle to testerzy jakości opisywani są w kontekście „niedocenianych” twórców gier. Jednakże jest jeszcze jedna grupa, która jest chyba nawet mniej rozpoznawalna. Przynajmniej jeśli sądzić po kampanii na rzecz uwzględniania autorów lokalizacji na inne języki w grach wideo w tzw. creditsach.

Nie jest to nowa inicjatywa. Już w 2022 roku na Twitterze (obecnie X) założono konto Loc in Credits, którego celem miało być wskazywanie przypadków, w których tłumacze zostali uwzględnieni w napisach końcowych. Oraz wytykania gier, które tego nie zrobiły (na przykład serii Total War albo Dragon’s Dogma).

Tłumacze w napisach końcowych

We wrześniu Margaux Pirog (via LinkedIn) opublikował obszerny artykuł dotyczący źródeł problemu. W największym skrócie: w świetle prawa wydawcy nie mają obowiązku „kredytować” twórców różnych wersji językowych. W efekcie zdarza się – jak w przypadku Baldur’s Gate 3 – że na liście znajdują się tylko osoby odpowiedzialne za decyzje, tj. reprezentujące agencję, której zlecono przygotowanie tej wersji językowej, a nie samych tłumaczy.

Co gorsza, powszechną praktyką miało być zawieranie umów, które nie pozwalały tłumaczom chwalić się już opracowanymi tłumaczeniami nie tylko w trakcie prac, ale także po wydaniu gry i przygotowanej przez nich wersji językowej. Innymi słowy, twórcy lokalizacji nie mogą nawet dodać danej produkcji do swojego CV.

O tym, jakim „poważaniem” cieszą się tłumacze i jak ceni się ich usługi, świadczy dość zabawna (powiedzmy) sytuacja. Otóż twórcy pewnej gry umieścili w napisach wzmiankę o tłumaczach kilku wersji językowych – a raczej o wykorzystaniu translatorów Google’a i Binga.

Jak skomentowała to tłumaczka Lucile Danilov, chyba nie o taki kierunek chodziło organizatorom kampanii „Translators in the Credits”. Nie mówiąc już o tym, że jakość automatycznego tłumaczenia w kontekście gier wideo pozostawia wiele do życzenia.

Bywają i takie napisy końcowe.Źródło: Lucile Danilov / serwis X.

Jakub Błażewicz

Jakub Błażewicz

Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).

więcej