Halo Infinite niczym Anthem; produkcję dotknęły podobne problemy
Halo Infinite okazało się świetnym tytułem, lecz było bliskie porażki niczym Anthem. Wszystko przez zakulisowy chaos i ciągłe zmiany na stołku reżysera.
- Jason Schreier zwrócił uwagę na fakt, że Halo Infinite było bliskie odniesienia porażki podobnej do Anthem.
- Wielokrotnie dokonywano zmian na stanowisku reżysera gry i do końca nie było wiadomo, czym właściwie ma ona być.
- W grze zabrakło również trybów, które do tej pory wydawały się obowiązkowym elementem każdego Halo.
Od premiery kampanii Halo Infinite dzieli nas już tylko jeden dzień, a z trybem online mieliśmy okazję zapoznać się jeszcze w listopadzie. W sieci zaroiło się więc od recenzji tytułu, który okazał się kolejną świetną odsłoną kultowego cyklu. Zadowoleni wydają się także sami gracze. Na Steamie tytuł w darmowej wersji jedynie z modułem sieciowym może pochwalić się 79% pozytywnych opinii. Niewiele osób pamięta jednak, że gra była bliska odniesienia porażki o skali, jakiej wcześniej doświadczył Anthem.
O zakulisowych problemach gry BioWare dowiedzieliśmy się już po jej premierze. Światło na tę sprawę rzucił Jason Schreier, który opublikował obszerny artykuł punktujący wszelkie złe decyzje podjęte w trakcie produkcji. Okazało się, że twórcy nie mieli wyraźnej wizji, czym właściwie miał być Anthem, jak wyglądałby gameplay, a nawet jak ostatecznie brzmiałby tytuł. Nie pomagał przy tym nieprzemyślany wybór silnika Frostbite, przepychanki wewnątrz studia oraz ciągłe zmiany reżyserów.
Teraz jednak Jason Schreier wspomniał o swoim artykule w całkowicie innym kontekście. Okazuje się bowiem, że jego tekst był wielokrotnie komentowany przez pracowników 343 Industries, którzy zwracali uwagę, iż prace nad Halo: Infinite wyglądały bardzo podobnie. To zaś mogło być bardzo niepokojącą wiadomością dla fanów oczekujących nowej odsłony serii. Ostatecznie okazała się ona świetną produkcją. Czy narzekania pracowników były więc przesadzone?
W Halo Infinite zagrasz w Xbox Game Pass
Nie do końca. Proces tworzenia Halo Infinite rzeczywiście był dość problematyczny. Podobnie jak w przypadku Anthem, wielokrotnie dochodziło do zmiany na stanowisku reżysera tytułu. Grze oberwało się również w momencie publikacji pierwszego gameplaya, który zdecydowanie nie sprostał oczekiwaniom graczy. Trudno też nie zauważyć, że 343 Industries nie do końca wiedziało, czym właściwie ma być nowe Halo.
W gruncie rzeczy nawet teraz trudno to jednoznacznie określić. Z jednej strony tytuł wydaje się być po prostu szóstą odsłoną serii, która kontynuuje historię z poprzedniej części. Gra oferuje oczywiście kampanię dla jednego gracza i moduł sieciowy. Z drugiej strony nie jest to przecież Halo 6, lecz Halo Infinite, które reklamowane jest jako gra usługa i hub do dalszego rozwoju marki.
Trzeba też zwrócić uwagę na to, że pomimo pozytywnego przyjęcia problemy deweloperów odcisnęły piętno na grze. Po sześciu latach prac produkcja w momencie premiery nie będzie oferować trybu co-op oraz wielu klasycznych trybów sieciowych, których implementacji stale domagają się gracze. Widać więc, że zakulisowe kłopoty twórców ciągle oddziałują na nowe Halo.
Trudno jednak nie zgodzić się z cytatem wykorzystanym przez Schreiera – po wyjściu z tego rodzaju deweloperskiego piekła możesz skończyć jak Anthem, albo jak God of War. Na szczęście Halo Infinite poszło śladem Kratosa i okazało się kolejną świetną odsłoną kultowego cyklu. Z czasem do gry trafią zaś kolejne poprawki i aktualizacje, które wyeliminują ostatnie problemy, takie jak brak co-opa oraz niektórych trybów.