Grałem w next-genowego Wiedźmina 3 i wiele w nim ciekawszych rzeczy od grafiki
Zagrałem w next-genowego Wiedźmina i grafika nie powaliła mnie na kolana mimo zauważalnych usprawnień. Za to cała masa innych zmian powoduje, że warto do przygód Geralta wrócić.
Mniej więcej tydzień przed premierą Dzikiego Gonu, pracując od miesiąca w redakcji, dostałem od ówczesnego naczelnego poważne zadanie: przejrzeć Wiedźmina 3 pod kątem nazw własnych, by przygotować słowniczek do poradnika do gry. Byłem zachwycony, bo czekałem przecież na nią od kilku lat, a tu na tydzień przed premierą mam w rękach pad, kontrolę nad Geraltem i uzupełniam arkusz w Excelu jaskółczym zielem, szytnaćcami i kapryfolium. Wiedźmin 3 przez kolejne kilkadziesiąt godzin zabawy okazał się dokładnie tym, czego wtedy chciałem.
Dziś, 7,5 roku po premierze „trójki” i na 2 tygodnie przed premierą next-genowego patcha, spędziłem z usprawnioną wersją cztery godziny na specjalnym pokazie i choć grafika mnie nie zachwyciła, mam ogromny powód do zadowolenia, widząc, co poprawiono, co wprowadzono na życzenie fanów, a także słysząc, że do nowego questa w grze wrócił Jacek Rozenek. Tak, za dwa tygodnie będę przechodził Wiedźmina 3 po raz czwarty.
Jeśli śledzicie ostatnie newsy na temat zawartości darmowego patcha do Dzikiego Gonu, na pewno jesteście świadomi tych najgłośniejszych informacji. Konsole dostają dwa tryby graficzne: jakościowy z ray tracingiem i 30 klatkami oraz wydajnościowy, dzięki któremu będzie stabilne 60 klatek. Na pierwszy rzut oka sam tryb jakościowy nie zmienia aż tak wiele, a jego bolączką okazuje się, niestety, niestabilność tych 30 FPS-ów. Znacznie przyjemniejsze doświadczenie zapewnia więc włączenie trybu wydajnościowego.
Nie oznacza to oczywiście, że gra sama z siebie nie wygląda dużo lepiej – sporą część usprawnień wizualnych stanowiło zwiększenie rozdzielczości tekstur, czy to dzięki pracy samych deweloperów, czy też przez włączenie do gry choćby takich modów jak The Witcher 3 HD Reworked Project czy HD Monsters Reworked Mod – i to na wszystkich platformach. Do tego mamy ray tracing, globalną iluminację, okluzję otoczenia, FSR, a na pecetach dochodzą jeszcze usprawnione odbicia i lepsze cienie. Tak, pecetowcy też dostaną upgrade wizualny.
Z obowiązku pozwolę sobie jednym tchem wymienić również zapowiedziane już zmiany i dodatki: tryb foto, cross-save między platformami, wsparcie dla kontrolerów DualSense na PS5 (choć to akurat nie zostało zaimplementowane zbyt szałowo), filtr znaczników na mapie świata, nowe wersje językowe, a także zestaw dodatków inspirowanych serialem Netflixa, z czym wiąże się zupełnie nowy quest, który wymagał zaangażowania odtwórców roli Geralta we wszystkich wersjach językowych. Do tego jeszcze zresztą wrócimy.
Powrót króla
Podczas rozmowy z Philippem Weberem, lead quest designerem, dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy na temat drobnych zmian i poprawek, które wprowadziło studio, i co najważniejsze, których na początku wcale nie planowano wprowadzić. Przypomnijmy, że pierwsza zapowiedź wersji na nową generację pochodzi z września 2020 i za przygotowanie tego portu odpowiadało Saber Interactive. Saberowi odebrano jednak ten projekt w tym roku i dokończeniem patcha zajął się sam CD Projekt RED – i całe szczęście, bo poprzestanie na poprawkach graficznych wywołałoby we mnie lekkie poczucie zawodu. W momencie przekazania prac Saber miał już projekt rozpoczęty – wprowadzano ray tracing, poprawiano tekstury, naprawiono część błędów.
Ludzie z CDPR zdali sobie jednak sprawę, że skoro sami mają dokończyć pewne rzeczy graficzne, zyskali trochę czasu na zrobienie czegoś więcej. Porzucono więc pierwotny plan wręczenia graczom schematów na netflixowe przedmioty ot tak i zdecydowano się na napisanie całego questa, by zdobycie nowej zbroi było spójne z faktem, że dotychczas każdy ze schematów na zbroję był rezultatem prostego zadania.
Skupmy się na tym zadaniu, bo stoi za nim kilka ciekawych historii. Quest jest w pełni udźwiękowiony, z nowymi liniami dialogowymi nagranymi specjalnie na jego potrzeby. Oznacza to, że do studia musiał wrócić Jacek Rozenek, który w maju 2019 roku doznał udaru mózgu, rezultatem czego był częściowy paraliż i konieczność przerwania kariery zawodowej. Obecność Rozenka była dla studia obowiązkowa – jeśli powrót głosu polskiego Geralta nie byłby możliwy, zamierzano przygotować mniejszy quest, oparty tylko na informacjach tekstowych.
Jacek Rozenek był w stanie i zgodził się wrócić, więc powrócili także Geraltowie z wszystkich wersji językowych i mamy quest, który jest całkiem rozbudowany jak na coś pretekstowego, podobno z aż trzema różnymi możliwymi zakończeniami. I choć da się zauważyć w pracy aktora głosowego pozostałe po udarze problemy, robi się ciepło na sercu, słysząc manieryzmy Geralta, nawet jeśli sam jego głos brzmi trochę inaczej.
Pozostając w temacie – mówi Wam coś „Diabli Dół”? To taka lokacja w Wiedźminie, gdzie w środku biega kilku dezerterów i poza tym nic ciekawego się tam nie dzieje. Fani dogrzebali się już już dawno temu do informacji, że była to część linii questowej, którą z gry usunięto, ale studio postanowiło pozostawić lokację w grze, gdyż wydawała się na tyle unikalna, iż szkoda było się jej pozbywać. Spełnia się więc w pewnym sensie marzenie fanów – nowy quest dzieje się właśnie w Diablim Dole.
Wnętrze kopalni zostało co prawda przygotowane od zera na potrzeby tego zadania, ale w końcu intrygująca miejscówka doczekała się właściwego traktowania, i to w najdrobniejszych detalach. Nad bramą zamykającą dostęp do kopalni widzimy wiadomość napisaną głagolicą. I tak, jestem pewnie jedynym dziwnym gościem, który w trakcie tego pokazu wyjął kartkę, długopis, telefon, wyszukał przełożenie głagolicy na alfabet łaciński i przetłumaczył sobie widniejący na belce napis, który głosi „niebezpieczenstwo”. Po zakończeniu questa, bliżej wejścia do Diablego Dołu, pojawia się jeszcze jeden napis, ale rozszyfrowanie tego zostawiam już Wam.
Rzeczy małe a ważne
Zadanie wykonane, przenieśmy się więc trochę na południowy-zachód. Twórcy wysłuchali próśb społeczności i wprowadzili jedną z najbardziej pożądanych przez fanów zmian – KASZTEL WROŃCE DOSTAŁ ZNACZNIK SZYBKIEJ PODRÓŻY NA DZIEDZIŃCU!!! Dotychczas autorzy tłumaczyli, że postawienie tam znacznika jest niewykonalne ze względu na quest z Krwawym Baronem oraz pewne cutscenki, które muszą się pojawić w trakcie drogi Geralta do Barona i to tłumaczenie w pewnym sensie pozostaje w mocy.
Pamiętam, że rozmawiałem z Pawłem Sasko, który był quest designerem w zadaniu z Krwawym Baronem: „Co musielibyśmy zrobić, żeby quest działał poprawnie, gdyby wstawić tam znacznik szybkiej podróży?” No i Paweł mówi: „Musielibyśmy zaimplementować ten quest od zera”.
Wiesz, ludzie bardzo lubią quest z Krwawym Baronem, więc nie chcieliśmy go za bardzo dotykać. Rozwiązaliśmy to w bezpieczny sposób i dlatego, że właśnie tak to rozwiązaliśmy, nie chcieliśmy tego wrzucać do listy zmian w patchu jako czegoś dużego. To taki ukryty drobiazg, który ludzie mają odkryć sami.
Philipp Weber, lead quest designer
Znacznik nie jest więc dostępny od samego początku, ale gdy doprowadzimy historię Filipa Stengera wystarczająco daleko, by funkcjonalny znacznik nic nie zepsuł, znak staje się aktywnym punktem szybkiej podróży. Twórcy załatwili to wszystko za pomocą wieśniaka, który pracuje nad postawieniem tego obiektu w trakcie trwania questa, a w odpowiednim momencie po prostu kończy swoją robotę.
Jest też masa irytujących detali, które zalegały w grze, a które teraz zdecydowano się poprawić. Pamiętacie moment, w którym Geralt odnajduje Ciri? Dziewczyna ma wtedy przy pasie sztylet, który lata na wszystkie strony, co zdecydowanie psuje emocjonalny aspekt tej sceny. Weber wytłumaczył, że problem występował ze względu na fizykę silnika i najlepszym rozwiązaniem było po prostu pozbycie się sztyletu w tym fragmencie, dzięki czemu nie ma nic, co powodowałoby kolizję. Nareszcie! Tych kilka questów, których nie dało się skończyć ze względu na blokery, też zostało naprawionych, i to nie tylko dla nowych graczy, uwzględniono również istniejące zapisy gry. Podobno – sam nie miałem okazji tego zweryfikować.
Dołożono także masę naprawdę niewielkich drobiazgów, uprzyjemniających całe doświadczenie. Płotka jest jednym z elementów, których nie zdecydowano się naprawić w stu procentach czy przebudować, ale odrobinę ją usprawniono. Płotka może w końcu poruszać się do tyłu, możliwe jest manualne kopnięcie z wykorzystaniem Płotki poprzez naciśnięcie odpowiedniego przycisku (dotychczas działo się to automatycznie i zupełnie losowo), klacz podnosi także wyżej głowę, kiedy znajduje się w wodzie.
O wielu tych rzeczach nie usłyszeliśmy w trakcie streama, o masie nie dowiemy się nawet z patch notesów. Philip Weber wytłumaczył to w ten sposób:
Nie chcemy przesadzić z podkreślaniem znaczenia tych poprawek. Przykładowo – nie wydaje mi się, żeby usprawnienia Płotki były nawet wymienione w zmianach zawartych w patchu. Chcieliśmy pewne rzeczy poprawić, ale gdybyśmy powiedzieli „Płotka została naprawiona”, ludzie oczekiwaliby ogromnych zmian. Chcemy być rozsądni w tej kwestii i chcemy być szczerzy.
Philipp Weber, lead quest designer
Bez zbędnych przechwałek
Wiele osób zarzucało CD Projektowi przesadną pewność siebie i buńczuczność przy Cyberpunku, nic więc dziwnego, że studio zmieniło nastawienie do informowania o zawartości. Przyznam jednak, że to właśnie te drobiazgi, z których część udało mi się już odkryć samodzielnie, stanowią dla mnie o wartości tego patcha. Jako osoba, która grała w Wiedźmina 3 ponad 7 lat temu na PC, nie widziałem ogromnej różnicy między wersją konsolową a tym, co pamiętam z moich poprzednich podejść na komputerze przy wysokich ustawieniach graficznych. Myślę, że gracze, którzy zdecydowali się kilka lat temu na wersję konsolową, docenią zmiany graficzne bardziej niż ja. Sam jestem jednak zachwycony tymi detalami i cieszę się, że to nie Saber Interactive dokańczało patch, a właśnie CDPR – nawet jeśli oznaczało to opóźnienia.
W związku z tym, co powiedzieli „Redzi” na temat nieinformowania o wszystkich zmianach, zdecydowanie warto będzie zwracać uwagę na najdrobniejsze nawet modyfikacje, poprawki i mrugnięcia okiem. Sam pewnie nie znajdę nawet połowy z nich, szykuje się zatem kilka kolejnych tygodni śledzenia Reddita i czytania, co tym razem wyłapali fani.
Myślę, że finalnie śmiało mogę Was zachęcić do sprawdzenia next-genowego patcha, gdy pojawi się 14 grudnia. Jest za darmo, więc co komu szkodzi przekonać się samemu, czy po raz kolejny chce spędzić X godzin w świecie Wiedźmina. Ja zamierzam.