autor: Marcin Skierski
Gra Avatar sprzedała się w liczbie 2.7 miliona kopii
Smutną tradycją zdaje się być wydawanie bardzo słabych gier na podstawie przeróżnych przebojów kinowych. Podobnie było z Avatar: The Game – grą na podstawie niezwykle popularnej produkcji Jamesa Camerona, która pod koniec ubiegłego roku zawitała do kin. Tytuł ten w wydaniu na konsole i pecety nie zebrał najwyższych not, gdyż zawodził w wielu kwestiach, czemu daliśmy zresztą wyraz w naszej recenzji. Mimo to pozycja ta sprzedała się bardzo dobrze.
Smutną tradycją zdaje się być wydawanie bardzo słabych gier na podstawie przeróżnych przebojów kinowych. Podobnie było z Avatar: The Game – grą na podstawie niezwykle popularnej produkcji Jamesa Camerona, która pod koniec ubiegłego roku zawitała do kin. Tytuł ten w wydaniu na konsole i pecety nie zebrał najwyższych not, gdyż zawodził w wielu kwestiach, czemu daliśmy zresztą wyraz w naszej recenzji. Mimo to pozycja ta sprzedała się bardzo dobrze.
Szef Ubisoftu, Yves Guillemot, na konferencji zwołanej przedwczoraj ogłosił, że gra sprzedała się od 1 grudnia (kiedy zadebiutowała w USA) do tej pory w liczbie niemal 2.7 miliona egzemplarzy. Jednocześnie zaznaczył, że sprzedaż cały czas idzie w górę, w dużej mierze dzięki premierze filmu na nośnikach DVD i Blu-ray. Jest to zatem najlepszy dowód na to, że czasem udany marketing i głośny tytuł wystarczą, by dana produkcja sprzedała się więcej niż zadowalająco.
Trudno się powyższym informacjom dziwić, jeśli film do tej pory zarobił 2.72 miliarda dolarów, a wydanie go na płytach spowodowało, że w samych Stanach Zjednoczonych i Kanadzie sprzedało się 6.7 milionów kopii w ciągu zaledwie czterech dni od premiery. James Cameron już planuje sequel, a po dobrej sprzedaży dzieła Ubisoftu można się spodziewać, że i gracze dostaną drugą część Avatara.
Avatar: The Game jest grą akcji z perspektywy trzeciej osoby, która oczywiście nawiązuje do produkcji kinowej o tym samym tytule. Opowiadana tutaj historia dzieje się przed wydarzeniami z obrazu kinowego i możemy ją prześledzić zarówno z perspektywy żołnierza RDA, jak i przedstawiciela rasy Na’vi. Obie kampanie różnią się między sobą stylem rozgrywki – jedna główny nacisk stawia na strzelanie, z kolei druga oferuje więcej walki bliskiego kontaktu. Pomimo tego, że całość „na papierze” prezentuje się całkiem dobrze, recenzenci narzekali przede wszystkim na nadmierną schematyczność i nudę wylewającą się z ekranu.