autor: Borys Zajączkowski
GOL na E3 2007: Team Fortress 2
O Team Fortress 2, darmowej strzelance sieciowej dołączanej do Half-Life 2: Episode Two, w zasadzie wiadomo już sporo. Oglądaliśmy na filmikach przykuwającą spojrzenie komiksową grafikę, bawiło nas poczucie humoru marketingowców Valve, z grubsza poznaliśmy funkcje dziewięciu możliwych do wyboru klas postaci.
O Team Fortress 2, darmowej strzelance sieciowej dołączanej do Half-Life 2: Episode Two, w zasadzie wiadomo już sporo. Oglądaliśmy na filmikach przykuwającą spojrzenie komiksową grafikę, bawiło nas poczucie humoru marketingowców Valve, z grubsza poznaliśmy funkcje dziewięciu możliwych do wyboru klas postaci. Wiemy, że facet od ciężkiej broni wydaje na amunicję 400 tysięcy dolarów za każde 12 sekund strzelania, że snajper trzyma się kowbojskiego stylu ubierania się, że inżynier buduje stacjonarne działka do odpierania wrogów, a szpieg umie znikać. Tego, jak grywalny TF2 będzie mogliśmy się przekonać podczas przygotowanego przez Electronic Arts pokazu w Los Angeles, na dłuższy czas przed E3. EA wydaje bowiem pudełkową wersję HL2E2, zawierającą obok TF2 również świetnie zapowiadającą się gierkę Portal. Całość kryje nazwa The Orange Box.
I wszystko wskazuje na to, że pod nazwą Team Fortress 2 dostaniemy w swoje łapska bardzo dobrą strzelankę, której twórcy rozumieją nie tylko grywalność deathmatcha, ale również istotę walk drużynowych. Różnorodność klas postaci, mało że się prosi, ona zmusza do grania w dobrze dobranych zespołach. Przełomu jednak wielkiego nie ma powodów, by się spodziewać. Poszczególne rodzaje broni przypisane właściwym klasom postaci, mapy tworzone z myślą o konkretnym trybie rywalizacji. Stosunkowo niewielkie pole do tuningowania zasad walki, jakie zostawione zostało graczom, nie powinno nas jednak martwić – tę grę robią ludzie, którzy znają się na pojęciu grywalności strzelanek, jak mało kto.
Wątpliwości budzi jednak sama idea gry, która wbrew komiksowej grafice definiuje TF2 jako zabawkę dla dojrzalszych. Każda postać w grze ma właściwa sobie prędkość poruszania się oraz poziom życia. Właściwą sobie główną broń oraz nieczęsto dublującą się poboczną. I tak grając medykiem skazani jesteśmy na leczenie kumpli z drużyny (robimy to z pomocą leczniczego promienia, który może nawet biec za róg), a do pomocy mamy ewentualnie piłkę chirurgiczną. Piroman ma miotacz ognia oraz ładunki wybuchowe. Skaut biega najszybciej ze wszystkich dziarsko wymachując metalową pałką. Najbardziej standardową klasą jawi się żołnierz ze swoją rakietnicą oraz karabinem, niemniej pokusa grania innymi postaciami jest zbyt duża, by ją odrzucić.
Wciąż za wcześnie jest, by wyrokować, czy w Team Fortress 2 będzie się grało przyjemnie czy bardzo przyjemnie – różnorodność możliwych do stosowania taktyk sprawdzi się tak naprawdę dopiero w duuużym praniu. Wtedy wyjdą (lub nie) wszelkie niedoróbki w balansie sił. A to dla sieciowych strzelanek jest bodaj najważniejsze. Zapowiada się jednak miodnie.
Borys „Shuck” Zajączkowski