Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 27 sierpnia 2024, 12:30

autor: Paweł Woźniak

Efektem 8 lat produkcji jest gra dla nikogo. Concord to najbardziej generyczna strzelanka, w jaką przyszło mi zagrać

Concord to gra dla nikogo. Tak właśnie napisałbym, gdybyście poprosili mnie o jednozdaniową opinię na temat nowego hero shootera wydanego przez Sony. A gdybyście chcieli, żebym powiedział coś więcej, dodałbym, że to gra dla nikogo, za którą trzeba zapłacić 170 zł.

Taki wstęp najpewniej wystarczyłby, żebyście przestali się tą produkcją interesować (o ile jeszcze się interesujecie, w co mocno wątpię). I choć może się to wydać brutalne, Concorda da się, niestety, ocenić po szybkim rzucie oka na fragment gameplayu. Jeśli uznaliście więc, że to gra odtwórcza i bez pomysłu na siebie, to cóż, mieliście rację. To produkcja, która powstawała 8 lat (!), dlatego nie zamierzam oszczędzić jej twórcom brutalnej, ale szczerej krytyki tego, co tutaj nie działa i dlaczego.

Gdzie twoja dusza, Concordzie?

Zaczniemy od najprostszego elementu, który sprawia, że w Concorda po prostu się nie chce grać. Ten tytuł jest do bólu nudny i odtwórczy. Autorzy przez 8 lat nie postarali się o chociażby najmniejszy, najdrobniejszy świeży pomysł, który mógłby sprawić, że gracze zainteresowaliby się ich dziełem. Zamiast tego dostajemy klasyczne starcia 5v5 w ramach kilku trybów, które oczywiście dawno już wszędzie widzieliśmy. Jest więc standardowy deathmatch, przejmowanie strefy czy przepychanie ładunku. Brzmi ciekawie? No właśnie. Byłbym jeszcze w stanie to zrozumieć, gdyby była to produkcja darmowa i twórcy liczyli na to, że uda się jakoś zainteresować odbiorców i z czasem rozwinąć ten projekt. Ale Concord to gra, która kosztuje 170 zł, i nie rozumiem, dlaczego ktoś miałby zapłacić tyle za pozycję, która do gatunku nie wnosi dosłownie nic świeżego.

Concord, SIE, 2024.

A wystarczyło spojrzeć na obecny stan hero shooterów na rynku, żeby wiedzieć, że bez tego ani rusz. Mamy przecież Overwatcha 2, który mimo wielu kontrowersji i problemów wciąż dobrze sobie radzi. Valoranta, który połączył gameplay CS-a i postacie z unikalnymi umiejętnościami. Apex Legends będące od lat hitem battle royale czy też nadchodzące (i darmowe) Marvel Rivals z pulą uwielbianych przez wielu superbohaterów. Gdzie tu więc miejsce na Concorda, który nie ma ani pomysłu na siebie, ani nie jest darmowy, ani nie oferuje żadnych ciekawych herosów? No właśnie – nigdzie.

Ale ekipę żeście zmontowali...

Ktoś może słusznie zwrócić mi uwagę, że wśród konkurentów Concorda wymieniłem nadchodzące Marvel Rivals, które – co by nie mówić – jeśli chodzi o rozgrywkę, też nie ma na siebie świeżego pomysłu. Ale oprócz tego, że jest darmowe, w porównaniu ze strzelanką Sony proponuje coś bardzo istotnego: znaną i lubianą pulę bohaterów, takich jak Spider-Man, Iron Man, Venom i wielu, wielu innych. Concord się tym, niestety, pochwalić nie może.

Tym samym strzelanka Sony musi się mierzyć z drugim ogromnym problemem, z którym w dzisiejszych czasach taka produkcja mierzyć się nie powinna – tragicznie nudnymi postaciami. Design bohaterów z Concorda jest słaby zarówno pod względem wizualnym, jak i gameplayowym. Przede wszystkim brakuje tutaj postaci, którymi chciałoby się grać i które już na pierwszy rzut oka są „cool”, umożliwią bowiem kreowanie dynamicznych i zapierających dech w piersiach zagrywek. Przykłady? Genji czy Tracer z Overwatcha, Zed czy Yasuo z League of Legends. To herosi wybierani bardzo często niezależnie od aktualnej mety i jednocześnie tacy, którymi albo grasz wspaniale i wszystkich niszczysz, albo jesteś kulą u nogi swojej drużyny. Ale gracze właśnie takich bohaterów uwielbiają – a ich w Concordzie brakuje. Żadnym z 16 dostępnych nie grało mi się ciekawie, bo żaden nie mógł się wykazać interesującą koncepcją, jeśli chodzi o rozgrywkę. Widać tutaj straszną prostotę: jedni mają granaty, inni broń zasięgową, jeszcze inni dzierżą tarcze lub zajmują się leczeniem, ale doszukać się fajnego pomysłu naprawdę nie sposób.

Concord, SIE, 2024.

I choć nie lubię komentować ideologicznych wojenek, tutaj niestety nie da się tego uniknąć. Bo słabego designu bohaterów Concorda nie uratuje to, że głośna grupa odbiorców zwróciła uwagę na dość wyeksponowane zaimki poszczególnych postaci. W czasach, gdy ten temat wywołuje niekończące się awantury na Twitterze, przyciągnięcie tego rodzaju zainteresowania to dla Concorda dosłowny strzał w stopę. Kiedy inni wydawcy wprowadzają takie tożsamościowe elementy bardziej subtelnie (dzieje się tak np. w Apex Legends), w przypadku Concorda niestety tylko uwydatniło to problem, o którym pisałem przed chwilą – postacie są nudne wizualnie i nieciekawe gameplayowo, więc wychodzi na to, iż rzeczone zaimki to jedyna cecha, o której ktokolwiek w ogóle rozmawia.

A jak się w to gra?

Ale odłożymy już na bok kontrowersje. Być może niektórzy z Was zastanawiają się bowiem, czy chociaż gra się w tego Concorda dobrze? Jeśli chodzi o strzelanie, to źle nie jest, ale do ideału trochę brakuje. Największą bolączkę moim zdaniem stanowi tragiczna rejestracja trafionych strzałów. Miałem ogromne problemy ze zrozumieniem, kiedy moje kule dosięgają przeciwników, bo sygnalizacja odbierania im punktów życia była po prostu opóźniona. Widziałem, że pocisk dociera do celu, ale pasek zdrowia wroga dopiero po chwili się kurczył, co było okropnie irytujące. Bronie są różne i przynajmniej to czuć podczas strzelania, ale te bardziej futurystyczne obsługuje się znacznie gorzej i odniosłem wrażenie, że są po prostu mniej precyzyjne.

Concord to gra, która próbuje być dość dynamiczna, ale niestety ma przy tym problemy z poruszaniem się postaci. Te albo reagują zbyt ociężale, albo zbyt „ochoczo”, co sprawia, że nasze ruchy mogą być nieprecyzyjne. Mapy są małe, w związku z czym akcji jest całkiem sporo, ale ich design nie wyróżnia się niczym specjalnym. Na plus mogę z czystym sumieniem zaliczyć stan techniczny, bo nie spotkałem się z żadnymi problemami natury optymalizacyjnej, a gra jako taka prezentuje się nie najgorzej. Koniec końców strzelało mi się całkiem przyjemnie, choć wiem, że na dłuższą metę bolączki, które wymieniłem, zaczęłyby mi bardziej doskwierać. Szkoda, że całkiem przyzwoicie zrealizowane systemy są opatrzone tak generyczną rozgrywką.

Concord, SIE, 2024.

To chyba miało być coś innego

A jeśli myśleliście, że to już koniec, to zaskoczę Was jeszcze jednym, wydaje mi się, że dość istotnym, wnioskiem. Odniosłem bowiem wrażenie, że pierwotnie Concord miał być zupełnie inną grą. Do tej pory o tym nie wspominałem, ale twórcy nie szczędzili sił, by przygotować odpowiednią narrację, wykreować cały ten świat oraz wymyślić jego historię, a w grze znajdą się cotygodniowe fabularne przerywniki filmowe, jak i nowe wpisy do Przewodnika Galaktycznego. Deweloperzy starają się zbudować opowieść wokół bycia częścią ekipy najemników, którzy rywalizują między sobą o prestiż i nagrody.

Concord, SIE, 2024.

Tylko nie do końca rozumiem, czemu miałoby to służyć? Jasne, historia świata i bohaterów jest ważna nawet w tego typu pozycji, ale tutaj również wygląda to bardzo odtwórczo. Wydaje mi się, choć oczywiście pewności nie mam, że autorzy pierwotnie mieli wizję przygotowania czegoś na podobieństwo Strażników Galaktyki, co –szczerze mówiąc – miałoby znacznie większą szansę na odniesienie sukcesu. Twórcy mogliby dopracować tylko kilka postaci i skupić się na dostarczeniu ciekawego świata i angażującej fabuły. Wygląda to jednak tak, jakby w trakcie prac koncepcyjnych wykonano zwrot w kierunku generycznego hero shootera, którego Sony po sukcesie Helldivers 2 postanowiło dodatkowo sprzedać za 170 zł.

Generyczne podsumowanie generycznej strzelanki

A jeśli liczyliście na podsumowanie z polotem, to zawiodę Was i pozwolę sobie na napisanie najbardziej generycznego akapitu, jaki tylko potrafię wymyślić (bez użycia AI). Na cześć i chwałę twórców najbardziej generycznej i odtwórczej strzelanki, w jaką przyszło mi zagrać.

Concord to hero shooter bez pomysłu na siebie, którego twórcy oczekują od graczy wydania 170 zł. Niestety, za te pieniądze Concord nie zaoferuje ani świeżego gameplayu, ani ciekawych bohaterów. Dlatego właśnie to gra dla nikogo.

TWOIM ZDANIEM

Czy dałbyś/dałabyś szansę Concordowi, gdyby był grą free-to-play?

Tak.
5,3%
Może jakiś czas po premierze.
3,5%
Nie.
91,2%
Zobacz inne ankiety