Co jest nie tak z „mapą” GTA 6 - deweloper pokazuje własny koncept
Niedawny wyciek (czy raczej jego druga część) z Grand Theft Auto VI wciąż jest tematem dyskusji fanów. Rzekomą mapę szóstego GTA krytycznie ocenił niezależny deweloper, który zaprezentował własną koncepcję. Jednak w międzyczasie pojawił się też kolejny argument mogący świadczyć o autentyczności przecieku.
- niezależny twórca gier podsumował przeciek pokazujący rzekomą mapę Grand Theft Auto VI, by wykazać, że jest ona całkowicie fałszywa;
- jednocześnie inny użytkownik serwisu Reddit odkrył powiązanie przecieku z intrygującym kontem na Twitterze. Sugeruje to, że albo źródło pracuje w Take-Two, albo mamy do czynienia z wyjątkowo cierpliwym oszustem.
Co robią gracze, kiedy przez kilka lat nie otrzymują żadnych oficjalnych informacji na temat kolejnej odsłony ulubionej serii? Zwracają się ku rozmaitym przeciekom, choćby i najbardziej wątpliwym. Wiedzą o tym fani Grand Theft Auto, którzy obecnie dyskutują nad rzekomą mapą Grand Theft Auto VI. Początkowo uznano ją za oczywiste oszustwo, ale obecnie wiele osób zaczyna wierzyć w jej autentyczność. Jednak nie wszystkich przekonały argumenty mające świadczyć o prawdziwości dwuletniej grafiki oraz ostatniego „dodatku” do niej. Wśród nich jest użytkownik serwisu Reddit bobert_hoses, niezależny twórca gier specjalizujący się w 3D mappingu. Deweloper ma na swoim koncie garść fanowskich konceptów map i postanowił wykorzystać swoje doświadczenie do udowodnienia, że rzekomy przeciek to na pewno oszustwo.
Rockstar zurbanizowany
W temacie w serwisie Reddit bobert_hoses wyliczył elementy jego zdaniem świadczące przeciwko autentyczności mapy. Domniemane wirtualne Miami (albo wzorowane na nim Vice City) pozbawione jest obiektów znanych z rzeczywistego odpowiednika. Nie ma tu choćby miejskich węzłów autostradowych ani połączenia tego typu dróg z lotniskiem. Na nim z kolei brakuje stref buforowych między pasami startowymi a innymi strefami. Nie widać też niskich budynków (według użytkownika powszechnych w Miami, będącego głównie podmiejską aglomeracją), obszarów zielonych, kanałów wodnych, farm i innych oczekiwanych elementów krajobrazu. Ba, nie ma nawet rzeki Miami przepływającej przez miasto
Mniej kuriozalna jest mapa mniejszej wyspy, choć – jak zauważa bobert_hoses – o wiele łatwiej sfałszować mapę niewielkiej wyspy z równie mały miastem. Niemniej i tu autor wskazuje kilka nieścisłości, jakby choćby plażę okalająca całą wyspę, bez żadnego urozmaicenia. Co chyba jednak najdziwniejsze, na grafice nie widać żadnego portu, przystani czy nawet lotniska. W jaki więc sposób – pyta bobert_hoses – ludność mogłaby w ogóle dotrzeć na wyspę? Tego typu niedociągnięcia są tym dziwniejsze, że mowa o produkcji Rockstar Games – firmy znanej z takiej dbałości o detale, że pozostawia wszelką konkurencję daleko w tyle. Dość wspomnieć Red Dead Redemption II, wiernie odtwarzające nie tylko wygląd, ale i zachowanie około 200 gatunków zwierząt, nie mówiąc nawet o budynkach, grafice i wielu innych przykładach niesamowitej pieczołowitości twórców. Dla porównania bobert_hoses zamieścił własny koncept mapy GTA VI – grafikę zamieściliśmy poniżej.
Powrót do Vice City potwierdzony 5 lat temu?
W tym momencie sprawa jest zamknięta – mapa jest tak oczywistym oszustwem, jak wydawało się na początku, a my możemy tylko przejść do porządku dziennego i czekać na oficjalne informacje, prawda? Tak zapewne wszystko by się potoczyło, gdyby nie jeden mały szczegół. Inny użytkownik Reddita – aCursingSmurf1 – zwrócił uwagę na pewien wpis z Twittera z 2015 roku autorstwa Video Game Marketing. Zawiera on proste zdjęcie, rzekomo zrobione przez autora w jego biurze. W lewym rogu widać niewielkie logo firmy Take-Two Interactive, wydawcy Grand Theft Auto, co sugeruje, że użytkownik pracował dla niej lub jednego z podległych jej studiów.
Jaki związek ma ten pozornie losowy wpis z rzekomą mapą GTAVI? Otóż aCursingSmurf1 trafił na niego po sprawdzeniu konta, które opublikowało pierwszą część przecieku w grudniu 2018 roku. Na liście śledzonych przez niego osób jest tylko jedno konto – to samo, które udostępniło zdjęcie z logo Take-Two. Co więcej, rzekomy pracownik firmy zamieścił ostatni wpis 19 grudnia 2018 roku – dokładnie tego samego dnia i niemal w tym samym czasie pojawiła się na Twitterze domniemana mapa szóstego GTA. Dodajmy do tego treść wiadomości Video Game Marketing, sugerującego ponowne spotkanie w „Miami”. Zapis w cudzysłowie może sugerować, że będzie to alternatywna wersja amerykańskiego miasta. Na przykład Vice City.
Gdy pięć lat na przeciek to za mało
Zaznaczamy, że wiarygodność tego przecieku wciąż budzi spore wątpliwości. Nie mamy absolutnie żadnego potwierdzenia, że – na przykład – Video Game Marketing zwyczajnie nie wydrukował logo Take-Two Interactive. Jeśli tak by było, trzeba oddać sprawiedliwość oszustowi: wykazał się nieziemską cierpliwością, jakiej nie powstydziliby się najbardziej wyrozumiali fani GTA czekający na szóstkę. Pięć lat temu zamieścił zdjęcie sugerujące zatrudnienie go przez wydawcę, a dopiero trzy lata później wrzucił pierwszą część przecieku. Jeśli uznamy, że również mapa wyspy trafiła do sieci za jego sprawą, to autor czekał jeszcze prawie dwa lata, by dalej ciągnąć tę farsę.
Taki scenariusz brzmi nieprawdopodobnie i wiele osób wskazuje to jako argument przemawiający za autentycznością przecieku. Osobiście nie lekceważyłbym uporu i złośliwości ludzi, ale fakt, że daje to do myślenia. Na razie tradycyjnie zalecamy, by traktować te i podobne doniesienia jako fałszywe do czasu uzyskania oficjalnych informacji. Na te jednak chyba przyjdzie nam jeszcze poczekać. Rockstar nie daje żadnych sygnałów świadczących o możliwym ujawnieniu Grand Theft Auto VI i raczej nie zmieni się to w najbliższej przyszłości. W końcu zbliża się debiut GTA V na konsolach dziewiątej generacji i w tym kontekście zapowiedź szóstki byłaby nierozsądna z biznesowego punktu widzenia.