Tysiące graczy straciło swoje ulubione MMORPG - raport ujawnia kulisy porażki Blizzarda w Chinach
Zerwanie współpracy z chińskim wydawcą NetEase i wycofanie z tamtejszego rynku gier Activision Blizzard odbiło się w społeczności graczy szerokim echem. Raport New York Timesa rzuca nieco światła na tę aferę.
W styczniu tego roku zdecydowana większość gier ze stajni Blizzarda zniknęła z rynku chińskiego. Wydarzenie to było skutkiem sporu pomiędzy amerykańskim gigantem a firmą NetEase, która zajmowała się dystrybucją produktów spółki Activision Blizzard w Chinach.
Burzliwe rozstanie pozostawiło po sobie tysiące niezadowolonych chińskich graczy, a także całą masę pytań dotyczących przyczyn takiego stanu rzeczy. Opublikowane niedawno na łamach New York Timesa doniesienia dostarczają pewnych sugestii oraz odpowiedzi.
Kość niezgody
Jak czytamy w artykule NYT, jednym z poważniejszych wydarzeń, które poskutkowały ostatecznym zerwaniem partnerstwa dwóch spółek, były październikowe rozmowy dotyczące dalszej współpracy. Według zeznań świadków obie strony miały opuścić spotkanie ze skrajnie innymi interpretacjami dotyczącymi tego, co zostało na nim powiedziane. Jak czytamy w tekście:
[…] To, co kierownictwo NetEase widziało jako gest pojednawczy, zostało odebrane przez kierownictwo Activision za groźbę. Miesiąc później spółki zupełnie zerwały rozmowy.
Drażliwym tematem okazać miało się rosnące zainteresowanie rządu chińskiego rynkiem gier wideo oraz wynikające zeń regulacje narzucane na sektor prywatny przez Komunistyczną Partię Chin. Sprawie nie pomagał fakt, że organy rządzące w kraju z coraz większą podejrzliwością przyglądały się spółkom związanym z zagranicznym kapitałem.
NetEase wystąpić miał z tej okazji do amerykańskiego giganta z prośbą o użyczenie pewnych wymaganych informacji oraz dokumentów (takich jak roczny przychód), które zdaniem chińskiej firmy konieczne były w przygotowaniu się na nowe rynkowe realia.
- Prośba ta została przez Activision Blizzard odrzucona.
- Oliwy do ognia miał dolać fakt, jakoby NetEase próbowało wyperswadować na wydawcy nową umowę, w ramach której chińska spółka dysponowałaby pełną licencją wydawniczą.
- Zdaniem azjatyckiego przedsiębiorstwa tego typu zagranie odwróciłoby uwagę KPC od spółki pozostającej w bliskiej relacji z obcym kapitałem.
- Activision Blizzard ponownie odrzuciło ofertę, uważając przytaczane argumenty za wymówki, mające wymusić lepszą dla Chińczyków umowę.
Wcześniejsze problemy
Problemy związane z nowymi, rządowymi regulacjami i słowne nieporozumienia nie były jednak początkiem tarć na linii Activision Blizzard – NetEase.
Problematyczny okazać miał się również kontrowersyjny prezes amerykańskiej spółki – Bobby Kotick. Jego niezadowolenie wzbudzała inwestycja, w ramach której NetEase miało wesprzeć finansowo studio Bungie. Producent Destiny nie dotrzymywał w tym czasie terminów narzuconych przez umowę z Activision. Zdaniem Koticka, finansowe wsparcie ze strony chińskiej firmy miało narażać jego firmę na dodatkowe opóźnienia i straty.
Szala goryczy przelała się podczas rozmowy prezesów obu spółek dotyczącej potencjalnego przejęcia Activision Blizzard przez Microsoft. Jak donoszą informatorzy na łamach NYT:
[…]Kotick i William Ding, dyrektor naczelny NetEase, rozmawiali o tym, jak wiele organów antymonopolowych na całym świecie analizuje wartą 70 miliardów dolarów umowę Microsoftu na zakup Activision […] W pewnym momencie rozmowy, która prowadzona była przez tłumaczy, kierownictwo Activision poczuło, że pan Ding grozi panu Kotickowi. Chiński rząd analizował przejęcie Microsoftu, a kierownictwo przypomniało, że Ding zapewnił, że NetEase może skłonić rząd do zablokowania lub wsparcia tej transakcji w zależności od wyniku dyskusji licencyjnej [...]
Przedstawiciele NetEase zaprzeczyli jednak, jakoby wspomniane oświadczenia stanowić miały groźbę kierowaną w kierunku Activision Blizzard:
Chodziło o to, że jeśli Activision nie przejdzie na umowę licencyjną, Microsoft napotka te same przeszkody regulacyjne, gdy przejmie firmę.
Gorzkie rozstanie
Pomimo dramatycznego w skutkach dla chińskich graczy finału długotrwałej wojny pomiędzy dwiema gigantycznymi spółkami, w oficjalnym przekazie dla prasy wiceprezes Activision wspomina o „bardzo pozytywnych” doświadczeniach związanych z obecnością na chińskim rynku, dodając jednocześnie:
Chociaż prawdą jest, że partnerstwo przybrało zaskakujący i niepokojący obrót, ważne jest, aby uznać, że była to anomalia.
– Michael Lee, wiceprezes Activision Blizzard
Rzeczniczka NetEase wspomina jedynie, że firma ruszyła dalej, dodając krótko:
Sugerujemy Activision Blizzard zrobić to samo.
W dalszym ciągu tajemnicą pozostają dalsze plany amerykańskiego giganta dotyczące rozwiązania problemu wydawniczego w Chinach. Według szacunków partnerstwo warte było około 750 milionów dolarów w rocznych przychodach.
Jak donoszą serwisy branżowe, wycofanie z dystrybucji gier Blizzarda odczuły niemal 3 miliony chińskich graczy. W przypadku samego World of Warcraft to około 100 000 osób. Przed dużym problemem stanęły również drużyny oraz ligi esportowe związane chociażby ze sceną Overwatcha 2.