12 godzin nagrań tygodniowo - Tomasz Smokowski o pracy przy FIFA 22
Zmiana polskiego komentarza w FIF-ie 22 była bardzo rozbudowanym przedsięwzięciem. Tomasz Smokowski zdradza, że pracował nad grą 12 godzin tygodniowo.
Od premiery gry FIFA 22 minęło kilka miesięcy i można powiedzieć, że kurz związany ze zmianą w polskim komentarzu – Dariusza Szpakowskiego zastąpił Tomasz Smokowski - już nieco opadł. Nowy partner Jacka Laskowskiego na wirtualnym stadionie postanowił opowiedzieć nieco więcej o kulisach postawania produkcji i o tym, jak niesamowicie czasochłonny był to proces.
Popularny „Smoku” był gościem programu „Raport z e-boiska” na Kanale Sportowym, prowadzonym przez duet youtuberów DoMManU i MrCogito. Obaj są dobrze znani w polskim środowisku FIF-y – wcześniej prowadzili podcast o nazwie „FIFA TALKS”, który przenieśli w nieco odświeżonej formule do Kanału Sportowego.
Zapytany przez prowadzących o kulisy powstawania FIF-y 22, Tomasz Smokowski przyznał, że był to bardzo duży projekt. Zdradził też, że decyzję o zmianie głównego komentatora podjęto jakieś dwa lata temu. My dowiedzieliśmy się o tym dopiero na ostatniej prostej przed premierą nowej części serii, ale za kulisami działo się dużo już od dawna. O tym, jak długotrwałym i żmudnym procesem jest nagrywanie kwestii do gry, najlepiej świadczy fakt, że przez osiem miesięcy „Smoku” spędzał w studiu po 12 godzin tygodniowo. Warto wiedzieć, że Tomek Smokowski współpracował z EA od 2014 roku, jednak początkowo odbywało się to na dość luźnych zasadach. Dopiero niedawno kooperacja została zacieśniona. Komentator pojawiał się na oficjalnym kanale EA Sports, a wydarzenia z FIF-y były regularnie omawiane na łamach Kanału Sportowego.
„Smoku” odpowiedział także na pytanie zadawane przez wielu fanów – czy nagrywanie komentarza do gry różni się znacząco od komentowania meczu na żywo? Według niego są to praktycznie dwie różne rzeczy. Podkładanie głosu w FIF-ie wymaga kompletnie innego podejścia – trzeba czytać tysiące pozornie ze sobą niezwiązanych kwestii (zamiast mówić z głowy), które później algorytm sklei w odpowiedniej kolejności i zaprezentuje graczom. Poza tym na planie znajdował się profesjonalny aktor, który na bieżąco reagował na działania „Smoka” – dbał o właściwą intonację, natężenie emocji czy barwę głosu. Żeby całość brzmiała bardziej naturalnie, poza kwestiami czytanymi z kartki Smokowski dodawał także reakcje, wzmacniające doświadczenia z gry – zawahania, różne odgłosy towarzyszące strzałom czy interwencjom bramkarzy.
Według Tomka Smokowskiego najtrudniejszym aspektem nagrywania komentarza do FIF-y było poprawne wymawianie nazwisk – szczególnie piłkarzy pochodzących spoza Europy. Komentatorowi tak bardzo zależało na tym elemencie, że nierzadko cała ekipa poświęcała 20-30 minut na szukanie odpowiedniego zapisu fonetycznego określonego nazwiska. Fani od lat narzekali, że Dariusz Szpakowski nie był w tej kwestii dokładny i trzeba przyznać, że w tym roku sytuacja uległa wyraźnej poprawie.
Tomasz Smokowski wspomniał także „słynny” komentarz Mateusza Borka i Romana Kołtonia z gry PES 6 (przez wiele osób uznawany za najgorszy w historii wirtualnej piłki nożnej). Podobno w trakcie nagrań panowie nie mieli praktycznie żadnych wskazówek na temat tego, co mają robić, nie słyszeli sami siebie i zasadniczo nie zdawali sobie sprawy z tego, że całość wyjdzie tak kiepsko. Według „Smoka” tamtej produkcji najbardziej zaszkodził brak takiego nadzoru i reagowania na żywo na kolejne kwestie, o jaki zadbano przy okazji nagrywania komentarza do FIF-y 22.
A co Wy myślicie o komentarzu Tomka Smokowskiego w FIF-ie 22? Stanowi dla Was powiew świeżości po 15 latach pracy legendarnego Dariusza Szpakowskiego, czy może wymaga jeszcze dopracowania? Dajcie znać w komentarzach.