Misja 4 - Atak na schron | In Cold Blood poradnik In Cold Blood
Ostatnia aktualizacja: 14 października 2019
Dlaczego chciałeś dostać się do bazy?
Z twojego powodu. VFF odkryło ze w bazie wydarzył się straszny wypadek wiedzieli, że tam pojedziesz. Chi miała plan.
A co na to Alfa?
Nic jej nie powiedziałem.
Ale ona była przecież twoją przełożoną.
Nie miałem czasu, aby czekać na zezwolenie Londynu.
Poszedłem sam. Chi miała mnie później ewakuować skradzionym helikopterem. Ukryłem się w ciężarówce. Po przyjeździe pod bramę musiałem znaleźć jakiś sposób na załatwienie strażników. Postanowiłem wykorzystać ich zdezelowanego Stara. Trzasnąłem otwartą pokrywą od silnika, co zwabiło jednego strażnika w pobliże ciężarówki. Gdy strażnik zajęty był przyglądaniem się silnikowi ja tymczasem załatwiłem tego przy bramie. To samo uczyniłem z tym przy ciężarówce. Wszedłem do schronu. Dzięki przebraniu technika strażnicy wzięli mnie za pracownika drugiej zmiany. Musiałem być jednak bardzo ostrożny, aby się przed nimi nie zdradzić. Zaraz przy wejściu znajdowało się pomieszczenie z terminalem. Podłączyłem się do niego jednak, aby móc dowiedzieć się czegoś o poszczególnych plikach musiałem znać więcej szczegółów. Udało mi się jedynie dowiedzieć coś o poziomie Kappa. Pozwiedzałem okolicę rozmawiając z innymi technikami. Dotarłem do jakiegoś wielkiego pomieszczenia. Zjechałem na dół windą. Tam zaciekawiła mnie klapa do pomieszczenia testowego. Jednak zaraz przyczepił się do mnie jakiś wredny babsztyl żądający identyfikatora. Aby nie zostać zdemaskowany musiałem go jakoś zdobyć. W pierwszym pomieszczeniu zaraz po wejściu do schronu była winda. Zjechałem ją na dół. Było to kilku strażników. Podszedłem do najdalszych drzwi, które były zaryglowane. Gdy strażnik patrolujący teren nie patrzył w moją stronę to przy pomocy Remory podłączyłem się do czytnika w zamku. Dowiedziałem się, że muszę poszukać dalszych informacji w pliku o projekcie Wodjanoi. Wyjechałem windą na górę do terminalu z bazą danych. W komputerze odszukałem plik dotyczący projektu oraz udało mi się otworzyć drzwi do laboratorium. Wróciłem, więc na dół i gdy żaden ze strażników nie patrzył w moją stronę wszedłem do tajemniczego pomieszczenia. W środku znalazłem zwłoki testera sprzętu komputerowego. Osobiście nigdy nie chciałbym mieć sprzętu, który użytkownika w czasie pracy pozbawiałby głowy. Przeszukałem zwłoki testera i znalazłem w nich identyfikator. Teraz ten babsztyl na dole już się do mnie nie przyczepi. Zdjąłem pokrywę włazu i znalazłem się w szybie windy. Najwyraźniej była zepsuta musiałem znaleźć linę, po której mógłbym zsunąć się niżej. Linę znalazłem w magazynie, który znajdował się na górze w pobliżu pokoju z terminalem. Mając linę udałem się do zepsutego szybu. Wykorzystując moje wspinaczkowe zdolności zsunąłem się po linie, którą przywiązałem do haka w ścianie. Jednak nie wytrzymała ona moich 86 kilogramów. Lądowanie miałem twarde dobrze, że spadłem z niskiej wysokości, bo nie wiem czy przeżyłbym ten upadek. Przy pomocy Remory otworzyłem zepsute drzwi. Byłem na poziomie Kappa, nie wyglądał on za ciekawie w dodatku zaraz zaatakowały mnie jakieś małe blaszaki. Wybrałem drzwi na wprost i następne zaraz obok. Znajdowałem się w wielkiej hali z wielkim mechanicznym chwytakiem. Podłączyłem się do terminala i włączyłem gotowość kokonów, oraz spróbowałem pobawić się ruchomym chwytakiem. Nie działał z powodu braku zasilania na całym poziomie. Pokręciłem się po innych pomieszczeniach. Znalazłem pokój z sejfem, ale nie miał elektronicznego zamka, a ja nie byłem Henrykiem Kwintą, aby otworzyć go ze słuchu. W dalszej części poziomu znalazłem pokój z pustą skrzynką, w której brakowało bezpiecznika. Obok stał opuszczony laptop. Przy pomocy Remory odczytałem informacje pozostawione w komputerze. Między innymi odkryłem kod do sejfu. Gdy wychodziłem z tego pomieszczenia natknąłem się na robota Spectre głównego sprawcę demolki na tym poziomie. Nie mogłem go zabić przy pomocy konwencjonalnej broni, musiałem znaleźć inny sposób. Biegiem dostałem się do sejfu, w którym znalazłem bezpiecznik. Robot wciąż podążał moim tropem. Bezpiecznik włożyłem do skrzynki w pomieszczeniu obok laptopa, co przywróciło zasilanie na tym poziomie. Obejrzałem sobie zawartość komputerów stojących obok i włączyłem zasilanie kokonów. Teraz wystarczyło tylko zwabić robota do pomieszczenia z wielką mechaniczną łapą i w odpowiednim momencie pociągnąć za lewarek. Robot rażony tysiącami wlotów przegrzał sobie wszystkie podzespoły i na dobre umilkł. Przeszukawszy go znalazłem klucz kodujący, którym otworzyłem drzwi sąsiadujące z tymi, którymi się tu dostałem. Zabiwszy strażnika, który jako jedyny pozostał w nowym pomieszczeniu uruchomiłem komputer. Z niego dowiedziałem się, że znajduję się w laboratorium a te wielkie kółka na podłodze to są klatki z niezbyt udanymi eksperymentami na ochotnikach. Spróbowałem otworzyć bramę, ale strażnicy znajdujący się za nią zaraz ją zamknęli. Otworzyłem klatkę numer osiem z niejakim Oliakowem. Nie ma to jak rozmowa z wariatem. Przyjrzawszy się bramie doszedłem do wniosku, że aby wyjść z tego pomieszczenia będę musiał przeskoczyć przez balkon. Nie było innego wyjścia tylko ten wariat mógł mi pomóc. Wdałem się z nim w dłuższą rozmowę. Oliakow jak na każdego wariata przystało miał fobie na punkcie sekretów. Więc i ja wyjawiłem mu mój sekret że jestem przybyszem z innej planety. Zaproponowałem, Oliakowowi inną zabawę w samolocik. Oliakow stanął na klatce 11 a ja ją podniosłem do góry. Bycie samolotem tak mu się spodobało, że zaproponował zamianę. Teraz bez trudu przedostałem się na balkon. Wszedłem do następnego pomieszczenia gdzie odkryłem próbki z mutantami. Wtedy pojawił się Nagarow z Aleks. Wyjaśniliśmy sobie kilka kwestii, jednak ja nic nie mogłem zrobić dopóki trzymał dziewczynkę. Poszedłem za Nagarowem jednak ten ulotnił się jak kamfora. Wróciwszy do pomieszczenia z mutantami spotkałem technika, który pomógł mi otworzyć drzwi. Znalazłem się w pokoju bez wyjścia, ale zaintrygowała mnie wielka szafa. Otworzywszy ją spróbowałem wziąć pistolet atrapę, dzięki czemu szafa przesunęła się odsłaniając tajne przejście. Jeszcze tylko przyglądnąłem się terminalowi, który pozwalał dostać się do systemów radarowych. Nie znałem jednak hasła, więc na razie dałem sobie spokój. Wyszedłem na lądowisko jednak, Nagarow właśnie odlatywał. Przy pomoc Remory skontaktowałem się z Chi, aby spróbowała go namierzyć. Dziewczyna odpisała mi, że są jakieś zakłócenia na radarze. Od znajdującego się tu technika wydobyłem hasło do komputera sterującego systemem radarowym. Używszy hasła na terminalu obok szafy wyłączyłem opcję zakłócania radaru nad schronem. Teraz Chi mogła mnie zobaczyć i zabrała mnie z tego okropnego miejsca.