...toporny, niezbalansowany i trudny!. WoW Classic nadciąga, a my w niego graliśmy
Spis treści
...toporny, niezbalansowany i trudny!
Jeśli teraz brzmi to strasznie, to przygotujcie się, że będzie jeszcze gorzej. Zdobycie sześćdziesiątego poziomu okaże się wyzwaniem o wiele poważniejszym (a przy tym bardziej czasochłonnym!), niż się Wam wydaje. Czeka Was grindowanie questów, szukanie party na czacie gry, a do tego nie macie co liczyć na zabijanie mobków na „jeden strzał”. Czujcie się zatem ostrzeżeni!
Równocześnie chciałbym uświadomić Wam, że klasyczny World of Warcraft nie będzie żadną alternatywą dla obecnej wersji gry. To jedynie ukłon w stronę fanów, którzy oczekują innego typu rozgrywki. Pod wieloma względami gorszej, ale mającej swój urok, który tkwi właśnie w tej toporności.
Wbicie sześćdziesiątego poziomu na klasycznych serwerach to będzie prawdziwa (nieco masochistyczna) przyjemność oraz rodzaj osiągnięcia. Od dziesiątego poziomu otrzymamy talenty za każdym razem, gdy nasz pasek punktów doświadczenia zostanie zapełniony. Co dwa poziomy będziemy mogli liczyć z kolei na nowe czary do wykupienia u trenera. Do tego część zdolności zdobędziemy jedynie poprzez wykonanie odpowiednich zadań.
A co z wierzchowcem? Nasz dzielny rumak będzie kosztować niemałą fortunę i otrzymamy go dopiero na czterdziestym poziomie. Nie ma zmiłuj! Jestem jednak przekonany, że znajdą się szaleńcy, którzy z radością wybiorą się do Azeroth w tak niesprzyjających warunkach. Głównie dlatego, że to właśnie ten pierwszy World of Warcraft był tym, co kiedyś zdefiniowało gry MMORPG.
MMORPG to przede wszystkim gracze
Tym czymś, co kiedyś było tak ważne w MMO, jest socjalizowanie się w ramach wspólnego grania. Pozbawienie produkcji Dungeon Findera wymusi szukanie drużyny na czacie. Ponadto trzeba będzie udać się pod wejście do instancji, by przywołać kilku towarzyszy. Samo wyzwanie również nie okaże się łatwe – bez heirloomów nie ma co liczyć na zwykłe przebiegnięcie przez lochy. Zamiast tego skazani będziecie na swój zespół.
Wierzcie mi na słowo, nic tak nie zacieśnia więzi jak wspólnie zaliczony dungeon. Oczywiście trafią się momenty, że będziecie mieć zwyczajnie dość danych osób. Niemniej jest to lepsze niż bezmyślne przeturlanie się z grupą nieznajomych przez instancję, opuszczenie drużyny i zapisanie się na kolejny wypad do innych lochów z kolejnymi obcymi graczami.
Klasyczny WoW stawia na relacje interpersonalne. Nawet handel będzie utrudniony, bowiem listy przychodzić mają z godzinnym opóźnieniem. Jeśli zależy Wam na szybkiej transakcji, należy udać się bezpośrednio do gracza, do którego macie jakiś interes.
Poza tym samo rozwijanie postaci to zabawa na długie godziny. Nie ma mowy, by szybko zdobyć maksymalny poziom, zrobić kilka dungeonów i być jako tako „ubranym”. Zamiast tego poświęcicie grze sporo czasu, ale zapewniam, że związana jest z tym niemała satysfakcja. Niewątpliwie nie każdy ma ochotę na taką zabawę, ale z drugiej strony kiedyś właśnie na tym polegały gry MMO i osoby często zerkające na zegarek nie miały w nich czego szukać.