Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 7 lutego 2006, 09:59

autor: Maciej Kurowiak

XBOX 360 - Czy warto?

Wielu nadal głowi się, czy nowa konsola Microsoftu warta jest swojej ceny. Czy prawdą jest, że nikt wcześniej nie zaproponował graczom tak wiele za tak niewiele? I dlaczego pudło z nowym Xboxem otwiera się niczym czarodziejską skrzynię pełną skarbów?

Zapewne wielu z naszych Czytelników nadal głowi się, czy nowa konsola Microsoftu warta jest szperania w domach aukcyjnych i wydania ciężko zarobionej gotówki na towar, którego cenę detaliczną ukształtowała niewidzialna ręka rynku. Nawet tak wpływowy producent jak gigant z Redmond niewiele może zrobić, gdy ich produkt kosztuje kilkanaście procent więcej niż ustalono. Popyt na zestaw Premium znacznie przekroczył podaż, ale trudno się temu dziwić. Nikt wcześniej nie zaproponował graczom tak wiele za tak niewiele, a pudło z nowym Xboxem otwiera się niczym czarodziejską skrzynię pełną skarbów.

W zestawie Premium znajdziemy absolutnie wszystko, co jest potrzebne do komfortowego użytkowania konsoli: twardy dysk, komponentowy kabel HDTV z wyjściem optycznym, zestaw słuchawkowy do Xbox Live, bezprzewodowy pad, pilot oraz kabel LAN. Zestaw Core jest nieco bardziej ograniczony (brak twardego dysku i kilku innych ważnych drobiazgów) i chociaż jego cena jest bardzo kusząca, to Premium robi oczywiście o wiele lepsze wrażenie.

Nie tak otyły jak starszy brat, a jednak dość duży.

Jak widzicie na zdjęciu, Xbox 360 mimo liftingu specjalnie się nie skurczył. Wprawdzie wciągnął nieco brzuch, ale tak naprawdę jest niemal tak samo duży jak jego brzydki poprzednik. Biel dodała mu nieco nowoczesności i od strony estetycznej wygląda całkiem przyzwoicie. Najważniejszy jest jednak fakt, że można ustawić go w pionie, co znacząco wpływa na zajmowaną przezeń ilość miejsca. Microsoft musiał jednak dodać zrobić rysę na obrazie i uraczyć nas największym zasilaczem znanym w historii gier video. Szara, duża cegła, zdolna rozbić każdy, łącznie z partyjnym, rodzaj betonu, będzie nas prześladować w najczarniejszych snach, o ile sprytnie nie znajdziemy dla niej jakiejś w miarę dobrze wentylowanej kryjówki. Sam Xbox 360 dzięki połączeniu bieli i chromu, sprawia wrażenie sprzętu nowoczesnego i lekkiego – zero tandety, taniochy i skrzypiącego plastiku.

Ładny, nowoczesny wygląd.

Front konsoli zdobi efektowna, chromowana tacka (w tym kolorze zarezerwowana tylko dla zestawów Premium) oraz okrągły włącznik. Za małą, odsuwaną klapką znajdują się dwa porty USB, ale tylko projektanci wiedzą, dlaczego zainstalowano je tak głęboko wewnątrz wnęki. Microsoft zdając sobie sprawę, że współcześni gracze różnią się wiekiem i gustami, zaproponował wymienny panel przedni i choć nie kosztuje on mało, to w każdej chwili możemy zastąpić go takim, który nam bardziej wizualnie odpowiada. Tył konsoli jest niestety prawie tak samo ubogi jak w pierwszym Xboxie. Mamy tu duży port A/V oraz po jednym wejściu USB i LAN.

Klasę konsoli w pewnym sensie odzwierciedla dołączony do niej pad. Ten od poprzedniego Xboxa był żałośnie duży, niewygodny i sprawiał wrażenie, jakby Microsoft był firmą niekompetentną na rynku konsol i nieświadomą potrzeb graczy. Do momentu premiery Controllera S, mniejszej wersji dużego dziwadła, granie na tym czymś mogło spowodować ubytki psychiczne u gracza, bądź fizyczne u pada. Tym razem jest zupełnie na odwrót. Nowy pad trzyma się znakomicie, jest dobrze wyważony, nie męczy, a jego użytkowanie jest nadzwyczaj intuicyjne. Zrezygnowano z zupełnie nieprzydatnych przycisków: czarnego i białego, zastępując je dwoma położonymi bezpośrednio nad spustami. Krzyżyk, który w dawnym padzie zupełnie nie nadawał się do użytku, zyskał nowy, ergonomiczny kształt i miejsce. Przybliżenie go do prawego analogu wyszło mu na dobre i operuje się nim niemal tak samo dobrze, jak jego odpowiednikiem w Dual Shocku 2.

Czy dłonie czy graby, nowy pad sprawuje się świetnie.

O luksusie bezprzewodowego grania mogli się już wcześniej przekonać chociażby posiadacze Wavebirda do Gamecube’a, więc nie trzeba przypominać, jak szybko można przyzwyczaić się komfortu chodzenia bez smyczy. Z kablem czy bez, kontroler od 360-tki może spokojnie stanąć w szranki z królem wszystkich padów świata czyli rzeczonym już Dual Shockiem Drugim.

Zestaw słuchawkowy i pilot wykonane są w podobnej stylistyce co pad i sama konsola. Słuchawka i mikrofon wyglądają bardzo estetycznie, aczkolwiek w kwestii wygody użytkowania mogą budzić pewne zastrzeżenia. Obręcz jest trochę za krótka i jej lewa strona może przylegać do czaszki uciskając ją w dość nieprzyjemny sposób. Pilot to przemiły gadżet, ale tak samo dobrze do obsługi menu DVD sprawuje się bezprzewodowy pad. W każdym razie od przybytku głowa nie boli.

Zestaw słuchawkowy na głowie pewnego hultaja.

360 możliwości

Wiadomo, że pod maską nowa konsola skrywa potężny procesor i układ graficzny. Efekt tego jest taki, że zainstalowane wentylatory po prostu słychać. Nie jest to jednak jakieś denerwujące buczenie i by je usłyszeć, należy wyciszyć dźwięk niemal do minimum. Przyrost mocy obliczeniowej spowodował także znaczny wzrost żarłoczności Xboxa 360 na energię elektryczną. 360-tka pożera około 160 watów, czyli ponad dwukrotnie więcej niż poprzednik i trzykrotnie więcej niż Playstation 2. Miało być bardziej ekologicznie, a wyszło jak zwykle.

Posiadając wersję Premium lub po prostu kupując twardy dysk do zestawu Core, możemy delektować się jego zawartością i możliwościami. W pierwszym Xboxie pełnił on rolę raczej symboliczną i trudno znaleźć osobę, która zadowalałby się zgrywaniem swoich albumów na dysk. Microsoft wsłuchał się w głosy graczy i obdarował nas centrum multimedialnym z prawdziwego zdarzenia. Oczywiście gigant z Redmond nie byłby sobą, gdyby wszystko działało idealnie i zastosował pewne ograniczenia, ale o tym nieco później.

Xbox Live.

Po włączeniu konsoli mamy do przejrzenia szereg zakładek. Pierwsza to oczywiście Xbox Live – który zyskał zupełnie nowe oblicze i szereg innowacji. Kolejna zakładka to Games, gdzie możemy przejrzeć nasze osiągnięcia (Achievements), rzucić okiem na gry, w które ostatnio graliśmy, pograć w demo lub obejrzeć zajawki filmów lub gier. Zakładka Media służy do odtwarzania muzyki, oglądania obrazków i filmów, a System do konfigurowania naszej konsoli na wszelkie możliwe sposoby. Wszystko wykonane jest bardzo estetycznie, w pastelowych, przyjemnych barwach, a opcje są czytelne i łatwe do opanowania. Jeśli oryginalny wygląd pulpitu nam się znudzi, to w każdej chwili możemy zastąpić go innym, wybierając go ze specjalnego menu.

Dema, zajawki i inne łakocie.

Pewnym mankamentem i zarazem wąskim gardłem konsoli okazuje się być twardy dysk. 20 GB początkowo nie wydaje się być małą liczbą, ale szybko okazuje się, że w rzeczywistości do wykorzystania mamy niewiele więcej niż połowę tego obszaru. Określoną ilość miejsca zajmują dane systemowe i cache. Po ściągnięciu kilku zajawek i dem (zwykle od około 500 MB do 1 GB) dysk kurczy się w błyskawicznym tempie.

A tutaj możemy wybrać tapetę...

Niemal do samej premiery nie było do końca jasne, w jaki sposób Microsoft poradzi sobie z problemem kompatybilności wstecz ze względu na duże różnice w architekturze. Ostatecznie wybrano wyjście połowiczne, jakim jest programowa emulacja pierwszego Xboxa. Gry wyglądają troszkę lepiej, ale też wielu z nich brakuje na liście obsługiwanych tytułów opublikowanej na oficjalnej stronie, a wśród wielkich nieobecnych jest m. in. Dead or Alive Ultimate. Gdy włożymy płytkę z obsługiwaną grą, system połączy się automatycznie z serwerem Xbox Live (o ile oczywiście jesteśmy beneficjentami przynajmniej opcji Silver) i pobierze potrzebne dane. Druga metoda polega na własnoręcznym wypaleniu płyty z oprogramowaniem oficjalnie dostępnym na serwerach Microsoftu i ręcznej instalacji na konsoli. Lista gier zapewne wkrótce ulegnie rozszerzeniu, a po premierze Dead or Alive 4 nikt już nie będzie pamiętał o Ultimate. Emulacja ma oczywiście swoje złe strony, co odbija się nieciekawie na niektórych tytułach – np. Ninja Gaiden ma tendencje do chrupania w niektórych momentach, co w przypadku tej gry było rzeczą niebywałą. Spodziewajcie się więc rozmaitych niespodzianek.

Zaloguj się

Microsoft nie ukrywał, że chciał stworzyć konsolę, której gracze tworzyliby coś w rodzaju globalnej społeczności. Niezależnie od tego, czy zamiar się powiedzie, odświeżony Xbox Live robi naprawdę duże wrażenie. By zapisać się do nowego systemu, nie jest wymagana żadna karta kredytowa, a system identyfikuje nas po numerze konsoli. Nowy Xbox automatycznie wykrywa dostęp do Internetu; nie ma też żadnego problemu, jeśli ktoś używa w domu routera, gdyż wszystkie potrzebne ustawienia można dowolnie modyfikować, bądź system wykryje je automatycznie. Konsola obsługuje też protokół PPPoE, dzięki czemu może łączyć się bezpośrednio z Neostradą, o ile tylko posiadamy modem z wtyczką LAN (np. Lucent) a nie USB (tak jak popularny Sagem). Test wypadł pomyślnie i bez jakichkolwiek zgrzytów.

Konfiguracja przebiega bez problemu.

Stworzenie profilu jest banalne i choć na polski język nie ma co liczyć, zawsze możemy założyć konto podając się za Amerykanina. Wystarczy tylko w adresie wpisać właściwy kod pocztowy (oczywiście amerykański) i już jesteśmy w systemie. Istnieją dwa poziomy subskrypcji: Xbox Live Silver oraz Xbox Live Gold. Pierwszy jest zupełnie bezpłatny, ale dopiero opcja złota daje nam dostęp do najważniejszego, czyli grania przez sieć z graczami z całego świata. Podłączając naszą konsolę po raz pierwszy dostajemy miesiąc takiej zabawy za darmo – później oczywiście musimy odpowiednią opcję wykupić.

Darmowy Xbox Live daje nam dostęp do targowiska, czyli Xbox Live Marketplace, gdzie część wirtualnych produktów (dema lub zajawki) możemy ściągnąć za darmo, a bardzo wiele (na przykład tematy graficzne na nasz pulpit) kupić za wirtualną gotówkę czyli tzw. punkty. By otrzymać punkty, musimy na nie niestety wyłożyć już nie wirtualne, a rzeczywiste pieniądze. To jednak nie wszystkie asy, które trzymał w rękawie Microsoft. Genialnym posunięciem jest możliwość pogrania w Xbox Live Arcade, gdzie za darmo lub za niewielką opłatą możemy ściągnąć z serwera rozmaite mini-gry.

Co by tu zassać...

Naszą Gamertag, czyli wizytówkę, pod którą jesteśmy widoczni w systemie, możemy dowolnie dopasować do naszych możliwości i częstotliwości grania. Mamy tu kilka opcji, o które zapyta nas instalator: przede wszystkim musimy określić, jakim graczem jesteśmy i wybrać odpowiednią strefę czyli Gamer Zone. Do wyboru mamy cztery strefy opcje: recreation, pro, family i underground. Jeśli, na ten przykład, uważamy się za profesjonalistów wybieramy pro, jeśli gramy od czasu do czasu wybieramy recreation. Wybór strefy nie przesądza o graczach, jakich spotkamy i istotne są jeszcze nasze osiągnięcia, czyli wspomniane już achievements. Jeśli są one niewielkie, system nie rzuci nas nagle wśród najlepszych wymiataczy, którzy przerobią nas w trzy minuty na marmoladę. Duża ilość osiągnięć, dobre wyniki i opinie innych graczy składają się ogólną punktację (Gamerscore), według której system przydziela partnerów do gry.

Oczywiście graczy możemy dobierać sobie sami, o ile tylko znamy ich tagi oraz jeśli graliśmy z nimi wcześniej. System zapamiętuje ich tagi na liście i w każdej chwili możemy sprawdzić, czy są on-line, a nawet w co aktualnie grają. Więcej, możemy wysłać im wiadomość tekstową, zaprosić do rozmowy głosowej, a w przyszłości nawet obejrzeć dzięki kamerze. Trudno o bardziej spójny i zaawansowany technicznie system rozgrywki niż ten zaproponowany przez Microsoft i choć jego cena nie jest niska (49 dolarów na rok), to opłata jest jednorazowa dla zdecydowanej większości gier, w które zagramy. Mimo że jakość łącz poszczególnych graczy jest bardzo różna, lagi zdarzają się niezwykle rzadko i gra się bardzo płynnie. Jedyny problem może tutaj stanowić zrozumienie tego, co ludzie mówią, gdyż wszystko zależy od lokalnych możliwości danego gracza (trudności z artykulacją, bełkotanie lub po prostu marne łącze). Na pogaduszki raczej nie liczcie, gdyż większość Amerykanów powita Was gromkim „c’mon niggah” lub „he he he, let’s play”, do dobrej zabawy płynna znajomość angielskiego nie jest więc wcale wymagana.

Geometry Wars – proste i uzależniające.

Xbox Live oferuje też zupełną nowość, czyli wspomniane już Xbox Live Arcade. Nic dodać, nic ująć: jest to bomba. Strzał w dziesiątkę. Hit. Bez przesady, Xbox Live Arcade to jeden z najlepszych pomysłów ostatnich lat. Mamy tutaj zarówno klasykę taką jak Robotron 2064 i zupełnie nowe gry, którym przewodzi znakomity Geometry Wars. Wszystkie produkcje działają w wysokiej rozdzielczości i choć starocie nie wyglądają przepięknie, to Geometry Wars zawiera całkiem dobre efekty graficzne i naprawdę zaskakuje. Świetny pomysł i znakomite wykonanie, a przed nami jeszcze Street Fighter II... co to będzie, co to będzie. Obecnie dostępnych jest kilkanaście gier z różnych gatunków, przy czym darmowy jest tylko Hexic, a każdą inną grę możemy zassać w wersji rozmaicie okrojonej, w każdym momencie mając możliwość zakupienia wersji pełnej.

Quake IV

Kolejnym doskonałym posunięciem jest udostępnienie graczom wersji demonstracyjnych gier. Możemy je bez problemu zassać w dowolnej ilości zupełnie za darmo. Obecnie do dyspozycji są Kameo, Quake 4, Condemned, Fight Night 3, FIFA 06, Madden NFL 06, NBA Live 06, NFS: Most Wanted oraz Project Gotham Racing 3. Jest to duży ukłon w stronę graczy, którzy na gry wydają ciężkie pieniądze, a takie rozwiązanie daje oczywiście możliwość wypróbowania produktu. Co więcej, demo Fight Night 3 zostało udostępnione niemal równocześnie z pokazem dla dziennikarzy na targach CES 2006 w Las Vegas. Same dema są różnej jakości i długości, a czasem ukazują dość wczesne etapy produkcji, co znacząco wpływa na ich efektowność. W wypadku dema Quake 4 możemy za darmo wypróbować funkcjonowanie Xbox Live i zasady nim rządzące.

Zajawka Kronik Narnii na HDTV w 720p.

Uzupełnieniem tych wszystkich słodkości są darmowe zajawki filmów i gier. Nie dość, że są one bardzo świeże, to jeszcze możemy ściągnąć je w dwóch wersjach – standardowej i wysokiej rozdzielczości z wielokanałowym dźwiękiem. Jeśli więc ktoś posiada odpowiedni sprzęt HDTV, może przekonać się, jak powinny wyglądać Kroniki Narnii. Poszukiwania własnej szczęki gwarantowane.

Podłącz mnie

360-tka posiada aż trzy porty USB oraz wejście LAN. Możemy doń w każdej chwili podłączyć każde urządzenie posiadające kartę pamięci. Może to być na przykład aparat cyfrowy, odtwarzacz MP3 lub pamięć przenośna – Xbox powinien rozpoznać większość z nich bez problemu. Test z podłączeniem starego aparatu Hewlett-Packard sprzęt przeszedł, pomyślnie odczytując i wyświetlając zdjęcia praktycznie bez mrugnięcia zielonym okiem. Podobnie rzecz się miała z dużo nowszym Pentaxem Optio S55 i Koniką Minoltą Z3 oraz memory stickiem. Niestety już podpięcie telefonu komórkowego Nokia 6680 z aparatem fotograficznym zakończyło się zupełną porażką (telefon komunikował połączenie, ale sam Xbox niczego nie wykrył). Szkoda, że przeglądać możemy jedynie pliki graficzne i dźwiękowe, a możliwość oglądania filmów bezpośrednio z karty została zablokowana. Być może w przyszłości Microsoft doda taką opcję.

Przeglądarki multimediów.

Konsola potrafi też odczytać pliki MP3 i jpg nie tylko z przenośnych kart pamięci, ale też bezpośrednio z płyt... CD-R. Czytnik świetnie radzi sobie z każdym, nawet najbardziej porysowanym krążkiem domowej roboty, w tym z wszelkiej maści płytami DVD-R/RW/+R/RW. Bez problemu możemy więc oglądać zdjęcia z wakacji na dużym ekranie. Odtwarzanie plików dźwiękowych i płyt CD Audio umilą nam wizualizacje, swoją drogą, całkiem efektowne i w pełni interaktywne. Konsola może odtwarzać filmy w formacie WMV, ale tylko w wypadku podłączenia jej do PC z systemem Windows XP, najnowszym Service Packiem oraz specjalnym programem konfiguracyjnym PC Setup. Jest to trochę karkołomne i mało użyteczne rozwiązanie, tym bardziej że format WMV nie jest wcale najpopularniejszy. Co gorsze, zablokowana została możliwość odtwarzania własnych plików w formacie WMV-HD bezpośrednio z konsoli, a przecież sprzęt nadaje się idealnie do oglądania filmów w wysokiej rozdzielczości, o czym świadczyć mogą świetne zajawki zakodowane właśnie w WMV-HD. O formatach DIVX/XVID nie ma w tym momencie co marzyć, ale rzeczywistość może zmusić Microsoft do podjęcia działań i w tym kierunku.

Odtwarzacz Audio CD.

Odtwarzacz DVD bez problemu wyświetli nasze filmy stosując skanowanie progresywne. Zagadką pozostanie jednak, dlaczego Microsoft nie zechciał łaskawie dołączyć opcji sztucznego podwyższenia rozdzielczości (tzw. upscalingu), dostępnego w droższych, stacjonarnych odtwarzaczach DVD. W każdym razie jakość odtwarzanych filmów jest dobra, ale podwyższenie rozdzielczości do 720p/1080i dałoby dużo lepsze efekty.

Odtwarzacz DVD – pani major duma nad kupnem 360-tki.

Podsumowując, ma Microsoft spore pole do popisu, gdyż pomysłowi ludzie już zaczynają poszukiwać „alternatywnych” rozwiązań dotyczących odtwarzania filmów, więc dlaczego skazywać wszystkich użytkowników na kombinowanie i od razu nie dać im pełnej swobody. Póki co Xbox 360, oprócz swego podstawowego zastosowania, może pełnić funkcję odtwarzacza plików MP3 (szczególnie jeśli ktoś ma doń podpięty dobry zestaw dźwiękowy), przeglądarki zdjęć (przychodzi rodzina, podpinasz aparat cyfrowy, oglądacie wspólnie zdjęcia, a cały proces instalacji trwa kilka sekund) no i oczywiście jako stacjonarny DVD. Bill, jest nieźle, ale chcemy więcej.

HDTV czy nie

Microsoft nie od dziś zapowiadał nadejście ery HD. Cokolwiek ma ten termin oznaczać (wysoka rozdzielczość używana jest na PC od lat) Xbox 360 ma możliwość wyświetlania grafiki w trybach 720p oraz 1080i. Oczywiście musimy posiadać do tego odpowiedni sprzęt (najlepiej telewizor LCD lub plazmę najnowszej generacji), ale różnica w jakości jest bardzo, ale to bardzo znacząca. Poniżej możecie zobaczyć przykład obrazu standardowego TV (Philips 26PT5460i) i panelu LCD HDTV (Samsung LE32R51). Zdjęcia zostały wykonane aparatem cyfrowym Konica-Minolta Z3 z bardzo bliskiej odległości od ekranu i przedstawiają zaledwie jego lewy dolny róg. Oczywiście nie ma tu żadnego retuszu – fotki zostały jedynie sklejone przy pomocy programu graficznego.

SDTV vs HDTV.

Naszego nowego Xboxa możemy podpiąć do odbiornika na kilka sposobów – w standardzie otrzymamy kabel kompozytowy (żółta wtyczka), który da nam obraz nie najwyższych lotów, ale przynajmniej znośny (w komplecie jest też przejściówka euro). Posiadacze zwykłych telewizorów powinni zaopatrzyć się w kabel S-video lub SCART, gdyż tylko takowe zapewnią najlepszą jakość obrazu (oczywiście nie HDTV). Jeśli masz szczęście posiadać LCD lub plazmę wysokiej rozdzielczości, to 360-tkę podepniesz korzystając z dołączonego do zestawu Premium kabla komponentowego. Osobno sprzedawany jest też kabel VGA, który uruchamia rozmaite rozdzielczości standardowe dla PC. Dzięki temu możemy podłączyć Xboxa do naszego monitora lub panelu LCD przy blaszaku. Jest to pewna profanacja, ale jak się nie ma co się lubi...

Kameo w 720p wygląda idealnie.

Szkoda tylko, że Microsoft nie zaopatrzył swojego dziecka w cyfrowe wyjście DVI lub HDMI – jakość obrazu byłaby jeszcze lepsza. Dobrą wiadomością jest natomiast to, że każdy firmowy kabel do 360-tki posiada dźwiękowe wyjście optyczne, więc nie musimy wydawać ciężko zarobionych pieniędzy na dodatkowe, droższe rodzaje przewodów. Jakość firmowych kabli jest bardzo dobra i na szczęście próżno szukać zakłóceń i szumów spowodowanych złym ekranowaniem. Wręcz przeciwnie, obraz jest ostry jak żyleta i jakość robi duże wrażenie właściwie z każdej odległości. Kabel jest wyposażony w przełącznik TV/HDTV, który aktywuje dany rodzaj sygnału. Żółta wtyczka kompozytowa powinna być używana co najwyżej w pierwszy dzień próby konsoli, a później najlepiej zastąpić ją innym rodzajem złącza – jest to jeden z najgorszych możliwych rodzajów przesyłania sygnału.

Konfiguracja przebiega wyjątkowo sprawnie i szybko. Dla odbiorników PAL przewidziano opcję PAL-60, którą należy koniecznie włączyć natychmiast po uruchomieniu konsoli. Jest to bardzo istotne, gdyż większość gier jest dostosowana właśnie do takiego trybu i w przypadku zwykłego PAL-50 mogą wystąpić niepotrzebne chrupnięcia. Jeśli posiadamy HDTV, wybieramy jeden z trzech trybów – 480p, 720p (zalecany w większości przypadków) i 1080i. Większość gier najlepiej prezentuje się w właśnie w trybie 720p, ale już do oglądania zdjęć bardzo dobrze nadaje się 1080i. Tryb 480p jest już przestarzały i system uruchamia go tylko w wypadku oglądania filmów DVD.

Od dołu: żółty kompozyt, dwa kanały audio i trzy chinche komponentowe.

W naszym kraju Xbox 360 jest właściwie jedynym sensownym pretekstem do zakupu sprzętu kompatybilnego z HDTV, ale trzeba powiedzieć to głośno: warto. Gry w wysokiej rozdzielczości wyglądają fantastycznie i nieporównanie lepiej niż w przypadku standardowego odbiornika. Idealnym przykładem może być Kameo, gdzie zwykły telewizor najzwyczajniej w świecie nie jest w stanie uchwycić bogactwa grafiki i rozmaitych efektów wypełniających ekran po brzegi.

Czy najnowszej klasy sprzęt jest jednak konieczny, by cieszyć się grami i móc je w pełni docenić? I tak i nie, klimat Condemned w dużej mierze zależy od tego, czy posiadamy odpowiedniej jakości zestaw dźwiękowy, podobnie rzecz ma się z Call of Duty 2, gdzie cały pokój powinien zamienić się w pole bitwy. Wspomniane już Kameo wygląda, tak jak powinno, dopiero na w miarę dobrej klasy LCD, a więc gracze z większą ilością gotówki są tutaj nieco uprzywilejowani, jeśli chodzi immersję w świat gier nowej generacji. Natomiast podczas rozgrywki sieciowej dochodzą do głosu także inne niż estetyczne odczucia, więc nawet jeśli ktoś nie posiada drogiego sprzętu, będzie dobrze bawił się wymiatając hultajów z różnych stron świata. Mimo wszystko już teraz warto zacząć odkładać gotówkę, gdyż ceny odbiorników HD lecą na łeb, na szyję, a tym pociągiem i tak trzeba będzie w końcu pojechać.

360 zalet

Bardzo dobry, udany kawał sprzętu. Zaprojektowany od początku do końca w myśl jednej idei – połączyć jak największą liczbę graczy z całego świata na jednej platformie gier sieciowych. Wiele przydatnych funkcji i miesiąc grania za darmo. Wszystko to za bardzo niewygórowaną cenę, dlatego warto to powtórzyć: Microsoft oferuje bardzo wiele, za stosunkowo niewiele. Oczywiście można narzekać, że gry nie wyglądają tak, jak byśmy tego oczekiwali od sprzętu najnowszej generacji, nie ma możliwości odtwarzania plików DIVX czy płyt z filmami WMV-HD. Mimo to, każdy kto mieni się prawdziwym graczem, powinien poważnie zastanowić się nad kupnem tej konsoli.

Tak, pierwszy Xbox zawiódł. Tym razem wygląda to wszystko o wiele lepiej – tej wiosny ukaże się sporo znaczących tytułów, w tym co najmniej kilka murowanych hitów. Już teraz mamy do wyboru gry różnych gatunków, o wyrównanym, przyzwoitym poziomie. Nie jest więc źle, a z pewnością będzie jeszcze lepiej. Sony nie zdąży z Playstation 3 co najmniej do jesieni, więc spokojnie możemy założyć, że przez dwa najbliższe kwartały światem gier rządzić będzie Xbox 360. Kto nie gra, ten nie je, nieobecni głosu nie mają, ostatnich zawsze gryzą wilki, no i przede wszystkim – bardzo udany ten nowy Xbox. Warto.

Maciej „Shinobix” Kurowiak