autor: Borys Zajączkowski
Wywiad dotykający tematu prac nad drugą częścią "Rezerwowych psów"
Jakie będą Rezerwowe Psy 2? Czy podobnie jak część pierwsza poruszą niebo i ziemię? Wiedzeni wrodzoną ciekawością postanowiliśmy zdobyć nieco informacji na ten temat i odwiedzić mieszczącą się w Krakowie siedzibę autorów gry.
Teraz, siedząc przed ekranem, z klawiaturą na kolanach, magnetofonem pod ręką i słuchawkami na uszach stoję przed niezbyt trudną decyzją: czy zredagować wywiad nie pomijając w nim żadnego z wybuchów śmiechu, słowo w słowo, bez czynienia wyjątków dla słów zauważalnie mniej cenzuralnych, których szczególnie w kulturalnej dyskusji uniknąć niepodobna, czy może uderzyć w powagę, skupić się na suchych informacjach i wysilić się na poprawność w dowolnym tego słowa rozumieniu. Czy za produkcję gier zabieraliście się powodowani niczym nie skażoną pasją, czy może od samego początku był to pomysł na zarabianie kasy? Rodryk: Sądzę, że są lepsze sposoby i łatwiejsze sposoby zdobycia większych pieniędzy niż akurat przy robieniu gier, więc tu jak gdyby ten element finansowy od razu, na samym wstępie jest jasny: to nie jest najbardziej dochodowa dziedzina, jaką można by się zajmować w dzisiejszych czasach – to znaczy, zwłaszcza w Polsce, powiedzmy parę lat temu. Michał: Szczególnie dla informatyków. Rafał: Cóż, zaczęło się to z pasji. Poza tym z pewnych, jakichś tam możliwości – były możliwości graficzne, dźwiękowe i przede wszystkim jakieś takie pomysły, mniej lub bardziej postrzelone, które chcieliśmy przelać na formę takiej zabawy lekko pastiszowej, jak wiadomo – po prostu. Taka a nie inna, przyjęta przez Was forma „Rezerwowych psów” – pełna co najmniej ironicznych aluzji wobec wszystkich i wszystkiego – sprawiła, że naczelni etatowi moraliści, z księdzem Rydzykiem na czele, sprawili Wam fantastyczną bezpłatną reklamę. Był to chwyt zamierzony?
Rodryk: A z drugiej strony mieliśmy świadomość, że jeżeli będziemy o tym głośno krzyczeć, że gra bardzo jest taka obrazoburcza i narazi się wielu ludziom, czy wielu nurtom moralnym – mieliśmy świadomość, że to nam dostarczy na pewno popularności. Samo nakręcająca się działalność marketingowa. Rafał: Po prostu jest to bardzo skuteczne. Rodryk: W Polsce wszystko wolno, jak na razie i oby tak zostało jak najdłużej. Rafał: Może nie wszystko, ale... Rodryk: Większość. Rafał: ... w takiej materii w jakiej się poruszaliśmy, nie podpadaliśmy pod żaden tak naprawdę paragraf. Marcin: Nie ma tu problemów z zieloną krwią czy tego typu sprawami. Rodryk: Trzeba tylko unikać dokładnego wymieniania czyjegoś nazwiska, dokładnych nazw firm... Marcin: Żeby nie było zniesławienia. Rodryk: ... a tego nie było. |