Poza dziurami. Wizjoner? Nie, David Cage jest przereklamowany
Spis treści
Poza dziurami
W przeciwieństwie do Fahrenheita i Heavy Rain Beyond nie spotkało się z tak ciepłym przyjęciem. Dla wielu było to jedno z największych rozczarowań wśród tytułów ekskluzywnych na PlayStation 3. Poszatkowanie opowieści i serwowanie jej rozdziałów w niemal losowej kolejności uczyniło fabułę znacznie bardziej liniową niż w poprzednich grach, a i sama historia po zebraniu w całość okazywała się wyjątkowo prosta i boleśnie sztampowa.
Losy młodej Jodie oraz towarzyszącego jej od zawsze „ducha” Aidena poznawaliśmy na przestrzeni dwudziestu kilku lat ich życia. Tę historię w różnych wariantach opowiadano już wiele razy (i niedługo później opowiedziano ją raz jeszcze w znacznie lepszy sposób w postaci wątku Eleven w Stranger Things). Może właśnie dzięki temu, choć Beyond brakowało polotu, to przynajmniej tym razem Davidowi Cage’owi udało się stworzyć w miarę sensowny scenariusz, pozbawiony wielkich dziur fabularnych (mniejszych wciąż było sporo) czy drastycznych zmian klimatu. Pytaniem retorycznym pozostaje jednak, czy rozwiązaniem problemów z tworzeniem opowieści przez „wizjonera narracji w grach” jest maksymalne trywializowanie tychże i opieranie ich na ogranych do znudzenia motywach?
Heavy Rain i Beyond: Dwie dusze debiutowały na PlayStation 3, jednak zostały także wydane zbiorczo na PS4. Co ciekawe, w zremasterowanej wersji Dwóch dusz możemy wybrać tryb, w którym kolejne rozdziały fabuły ułożone są chronologicznie. Tym samym poznamy historię w bardziej przejrzysty sposób, ale stracimy ukryty w poszatkowanej narracji zamysł twórców.
Dorobek legendy?
- Czas i miejsce akcji: rok 2038, Detroit, USA
- Bohaterowie: humanoidalne androidy Kara, Markus i Connor
- Oś intrygi: roboty zyskują ludzkie uczucia i zaczynają się buntować
Na trzy gry Cage’a jedna może pochwalić się kompletnie zawalonym finałowym aktem, druga gigantycznymi dziurami fabularnymi, a trzecia po prostu bolesną przeciętnością. Nie brzmi to jak imponujący dorobek kogoś uchodzącego za legendę. Pewien paradoks stanowi fakt, że nastawione stricte na warstwę narracyjną gry Davida Cage’a odnoszą wielkie sukcesy, mimo że właśnie prezentowana w nich opowieść jest ich piętą achillesową.
Mające lada moment premierę Detroit zdaje się być w swojej strukturze najbliższe Heavy Rain – opowieść będziemy poznawać z perspektywy trzech różnych postaci, a zabawę cechować ma duża nieliniowość. Nie wątpię, że Cage’owi faktycznie uda się stworzyć produkcję, w której nasze wybory będą mieć znaczenie. Boję się natomiast, że po bliższym przyjrzeniu się fabuła gry okaże się albo bełkotem, albo opartym na schematach scenariuszem klasy C. Tak, jak to miało miejsce przy trzech ostatnich próbach.
Powyższy tekst nie jest bezstronnym artykułem publicystycznym, a felietonem przedstawiającym opinię oraz punkt widzenia autora.