Assassin’s Creed: Shadows. Gry marca 2025 - katana i licznik Geigera
Spis treści
Assassin’s Creed: Shadows
Data premiery: 20 marca 2025
INFORMACJE
- Gatunek: RPG
- Platformy: PC, PS5, XSX
- Przybliżona cena: ok. 290 zł (PC), ok. 349 zł (PS5, XSX)
Yasuke i Naoe zapraszają?
Wiele zostało już napisane i powiedziane o Assassin’s Creed: Shadows. Ubisoft przesuwał datę premiery, dopracowywał grę, a z drugiej strony słyszeliśmy o problemach produkcji i pewnych wątpliwościach. W marcu ostatecznie zobaczymy, co z tego wynikło. Prywatnie nie mam żadnych oczekiwań, bo w tym przypadku wszystko może się wydarzyć.
Jeszcze będzie pięknie, jeszcze będzie...
Nowe Assassin’s Creed ponownie zaoferuje dwójkę grywalnych bohaterów o zupełnie innych stylach rozgrywki. Nie zabraknie skradania się i skrytobójczych akcji, ale znajdzie się również coś dla fanów bezpośredniej konfrontacji. Zbierzemy lepszy ekwipunek, zajmiemy się craftingiem, pojawi się bardziej interaktywne otoczenie, a także ponoć ciekawe zwroty fabularne.
Mieliśmy okazję już trochę pograć w AC: Shadows – przeczytajcie:
Komentuje Jacek „Stranger” Hałas

Premiery AC: Shadows wyczekuję pełen obaw. Niekoniecznie od razu o przyszłość Ubisoftu, bardziej o samą grę i jej poziom grywalności. Czy będzie to kolejna po Valhalli część serii, w której oczyszczanie mapy stanie się bardziej drugą pracą niż przyjemnością? Czy 100 godzin wystarczy do zobaczenia wszystkiego (a przynajmniej najważniejszej unikalnej zawartości) i czy nie będzie to kolejny napompowany „Asasyn”? I czy gra pozwoli mi pozostać przy planie eksplorowania wyłącznie jako Naoe? Ten ostatni aspekt jest najciekawszy, bo nowe mechaniki typu czołganie się czy sabotowanie źródeł światła powinny wnieść trochę świeżości do znanej skradankowej formuły.
Komentuje Hubert „hexx0” Śledziewski

Mam wrażenie, że zdecydowana część ludzi w internecie wydała już wyrok na japońskiego „Asasyna”. Prawdę mówiąc, ja też, bo w głębi serca wiem, iż z grubsza czeka nas to samo, co w Origins, Odyssey i Valhalli, tyle że będziemy biegać po Kraju Kwitnącej Wiśni. Cholera, zmęczony już jestem tym bieganiem, tymi otwartymi światami Ubisoftu, pełnymi znaczników, lecz pozbawionymi treści. A jednak czekam na AC: Shadows – po trosze, by znów móc sobie ponarzekać i powspominać, jaka to trylogia Ezia była wspaniała, po trosze z nadzieją, że skradanie się w butach Naoe będzie najprzyjemniejszym, co seria miała do zaoferowania po AC: Origins. Co ten sentyment do marki robi z człowiekiem...