Laptop do gier - co trzeba wiedzieć przed zakupem
Obecnie nie za bardzo da się kupić nową kartę graficzną czy konsolę PS5. A na czymś grać przecież trzeba. Wydaje się, że jest to dla niektórych dobry moment na skierowanie uwagi w stronę laptopa gamingowego. O czym trzeba wiedzieć przed jego zakupem?
Spis treści
Nie zamierzam tutaj oceniać tego, czy notebook to dobry, czy zły wybór na główną maszynkę do grania. Poradnik ten ma na celu pomóc osobom, które już zadecydowały, że chcą wydać swoje pieniądze na tego typu sprzęt. Wybierając urządzenie dla siebie, zawsze staram się dowiedzieć o nim najwięcej jak tylko się da i w związku z tym wiem, jak ważne jest dla niektórych drobiazgowe podejście. Uważam, że jest to szczególnie istotne przy szukaniu mobilnego komputera do gier. Laptopy gamingowe to drogi sprzęt, zwłaszcza jeśli są wyposażone w topowe podzespoły. Warto więc wydać te pieniądze najlepiej, jak tylko się da, a to wymaga dokładnego zbadania modelu, który znalazł się w kręgu zainteresowania. Pozwoli to uniknąć gorzkiego rozczarowania i potrzeby odsyłania urządzenia do sklepu.
Na co zwrócić uwagę przed zakupem laptopa
Zanim wyda się swoje ciężko zarobione pieniądze, konieczne jest dokładne sprawdzenie specyfikacji danego modelu. Bardzo łatwo można coś przeoczyć. Przenośny laptop składa się najczęściej z wielu modułów i dodatków. Żeby ułatwić przegląd, wyznaczyłem kilka podstawowych i bardziej zaawansowanych kategorii. Wśród nich wyróżniłem:
- Ekran - przekątna ekranu, typ matrycy, rozdzielczość ekranu, częstotliwość odświeżania,
- Karta graficzna „zwykła” mobilna czy MAX-Q,
- Wydajność mobilnych kart graficznych w grach,
- Pamięć RAM – ile GB w laptopie, dual czy single channel, taktowanie,
- Procesor – ile rdzeni, jakie modele Intel Core i AMD Ryzen,
- Dysk - typ nośnika SSD PCIe, SSD SATA III i HDD, jaka pojemność,
- Oprogramowanie - system operacyjny Windows 10 czy brak systemu,
- Dodatki - podświetlana klawiatura, USB typ C, ekran dotykowy i inne,
- Cena – tani laptop do gier, notebook do 3500 zł, do 4000 zł, do 5000 zł, do 6000 zł czy droższy.
Laptop do gier – wady i zalety
Pozostając neutralnym w stosunku do przenośnych komputerów, chcę przedstawić największe zalety oraz słabsze strony tego typu urządzeń. W zbiorze oczywistych plusów znajduje się podstawowa cecha, czyli mobilność. Żeby faktycznie mogła ona zaistnieć, notebook na przestrzeni lat musiał znacząco zmniejszyć swoje rozmiary i wagę. Obecnie stosunkowo niewielkie wymiary i masa pozwalają zabierać laptopa tam, gdzie się tylko chce. Tym samym, graniu można oddawać się równie dobrze w domowym zaciszu, jak i podczas długiej podróży w pociągu. A propos „mobilniaka” i grania w domu - należy wziąć pod uwagę to, że nie każdy ma w swoim mieszkaniu miejsce na rozłożenie monitora i peceta wraz ze wszystkimi niezbędnymi peryferiami. Dla takich osób laptop może stać się stacjonarnym sprzętem gamingowym, który w każdej chwili da się spakować do torby. Mobilność przydaje się także w momencie, gdy chce się podłączyć komputer do telewizora za pomocą przewodu. W przypadku peceta najczęściej wymaga to przeniesienia ciężkiej obudowy, klawiatury i myszki blisko odbiornika. Ja co prawda rozwiązałem tę niedogodność przy użyciu 10-metrowego kabla HDMI podłączonego na stałe i ukrytego w listwie przypodłogowej, ale wątpię, że każdy przeprowadza właśnie remont i ma ku temu okazję. Przy laptopie cała operacja jest znacznie uproszczona i wygodniejsza.
Pojemność baterii w laptopie
Czas pracy na baterii w przypadku notebooka dla graczy nie ma większego znaczenia. I tak w większości przypadków będzie on zbyt krótki, chyba że ktoś zadowoli się mniej więcej godzinną sesją w wymagającym sprzętowo tytule. Mocno obciążony akumulator bardzo szybko się rozładowuje. Konieczne stanie się więc szukanie gniazdka elektrycznego i granie z podpiętym zasilaczem. Większość gamingowych modeli w czasie pracy biurowej wytrzymuje nawet parę godzin - jednak, gdy odpalimy jakąś wymagającą grę, po kilkudziesięciu minutach zobaczymy prośbę o podłączenie do zasilania.
Chyba nie muszę mówić, jak bardzo cierpi na tym mobilność notebooków. To właśnie zbyt mała bateria, a nie duża waga, jest główną przyczyną. Wydajny sprzęt z 15,6-calowym ekranem i RTX 3060 na pokładzie potrafi ważyć zaledwie dwa kilogramy, wliczając w to wagę akumulatora.
Niewątpliwie mocną stroną jest także sama konstrukcja. Ma się tu do czynienia z niewielkich rozmiarów urządzeniem w rodzaju (co najmniej) 6 w 1. W bryle obudowy oprócz samego fundamentu, czyli podzespołów, można znaleźć zestaw, na który składa się ekran, touchpad, klawiatura, głośniki oraz kamerka internetowa z wbudowanym mikrofonem. Wspominam o tym dlatego, że trzeba to wziąć pod uwagę, patrząc na niemałą cenę laptopa gamingowego. Kupuje się tak naprawdę sprzęt typu all in, który nie wymaga ładowania w niego dodatkowej kasy, no może oprócz wydatku w postaci osobnej myszki. Oczywiście są wyjątki. Część użytkowników decyduje się na zadokowanie notebooka, dokupując osobny monitor, klawiaturę, głośniki itd. Jest to jednak ich świadoma decyzja, a tym samym liczą się oni z kolejnymi kosztami. Objawia się tu kolejny plus, czyli elastyczność laptopa. W domu, jeśli ktoś ma na to miejsce, można zmienić go w rozbudowany zestaw stacjonarny, a po wyjęciu ze stacji dokującej zabrać go, gdzie tylko chcemy.
Stacja dokująca do laptopa – co to?
Najprościej rzecz ujmując, jest to podstawka, do której podłącza się monitor, klawiaturę, myszkę i inne akcesoria, a potem laptopa. Dzięki temu obraz z niego jest wyświetlany na zewnętrznym monitorze, a całość obsługuje się za pomocą pełnowymiarowej klawiatury i osobnej myszki. Stacja pozwala więc przemienić mobilne urządzenie w coś na kształt stacjonarnego blaszaka. Oczywiście da się to zrobić i bez docka, ale z jego udziałem wydaje się to wygodniejsze - przy okazji można podładować baterię. Zwiększony komfort wynika z faktu, że odpada potrzeba każdorazowego podłączania wszystkiego bezpośrednio do notebooka. Wystarczy podpiąć go do stacji, do której na stałe są podłączone peryferia i monitor. Istnieją również specjalne stacje eGPU pozwalające wykorzystać zewnętrzną kartę graficzną.
Mówi się czasem, że laptopy do gier są drogie albo… bardzo drogie. Inni wydzieliliby jeszcze kolejną kategorię – absurdalnie drogie. Formując tego typu określenia, ma się na myśli stosunek jakości (a w tym przypadku głównie wydajności) do ceny. Nie jest żadną tajemnicą, że za pieniądze, które trzeba wyłożyć za topowy przenośny komputer do grania, można złożyć znacznie mocniejszego peceta z monitorem, gdzie przekątna ekranu, typ matrycy, częstotliwość odświeżania i rozdzielczość znacznie przewyższa parametry wyświetlacza obecnego w notebooku. A przynajmniej tak było do czasu pojawienia się problemów z dostępnością dedykowanych kart graficznych. Teraz różnica w cenie nie jest już aż tak duża, nie występuje w ogóle, bądź to laptop dla graczy jest tańszy. Wiele zależy tu od konkretnej konfiguracji.
Chcąc kupić nową kartę GeForce RTX serii 3000 od scalperów, okaże się, że koszt (samej tylko karty graficznej) będzie podobny do laptopa z tym samym modelem GPU na pokładzie. Schodząc półkę niżej, do poprzedniej generacji kart odkryje się, że w niektórych przypadkach lepiej będzie złożyć stacjonarkę z Nvidia GeForce GTX 2060 niż kupić mobilniaka w nią wyposażonego. Z drugiej strony trzeba mieć świadomość, że karta karcie nierówna. I tak pełnowymiarowy model GeForce GTX 1660 Ti przeznaczony do pecetów jest naturalnie mocniejszy niż wersja stworzona z myślą o przenośnym sprzęcie. Tak czy inaczej, niedobory czipów i wydobywanie kryptowalut odcisnęły niemałe piętno na rynku. Może to odbić się również na laptopach i wywołać wzrost i tak już niemałych cen. Kopacze kryptowalut zaczynają bowiem wykupować i dołączać do swoich koparek także mobilne urządzenia dla graczy. W kręgu ich zainteresowania znajdują się przede wszystkim notebooki z kartami graficznymi serii GeForce RTX 3000. Na ten moment można pokusić się o stwierdzenie, że w przeciwieństwie do stacjonarnych układów GeForce, laptopy pokroju OMEN z kartą RTX po prostu… da się kupić.
Na koniec zostawiłem sobie minus, który na szczęście nie dotyczy wszystkich modeli laptopów i nie w każdej sytuacji. Mocne grzanie się laptopa jest dzisiaj już często tylko mitem, niestety bardzo chętnie powtarzanym. Nierzadko przez osoby, które w ostatnich kilku latach w ogóle nie miały do czynienia z mobilnymi komputerami. Podzespoły nowo zakupionego urządzenia osiągają podczas pracy temperatury porównywalne z tymi, które można zaobserwować w stacjonarce. Tak samo, jak w PC rosną one po jakimś czasie, jeśli do obudowy dostanie się kurz, a pasta termoprzewodząca zacznie tracić swoje właściwości. Dlatego też niezwykle ważne jest regularne czyszczenie wnętrza. O ile w przypadku peceta większość graczy poradzi sobie z tym sama, oczyszczenie lapka jest już znacznie trudniejsze i często wymaga rozkręcenia go na czynniki pierwsze. Niedoświadczone osoby powinny zlecić to zadanie serwisowi.
Inną kwestią jest hałas generowany przez wentylatory. Tu sprawa jest prosta. Im bardziej wymagająca sprzętowo gra zostanie włączona, tym większy szum będzie słyszalny z wnętrza laptopa. Z czasem, gdy w środku obudowy zbierze się sporo kurzu, decybeli będzie jeszcze więcej. Rozwiązaniem, oprócz oczywiście czyszczenia, jest granie na słuchawkach. Można również pokusić się o zakup podkładki chłodzącej do laptopa. Sprawi ona, że spadną temperatury pracy podzespołów, a tym samym wentylatory wewnątrz obudowy będą mogły zmniejszyć obroty i być nieco cichsze.