autor: Michał Chudoliński
Kult Mrocznego Rycerza
Dwuznaczny protagonista, miasto będące satyrą na nasze lęki i cierpienia oraz płodna rzesza fanów. Oto dlaczego Batman jest obecnie hegemonem współczesnej rozrywki.
Dwuznaczny protagonista, miasto będące satyrą na nasze lęki i cierpienia oraz płodna rzesza fanów. Oto dlaczego Batman jest obecnie hegemonem współczesnej rozrywki.
Gdyby Hamlet powrócił do naszych czasów jako celebryta z dobrego domu, mógłby przypominać Bruce’a Wayne’a, błyskotliwego multimilionera prowadzącego podwójne życie. Za dnia filantrop, obiekt kobiecych westchnień i ulubiony temat brukowców. Gdy jednak przychodzi noc, a na niebie ukazuje się zwiastujący kłopoty znak nietoperza, Wayne schodzi do jaskini pod swoją rezydencją i przeistacza się w Batmana – tajemniczego bohatera patrolującego miasto Gotham, by zwalczać wszelkie akty bezprawia. Mroczny Rycerz wraz z bastionem swych uczniów i partnerów w trykotach od 72 lat stara się przeciwstawiać złu tego świata, czy to na łamach komiksów, czy też na ekranach kina, telewizorów lub komputerów. Wszystko po to, by nie powtórzyła się tragedia z Alei Złoczyńców, gdy młody Bruce był naocznym świadkiem śmierci swoich rodziców w trakcie napadu rzezimieszka.
Co sprawiło, że Batman stał się ogólnoświatową marką przynoszącą niebotyczne zyski? „Dziwne połączenie innowacyjności z konsystencją. Im więcej modyfikujesz w postaci Batmana i w jego otoczeniu, tym więcej elementów nie ulega zmianie” – mówi Paul Dini, współtwórca kultowej animacji Batman: The Animated Series oraz scenarzysta gry Batman: Arkham Asylum. Twórcy bardzo cenią elastyczność Zamaskowanego Mściciela, pozwalającą im penetrować najbardziej nieprawdopodobne rejony wyobraźni. Dowodem na to jest seria komiksów ze znaczkiem „Elsreworlds”, w której bohaterowie umieszczani są w nietypowych dla nich realiach. Dzięki tym obrazkowym historiom możemy przeżywać przygody Batmana w dobie rewolucji francuskiej, wojny secesyjnej, a nawet w czasach renesansu, gdy pomagał on... Leonardowi da Vinci przy budowaniu machin wojennych. Bywa wręcz, że autorzy przeistaczają go w kobietę albo mentora w podeszłym wieku, wychowującego nowe pokolenie herosów. Kiedy dołożymy kolejne multum interpretacji ze srebrnego i szklanego ekranu, uświadomimy sobie, z jak niejednorodnym tworem mamy do czynienia.
„Wzrost znaczenia kultury celebrytów sprawił, że bogaci, przystojni playboye, tacy jak Bruce Wayne, stali się ulubionymi superbohaterami mas. Kto w dzisiejszych czasach marzyłby o byciu ideowym reporterem albo synem zarobionego farmera?” – uważa Grant Morrison, wieloletni scenarzysta komiksów o Batmanie
Już za kilka dni światło dzienne ujrzy produkt o nazwie Batman: Arkham City, którego krytycy zdążyli już utytułować mianem gry roku 2011. W fazie produkcji jest również ostania część filmowej trylogii Christophera Nolana, reklamowana jako zakończenie legendy protektora Gotham. Planowana jest także kolejna animacja, rodem ze studia Pixar, mroczniejsza od poprzednich i wielce prawdopodobne, że wykorzystująca środowisko 3D. Wszystkie te wydarzenia będą mieć miejsce w nadchodzących miesiącach, nadając większe znaczenie batmanii wśród fanów i odbiorców kultury masowej. Twórcom zaś najwyraźniej nie brakuje asów w rękawie. Według utalentowanego rysownika Davida Fincha siła tej postaci tkwi w jej prostocie: „Kocham w Batmanie to, że zna siebie, swoje możliwości i wie, czego chce. Jego mentalność jest bardzo czarno-biała. Każdy z nas musiał kiedyś pójść na kompromisy. Stąd też oczyszczająca jest lektura opowieści o człowieku, który nigdy nie musiał iść na ustępstwa”. Natomiast Travis Langley, psycholog z amerykańskiego Uniwersytetu Stanowego Hendersona, podkreśla zarys psychologiczny bohatera: „Wayne nosi więcej niż tylko jedną maskę. Gdy jest w jaskini, gdy ma na sobie połowę kostiumu, pracując wraz z kamerdynerem Alfredem i z Robinem, widzimy go takim, jaki jest rzeczywiście. Tak naprawdę zarówno Bruce, jak i Batman są wyłącznie odgrywaną przez niego grą, farsą”.