Windows i Xbox też słuchają? Jakie dane wysyłają do Microsoftu?. Jakie dane zbierają o nas korporacje?
Spis treści
Windows i Xbox też słuchają? Jakie dane wysyłają do Microsoftu?
Co „analizuje” Microsoft:
- historię aktywności w Internecie i wyszukiwania
- historię „podbojów” filmowych i muzycznych
- informacje z aplikacji
- interakcje głosowe
Na koniec będzie jeszcze o Microsofcie. Do rzeczy: tutaj ściągniecie archiwum swoich danych. Znajdziecie w nim historię przeglądania i wyszukiwania, lokalizację, historię obejrzanych filmów i przesłuchanej muzyki, dane zebrane z aplikacji i usług oraz „interakcje głosowe”. Wszystko to możecie wyczyścić. Uprzedzam – jeśli korzystacie z jego usług, Microsoft dokładnie wie, gdzie teraz siedzicie.
Ta konkretna korporacja wydaje się mało ciekawska. Jest tak po części dlatego, że Nokia, a później Microsoft Phone (na zawsze w moim sercu) poległy sromotnie. Mało kto korzysta też z wyszukiwarki Bing, która pomaga gigantowi tworzyć listę Waszych reklamowych preferencji (znajdziecie ją tu). Są więc duże szanse, że miejsce, w którym powinna widnieć lista Waszych zainteresowań, będzie wyglądać tak:
…I wtedy na scenę wchodzi Xbox i Skype z Cortaną. Jeśli czytacie uważnie nasze newsy, pewnie już wiecie, o czym teraz będzie. Kiedy użytkownik whistleblower poszedł do prasy z informacją, że Xbox od lat nagrywa swoich użytkowników, a następnie wysyła zapisy do firm trzecich do analizy, przedstawiciel jednostki zapewnił, że owszem robili to, i nigdy się z tym specjalnie nie kryli, a do tego mieli na to zgodę. Rzecznik Microsoftu, chcąc zapewne załagodzić przekaz, dodał, że właściwie, to już zaprzestali odsłuchiwania nagrań i nie planują do tego wracać. Odbywało się to oczywiście w celu ulepszenia usługi. Wchodząc tutaj możecie wyjść naprzeciw Microsoftowi i wyłączyć wszelki dostęp do informacji głosowych. Tak na wszelki wypadek.
Podobne rewelacje dotyczyły Cortany i Skype. Wydaje się jednak, że jeśli chodzi o Billa Gatesa, nie musicie się już obawiać podsłuchów. Tzn. najlepiej zachowajcie czujność, ale na 50% jesteście już bezpieczni. W świetle ogólnego potępienia opinii publicznej dla takich praktyk, zadziwia, że korporacje nie wyciągają wniosków i nadal dowiadujemy się o kolejnych przypadkach – ostatnio chociażby o Apple, które nagrywało rozmowy użytkowników z Siri.
Co byście zrobili, gdyby ktoś podszedł do Was na ulicy i zapytał „ej, jesteście weganami, czy jecie mięso?”, „wierzycie w Boga czy nie?” albo… „który to Wasz dzień cyklu, bo z moich obserwacji wynika, że chcecie starać się o dziecko?”. W najlepszym wypadku najpewniej byście takiego delikwenta zignorowali lub zadzwonili na policję. Część z Was pewnie dobrowolnie udzieliłaby odpowiedzi. W najgorszym wypadku – sami sobie dopowiedzcie. Facebook, Google, Microsoft i inne firmy, które zbierają Wasze dane, nawet Was o to nie zapytają. Pójdą za Wami, i sprawdzą, co kupujecie w sklepie, czy czytacie Biblię i inne religijne treści albo czy bywacie w świątyniach. Przeczytają też, co zapisujecie w aplikacjach związanych ze zdrowiem – włącznie z tym, czy to właśnie dziś macie największe szanse na zostanie rodzicem. Po prostu wejdą Wam do łóżka.
Jeśli jesteście w posiadaniu Internetu, najprawdopodobniej nie jesteście „w posiadaniu” prywatności. Ale jaki, tak naprawdę, mamy wybór? Albo samemu się technologicznie wykluczyć, wyczyścić i pousuwać wszystkie konta, wyrzucić komputery, zakupić maszynę do pisania i zaopatrzyć się w bezinternetową cegłę, albo nie przejmować się niczym i rozdawać swoje dane na lewo i prawo. Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa – najlepiej poszukać złotego środka. I po namyśle dochodzę do wniosku, że jest nim zasada ograniczonego zaufania. Może to banał, ale trzeba po prostu być ostrożnym.
Na szczęście coraz więcej zależy od Was i od tego, na co wyrazicie zgodę. To również zasługa RODO, które wymusiło na dostawcach usług pozyskanie zgody użytkownika na przetwarzanie danych. Rośnie też świadomość – różne aplikacje na wiele sposobów ułatwią Wam życie, ale wpisując w sportową apkę co i ile dziś ćwiczyliście oraz jaki mieliście tego dnia nastrój pamiętajcie, że te informacje nie służą tylko Wam.
Tymczasem w maju Mark Zuckerberg mówił, że przyszłość jest prywatna. Tak, jasne.