autor: Redakcja GRYOnline.pl
Gra na słowa - recenzja Diablo III: Zakon, Zborowski Jacka Komudy, Pan Lodowego Ogrodu Grzędowicza
W lipcowym wydaniu Gry na słowa na tapetę bierzemy powieść Diablo III: Zakon autorstwa Nate'a Kenyona, nową książkę Jacka Komudy, skutego lodem Stalkera, a z klasyki - Pana Lodowego Ogrodu Jarosława Grzędowicza. Zapraszamy!
W grach – sezon ogórkowy. Całe szczęście dobre książki wychodzą także przez lato. W lipcowym wydaniu Gry na słowa najwięcej miejsca poświęcamy recenzji jeszcze świeżej powieści ze świata Sanktuarium - Diablo III: Zakon. Co jeszcze? Sopel, czyli klimaty niczym ze Stalkera osadzonego na Syberii, nowa książka Komudy, a z klasyki polskiego fantasy – Jarosław Grzędowicz. Najpierw jednak przyjrzyjmy się nadchodzącym nowościom wydawniczym.
Na celowniku mamy…
Fałszywi bogowie – Graham McNeill
Premiera: 24 sierpnia 2012
W zeszłym miesiącu JaXa zmagał się z pierwszą, udaną częścią cyklu Herezji Horusa, a już w sierpniu poznamy dalszy ciąg tej tragicznej historii, tworzącej podwaliny pod mitologię świata z 40 tysiąclecia. Chociaż Fałszywych bogów napisał inny autor, to fani o ich jakość bać się nie powinni. Graham McNeill jest bowiem prawdziwym weteranem oraz wieloletnim współpracownikiem Games Workshop. Bez przesady da się stwierdzić, że to właśnie Szkot w dużej mierze odpowiada za charakter i klimat Warhammera 40,000, gdyż w swoim CV może pochwalić się udziałem w tworzeniu kilku „kodeksów” do popularnego bitewniaka oraz niezliczoną liczbą powieści osadzonych w tym ponurym uniwersum.
McNeilla docenił także Blizzard i nominował go do zbeletryzowania sagi rodu Mengsków (Ja, Mengsk), co do dziś stanowi jedną z najciekawszych form nadania tła uniwersum StarCrafta. Fałszywi bogowie do polskich księgarń trafią już w sierpniu – recenzja w „Grze na słowa” za miesiąc.
Reamde – Neal Stephenson
Premiera – 27 lipca 2012
Neal Stephenson to jedna z najciekawszych postaci amerykańskiej literatury współczesnej. Dobrze odnajduje się m.in. w realiach powieści historycznej (Cykl Barokowy), sensacji (Cryptonomicon) i cyberpunku (Diamentowy wiek). Jego twórczości cechuje tylko jeden element wspólny: niezwykła wręcz ambicja. Niezależnie od obranej konwencji Stephenson zawsze potrafi dotknąć spraw ważnych i zachwycających, wpleść w to perfekcyjnie poprowadzoną akcję i dodać od siebie to „coś”, co pozwala jego pióro poznać już podczas lektury pierwszej strony.
Swoją niepowtarzalność Stephenson potwierdził zaangażowaniem w produkcję gry komputerowej CLANG, finansowanej przez społeczność skupioną wokół serwisu Kickstarter. I znowu, Amerykanin chce ją zrobić na swój sposób – w tym wypadku do działania zmobilizowała go chęć realistycznego oddania na ekranie walki na broń białą. Zanim zobaczymy efekt tych prac, warto sięgnąć po najnowszą powieść autora. Reamde zapowiada się na kolejny dobry technothriller, dla nas specjalnie interesujący, bo osadzony w świecie MMORPG, farmowania złota i serwisów społecznościowych. Czekamy!
Recenzje
Diablo III: Zakon – Nate Kenyon
Zrecenzował: Czarny
Blizzard nigdy nie miał szczęścia do książkowych adaptacji swoich gier. Na palcach jednej ręki można policzyć tytuły, które dało się czytać bez wyraźnego zgrzytania zębami. Ze wszystkich uniwersów, jakie zostały stworzone przez to studio, Sanktuarium ucierpiało chyba najbardziej. Seria książek sygnowanych logiem Diablo była dotychczas reprezentowana przez marnej jakości czytadła, pisane przez Richarda A. Knaaka i Mela Odoma. Ich lektury nie polecam nawet najbardziej zagorzałym fanom serii.
Wraz z premierą najnowszego Diabła pojawiła się jednak iskierka nadziei w postaci Nate’a Kenyona. Jego celem było stworzenie książki opowiadającej o losach Deckarda Caina w czasach pomiędzy drugą a trzecią częścią gry. Niestety, młody autor wywiązał się ze swego zadania co najwyżej słabo – Diablo III: Zakon jest znacznie lepsze niż poprzednie powieści, ale nadal nie stanowi przyjemnego doznania.
Zacznijmy od pozytywów. Książka została wydana nakładem Fabryki Słów, przez co warstwie edycyjnej i redaktorskiej trudno cokolwiek zarzucić. Co prawda znalazłem kilka literówek, jednak posiadany przeze mnie egzemplarz recenzencki nie przeszedł jeszcze przez ostateczną korektę – przypuszczam więc, że potknięcia te zostały poprawione, zanim produkt trafił na sklepowe półki. Warto napomknąć, że całość sprawia dobre wrażenie: okładka jest sugestywna, a papier wysokiej jakości. Również tłumaczenie nie pozostawia wiele do życzenia. Oprawa jest więc bez zarzutu.