Gra, która po każdej śmierci jest trudniejsza – jak Pathologic 2 kpi z przyzwyczajeń graczy
Szczurzy prorok jest na mnie wściekły. Dziwaczna narośl na placu przed szpitalem jest rzekomo moją winą. „To dlatego, że ciągle giniesz, dupku!”. Mam starać się nie ginąć. Problem w tym, że Pathologic 2 bardzo chce mnie zabić.
Spis treści
Pathologic 2 to narracyjny survival horror, przy czym horror wynika z tego, jak trudny jest survival. To również psychologiczny thriller, w którym nasza porażka stanowi część doświadczenia. Gra studia Ice-Pick Lodge wiele rzeczy robi inaczej, niż jesteśmy jako gracze przyzwyczajeni. Zaskakuje i wytrąca z równowagi.
Łącznie umarłem (-łam, ale wczujmy się w bohatera, którym grałam) w Pathologic 2 osiemnaście razy. „Not great, not terrible”, cytując inżyniera Diatłowa.
Na pewnym etapie zaczyna się patrzeć na gry jak na zagadki logiczne: przyglądamy się sytuacji wyjściowej, zestawowi mechanik, jakie mamy do dyspozycji, i wiemy, że jeśli tylko będziemy się nimi dość sprawnie posługiwać, uzyskamy optymalne rozwiązanie. Jesteśmy żołnierzem, więc musimy wystrzelać sobie drogę do celu. Jesteśmy asasynem, a oto lista osób do „zasasynowania”, stojących między nami a szczęśliwym zakończeniem. Znacie to.
Punkt wyjścia w Pathologic 2 jest prosty: w odciętym od świata miasteczku wybucha epidemia nieznanej i bez wyjątku zabójczej choroby. Sterujemy Artemym Burakhiem, synem lokalnego szamana, będącym jedną z trzech osób w okolicy o jakimkolwiek pojęciu na temat medycyny. Gra wyświetla nam listę dwudziestu kilku NPC (w dowolnej chwili możemy sprawdzić, czy są zdrowi, zagrożeni infekcją, czy chorzy) i informuje, że mamy 12 dni na powstrzymanie zarazy. No i wydawać by się mogło, że jeśli tylko będziemy pilnować naszych survivalowych wskaźników, dobrze walczyć i zaliczać questy (wiadomo, te poboczne też), dotrzemy do optymalnego finału, w którym wszyscy przeżyją i pewnie nawet będą nam trochę wdzięczni.
No więc nie
I nie chodzi tu nawet o to, że gra jest trudna – a jest. Walka okazuje się chaotyczna i dość drewniana – starcie z więcej niż dwoma napastnikami naraz to proszenie się o wycieczkę do poprzedniego save’a. Jednak nawet jeśli nie rwiemy się do bitki, samo utrzymanie się przy życiu to też wyzwanie. Wskaźniki głodu, pragnienia i zmęczenia topnieją w oczach i jeśli nie mamy pod ręką całej baterii lekarstw, wizyty w rejonach, przez które akurat przetacza się plaga, sprawią, że i my zachorujemy. „Przetacza się” nie jest tu wyolbrzymieniem – w Pathologic inteligentne kłęby zjadliwego powietrza gonią nas po ulicach. Ta gra naprawdę chce nas zabić. Tak tylko uprzedzam.
I pomiędzy uciekaniem przed zarazą, leczeniem ludzi oraz nurkowaniem w śmietnikach w poszukiwaniu rzeczy na handel nie chodzi o to, żeby wszystko zrobić dobrze. Nie da się wszystkiego zrobić dobrze, poziom trudności i tempo wydarzeń przekładają się na śrubę dokręconą tak mocno, że pozostaje nam tylko płacz i zgrzytanie zębów. Mamy tu mnóstwo do roboty. Fabuła składa się z wielu rozwijających się równocześnie wątków, które nie mają zamiaru czekać, aż zaszczycimy je uwagą. Rzeczy toczą się nawet bez naszego udziału, a my niejednokrotnie jesteśmy zmuszeni porzucić fascynująco zapowiadający się quest, bowiem w tym samym czasie bliżej nas ma miejsce coś innego, a my musimy jeszcze znaleźć sobie cokolwiek do jedzenia. Lepiej nie ginąć z głodu. Jak poucza nas szczurzy prorok, w ogóle lepiej nie ginąć.