Czemu po niebie nie latają samoloty z napędem jądrowym?
Łodzie podwodne czy lotniskowce z napędem jądrowym nie są dziś niczym niezwykłym, ale czy wiecie, że dawniej amerykańscy i rosyjscy wojskowi pracowali nad „atomowymi samolotami”?
Spis treści
Gdy skończyła się druga wojna światowa i opadł bitewny pył, każdy chciał jak najszybciej zapomnieć o tym strasznym czasie. Jednak wojna przyniosła rozwój pewnych technologii, które raczej nie mogły liczyć na szybkie zapomnienie.
Jedną z nich jest technika jądrowa. Gdy tylko człowiek nauczył się rozszczepiać atomy, postanowił użyć tej wiedzy na polu bitwy. Zrzucenie bomb jądrowych na Hiroszimę i Nagasaki na szczęście było jedynym do tej pory militarnym użyciem broni o takiej sile rażenia.
Już w czasie wojny zaczęto zastanawiać się, czy można w pokojowy sposób wykorzystać moc, jaka drzemie w atomach. Okazało się, że kontrolując reakcję jądrową, można otrzymywać dużą ilość ciepła, które łatwo przetworzyć na energię. Tak powstały pierwsze reaktory jądrowe.
Już w czasie wojny, w 1942 roku powstał pierwszy reaktor jądrowy Chicago Pile-1. Jednak jego głównym celem nie była produkcja energii, a zdobycie wiedzy w ramach Projektu Manhattan. Zwieńczeniem tego przedsięwzięcia było wyprodukowanie bomby jądrowej.
Do pierwszej generacji powojennych reaktorów atomowych należały konstrukcje głównie doświadczalne i produkujące energię elektryczną na niewielką skalę. Lecz już wtedy ich możliwości robiły wrażenie i szybko zaczęto myśleć o wykorzystaniu takiego rodzaju zasilania w pojazdach.
Atomowy samolot
Oczywiście niektórzy z Was mogliby pomyśleć o jądrowo napędzanych samochodach. Maszynach, których nie trzeba tankować i mają dużo mocy. Takie pomysły owszem, zaistniały, jednakże nie doszło do ich realizacji. Co innego samoloty, choć to wydaje się kuriozalne, to właśnie z jądrowym napędem w przestworzach eksperymentowało wojsko.
Chodziło w tym przypadku o opracowanie reaktora wystarczająco małego i lekkiego, by mógł zasilać silniki samolotu. Taka maszyna miałaby wystarczająco daleki zasięg, by realizować zadania obserwacyjne daleko nad terenem wroga (czyt. ZSRR) lub przenosić głowice jądrowe – co miało mieć działanie zastraszające.
Początki projektu NEPA (Nuclear Energy Propulsion for Aircraft) sięgają 1946 roku. Badania nad reaktorami jądrowymi dla samolotów były prowadzone z inicjatywy USAF (US Air Force). W 1951 roku projekt NEPA przemianowano na ANP (Aircraft Nuclear Propulsion), w prace zaangażowano też agencję AEC (United States Atomic Energy Commission).
Opracowanie napędu powierzono firmom General Electric, Pratt & Whitney, a także Oak Ridge National Laboratory. Jako odpowiedni samolot do tego zadania wytypowano bardzo nowoczesny ówcześnie bombowiec Convair B-36 (dużo większy następca B-29).
Był on wtedy największym wojskowym samolotem na świecie, gigantem ze skrzydłami o rozpiętości 70 metrów. B-36 w wersji wykorzystanej w projekcie ANP posiadał aż 10 silników – sześć śmigłowych radialnych Pratt & Whitney R-4360 i cztery turboodrzutowe General Electric J47. Dzięki hermetyzowanym komorom załogi w kadłubie mógł latać na pułapie ponad 12 km.